Studniówka
Czas studniówkowy uważam za rozpoczęty. I nie będę tu pisać o jednej imprezie, którą nota bene miałam w sobotę. Jako nauczyciel mam to szczęście, że mogę co roku chodzić na studniówki. Oczywiście nie pojawiam się na wszystkich. Na pewno jestem na tych, na których są moi wychowankowie. W innych przypadkach wszystko zależy od tego, czy się zwiążę z klasami, które uczę. W tym roku wybrałam się, a wraz ze mną moi najfajniejsi znajomi z pracy. Plus inni🙂. Ale ja przecież nie chcę pisać o nas belfrach, a o bawiących się maturzystach. No, o nas pewnie trochę też. Ale od początku. Był taki moment w mojej pracy i nie chodzi o czas pandemii, że zastanawiałam się, czy w ogóle jest jeszcze sens robienia studniówek. Kiepskie zainteresowanie ze strony uczniów, szybko wychodzili i w ogóle atmosfera wokół tego balu była ciężka. Myślałam sobie, że młodzież dzisiaj ma tyle atrakcji, że studniówka nie jest już tym, na co się czeka. Na szczęście się myliłam. I chyba pomogła w tym pandemia. Bo ...