Posty

Studniówka

Obraz
 Czas studniówkowy uważam za rozpoczęty. I nie będę tu pisać o jednej imprezie, którą nota bene miałam w sobotę.  Jako nauczyciel mam to szczęście, że mogę co roku chodzić na studniówki. Oczywiście nie pojawiam się na wszystkich. Na pewno jestem na tych, na których są moi wychowankowie. W innych przypadkach wszystko zależy od tego, czy się zwiążę z klasami, które uczę. W tym roku wybrałam się, a wraz ze mną moi najfajniejsi znajomi z pracy. Plus inni🙂. Ale ja przecież nie chcę pisać o nas belfrach, a o bawiących się maturzystach. No, o nas pewnie trochę też. Ale od początku. Był taki moment w mojej pracy i nie chodzi o czas pandemii, że zastanawiałam się, czy w ogóle jest jeszcze sens robienia studniówek. Kiepskie zainteresowanie ze strony uczniów, szybko wychodzili i w ogóle atmosfera wokół tego balu była ciężka. Myślałam sobie, że młodzież dzisiaj ma tyle atrakcji, że studniówka nie jest już tym, na co się czeka. Na szczęście się myliłam. I chyba pomogła w tym pandemia. Bo ...

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Obraz
Do napisania tego postu natchnęły mnie cytaty różnych ludzi wyświetlane na ekranach w komunikacji miejskiej. Także w mojej pracy każdego dnia mijam złote myśli patrona szkoły. I tak się zastanawiam, po co je się umieszcza? Po co wyrywa się zdanie z dłuższej wypowiedzi i podaje, jako coś wartego przemyślenia? Zastanawiam się również nad tym, dlaczego niektórzy ludzie zbierają złote myśli i zapisują je w zeszytach? Czy oprócz tego, że je zapisali, to czy wracają potem do nich? Czy je rozważają? Czy tylko jest to chwilowy poryw serca? Czy ja, czytając cytaty w autobusie zastanawiam się nad ich sensem? Czy raczej zastanawiam się, po co mi to?  Czy osoby wypowiadając dane zdanie na pewno miały, to na myśli? A może to było zaprzeczenie w dłuższej wypowiedzi? I  tym sposobem zamiast złotej myśli, mamy anty myśl? No właśnie. I nie chodzi o to, że ja krytykuję osoby cytowane czy tych, dla których te krótkie wypowiedzi są ważne.  Sama mam dwa ulubione cytaty. Jeden, który pomaga mi...

Wykłady u staruszków

Obraz
Od wielu lat czy to w ramach wolontariatu czy też na umowę zlecenie, daje wykłady w różnych instytucjach, na które przychodzą starsi ludzie, ale i osoby niepełnosprawne intelektualnie. Zdarzyło mi się też wykładać historię dla osób uzależnionych od alkoholu i to było dla mnie bardzo duże przeżycie. Ale przede wszystkim spotykam się ze staruszkami w UIIIW i w CPS Śródmieście. Czasami też stowarzyszenie, do którego należy mój tata prosi mnie o wykład. I jeżdżę w każde z tych miejsc z ogromną przyjemnością i mam nadzieję, że moi słuchacze też mają przyjemność ze spotkań ze mną. Jakie tematy poruszam? Bezkonfliktowe😁. Czyli stare dzieje z zakresu kultury i życia codziennego. Unikam historii współczesnej, jako że ona budzi za dużo emocji. Nie prowadzę też wykładów politycznych, bo nie chcę żeby Ci starsi ludzie się pokłócili. Także staram się, żeby było lekko, wesoło i przyjemnie. Czasami jestem proszona o konkretny temat, np. o konstytucji 3 maja, czy o II Świątyni w Izraelu. Robię, co mo...

Polskę da się lubić - ludzie

Obraz
  Zanim zacznę pisać o tym, dlaczego nas lubię i dlaczego warto nas lubić, zacznę z trochę innej strony. Czasami w Internecie, ale i na żywo jakaś osoba powie, że Polacy są okropni i że chcą emigrować na Księżyc, byle dalej od nas. Cóż, mają prawo sądzić sobie co chcą. Tymczasem ja zaczęłam zastanawiać się, skąd im się wzięła taka negatywna opinia o Polakach? I doszłam do wniosku, że to zależy od tego, w jaki sposób dane osoby postrzegają świat. A dlaczego tak myślę? Ponieważ odpowiedź na moje zastanawianie się przyszła do mnie dosłownie podana na talerzu. Byłam z młodzieżą na wolontariacie międzypokoleniowym w CPS Śródmieście, gdzie robiliśmy ze starszymi ludźmi zawieszki świąteczne z krawatów. Było wesoło, gwarno i towarzysko. Rozmowy trwały w najlepsze i w pewnym momencie jedna z pań powiedziała: Amerykanie, to zawsze mają dobre słowo na przywitanie, a u nas, sami ponurzy ludzie. Na co druga odparła: Co też pani mówi, proszę zobaczyć, jak tu jest wesoło. Ta odparła: No tak, al...

Co u mnie słychać?

Obraz
  Dawno nic nie wrzucałam na blog, ale to nie znaczy, że nic się u mnie nie dzieje. Dzieje się dużo i zaraz Wam o tym napiszę. Po pierwsze, w końcu po dwóch miesiącach walki z zaziębieniami, gardłem i uchem, mogę powiedzieć, że jestem zdrowa. Ciekawe tylko, na jak długo? Dla odmiany bolą mnie stawy kolanowe, ale jak wiadomo, u mnie zawsze coś się dzieje. Jak nie urok, to ….. wiadomo. Cieszę się, że w końcu spadło trochę śniegu i jest lekki mróz, bo wytłucze trochę tych zarazków i może będzie mniej chorych wokół mnie. A nie cieszę się ze śniegu i mrozu dlatego, że właśnie przez to bolą mnie stawy. Ale wolę to, niż niekończący się listopad za oknem i wieczny katar. Niestety mam też zmartwienie, głos odmawia mi posłuszeństwa i mam problem ze śpiewaniem. A dla mnie to jest tragedia, bo ja kocham śpiewać. Mogę tylko wydawać dźwięki na niższych tonacjach, przy wyższych bolą mnie struny głosowe. Chociaż dzisiaj będę wieczorem śpiewać na Mszy Świętej i zobaczę, czy nadal ten problem bę...

Co u mnie słychać

Obraz
  Dużo, tak dużo, że jak zauważyliście niewiele wrzuciłam w grudniu wpisów. Po prostu od świtu do nocy coś robię, a kiedy mam chwilę wolnego czasu, to czytam. Nawet nie mam za wielkej ochoty gapić się w jakikolwiek ekran. Ale to nie znaczy, że u mnie jest źle czy coś... nie, jest wszystko w porządku, ale mam dużo rzeczy na głowie. I to wcale nie związane ze świętami. Do świąt, to ja się jeszcze nie zaczęłam szykować. Nawet nie mam kupionych prezentów i nie wiem kiedy na to znajdę czas. O sprzątaniu, to już w ogóle nie wspomnę. Ledwo zaczęłam, a już mi sie odechciało tego robić. Mam inne ciekawsze zajęcia. Na przykład wstawanie o świcie i spędzanie czasu na roratach. 6:30 rano, to dla mnie normalnie koszmar, ale w czasie adwentu, jakoś się zwlekam z łóżka i idę na tę poranną Mszę Świętą. Mam nawet lampionik. I dzisiaj też byłam. I tak patrzyłam na taką starszą panią, ona ma chyba ze 100 lat i podziwiałam ją za to, że ona miała zrobioną z rana fryzurę. Ja nawet w lustro za dobrze nie...

Wigilia w Fundacji Dzielna Matka

Obraz
  To już kolejny rok i kolejna wigilia w Fundacji Dzielna Matka.  Przez wiele lat odbywała się w różnych miejscach. A to w salce katechetycznej, a to w domu kultury. Nawet pandemia nas nie zatrzymała i jako Orszak Dwóch Króli, pędziłam z przyjaciółką samochodem, byle dotrzeć do przyjaciół z fundacji i przekazać im paczki świąteczne. Ale takiej wigilii, jak w tym roku, to jeszcze nie było. Spotkaliśmy się na powietrzu, przy stajni. Był czas na jazdę na koniu, ogrzanie się przy ognisku i na barszcz z pierogami. Przy smażeniu pierogów wytrwale asystował mi Hubert, za co mu serdecznie dziękuję. Kiedy wszyscy się najedli i nagadali, przyszedł czas na prezenty. Piękne stroiki, kartki świąteczne oraz pierniczki przygotowały moje uczennice z wolontariatu.  Najbardziej z prezentu cieszył się  Maurycy, gdyż ledwie dostał sensoryczną kartkę świąteczną od razu zaczął się nią bawić. Ale i innym uśmiech nie schodził z twarzy.  I ma koniec chciałam podziękować wszystkim ludzio...