Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.3
Poczdam, piękne miasto.
Trzeciego
dnia wycieczki pojechaliśmy do Poczdamu i od razu spodobało mi się to miasto.
Jest urocze i ma mnóstwo miejsc do zwiedzenia. Niestety mieliśmy tylko kilka
godzin, a żeby wszystko zobaczyć trzeba by było kilku dni. Ale com zobaczyła,
to Wam opowiem. Poczdam jest miastem, które znajdowało się na terenie NRD i jak
mówiła przewodniczka, komuniści nieźle je zniszczyli. Zabytkowe budynki nie
były restaurowane przez dekady, dopiero po 1989 roku, coś się ruszyło. I to
widać, że na lepsze. Miasto jest pełne zacisznych uliczek, przy których stoją
piękne domy secesyjne, otoczone ogrodami.
I
pierwsze, co mi się rzuciło w oczy, kiedy wjechaliśmy do miasta, to drzewa.
Jest ich bardzo dużo, więc Poczdam cały był skąpany w kolorach jesieni.
Dodatkowo pięknie świeciło słońce, co jeszcze bardziej podsycało barwy nie
tylko roślin, ale i ładnie pomalowanych budynków. Pierwsze miejsce, w które
pojechaliśmy niestety dla Polaków trudne do przełknięcia, bo w nim zapadła
decyzja o ostatecznym zagarnięciu nas pod protektorat Stalina. Otóż! Byliśmy w
parku, w którym znajduje się pałac Cecilienhof, gdzie odbyła się ostatnia pokojowa
konferencja, już po zakończeniu wojny w Europie. Ja na szczęście ominęłam ten
moment, kiedy przewodniczka o tym mówiła (byłam gdzie indziej), więc dla mnie
pałac był tylko piękny i jak wyjęty z baśni Braci Grimm. Otaczał go ogród, w którym
znajdowało się mnóstwo kwiatów i roślin ozdobnych. Za pałacem roztaczał się
widok na jezioro Jungfernesee. Jest to ostatni budynek wzniesiony przez
dynastię Hohenzollernów. Potem wyruszyliśmy zobaczyć inny kompleks parkowo -
pałacowy, Sanssouci mający w całej swej okazałości ok. 46 km. My widzieliśmy
zaledwie ułamek całości. Sama siedziba Fryderyka II Wielkiego przypomina i
Wersal i nasz Wilanów. Tu też nie wchodziliśmy do środka, ale przeszliśmy się
alejkami, zrobiliśmy sobie zdjęcie u stóp schodów z widokiem na pałac. Na pewno
dużym zaskoczeniem dla turystów jest grób Fryderyka Wielkiego. W odróżnieniu do
jego wszystkich rezydencji jest bardzo prosty i skromny. A na płycie leżą
ziemniaki. Niemcy przynoszą mu je do dziś, jako dowód wdzięczności za reformy
agrarne i zatrzymanie, dzięki uprawie ziemniaka klęski głodu. Nie wiem, czy
wiecie, ale ziemniak, a raczej kartofel (z niemiecka) rządzi! Uprawa tych bulw naprawdę
zatrzymała głód w Europie. Ale to tak na marginesie. Potem pojechaliśmy, nie zgadniecie gdzie…, do
kolejnego pałacu. Ci Hohenzollernowie mieli rozmach, nie ma co. Ostatni pałac
powalił mnie prawie na kolana. Neues Palais (Nowy Pałac), bo tak się nazywa ta przeogromna
rezydencja Fryderyka II Wielkiego jest częścią Sanssouci. Monumentalna, późno
barokowa budowla, przygniata swoim majestatem i nie da się nie powiedzieć
łaaaaał. Co ciekawe, naprzeciw pałacu znajdują się nie mniej widowiskowe dwa
budynki połączone kolumnadą. Aż trudno było mi uwierzyć, kiedy pani
przewodniczka powiedziała, że te pełne przepychu budowle były budynkami
gospodarczymi dla kuchni, służby czy ogrodników. Dzisiaj ta część należy do
Uniwersytetu Poczdamskiego. To był jedyny pałac, który zwiedziliśmy od środka.
Dowiedziałam się, że dopiero niedawno zaczęli go restaurować i w tym momencie
dodam związane z tym moje przemyślenia. My, Polacy jesteśmy narodem
martyrologicznym i dla nas zabytki są bardzo ważne. Pewnie dlatego, że
wielokrotnie w czasie naszej burzliwej historii niszczono nam pałace, kościoły,
palono miasta i wsie. Po prostu ratujemy nasz dobytek kulturalny. I nawet zamek
królewski został odbudowany jeszcze za czasów komuny. I w naszym kraju, rezydencje
królewskie są naszym oczkiem w głowie. No a Niemcy chyba tacy nie są. Zdziwiło
mnie, że kraj tak bogaty, dopiero w ostatnich latach zajął się renowacją lub
odbudową najważniejszych dla swojej historii budynków. I Neues Palais jest tego
przykładem. Nie można, póki co, o nim powiedzieć piękny, bo ma wyblakłą
elewację (Różową! Co oni mają z tym różem. Czy pałac powinien mieć taki kolor?).
Do zwiedzania udostępniono jedynie kilka pomieszczeń, bo inne są jeszcze nieodnowione.
Zwiedziłam je trzymając pudełko przy uchu z nagranym głosem przewodnika.
Oczywiście wszystko po polsku. Wnętrza, które widziałam jeszcze bardziej
powalały na kolana, zwłaszcza sala marmurowa, przeogromna, pełna przepychu w
zdobieniach i malowidłach. I zostanę na chwilę przy obrazach. Ile gołych cycków
ja się tam naoglądałam. Rokoko w swej najbardziej, bezpruderyjnej odsłonie w
mordę jeża. Mnóstwo obrazów, aktów, prawie nagich facetów i kobiet wyjętych z
scen mitologicznych i miłosnych uniesień. Nie wiedziałam gdzie oczy podziać.
Dobrze, że to sztuka, bo inaczej musiałabym powiedzieć, że to tania erotyka. I idąc za tokiem
myślenia mojego ulubionego, niestety już śp. Terrego Pratchetta, a raczej jego
bohaterów, to: goła kobieta z ozdobną urną w ręku lub stojącą obok niej na
postumencie, to akt, a kiedy nie ma urny, to po prostu goła baba, czyli tania erotyka.
Na tych obrazach nie było urn, ale były amorki, więc chyba to też należy
zaliczyć do sztuki. A chcielibyście mieć jedwabną tapetę? Albo przetykaną
srebrem? Takie tam były. Ale nie to mi się podobało najbardziej. Najbardziej
podobała mi się na suficie czapla polująca na…, pająka. Na suficie wśród
pięknej złotej sztukaterii, wśród „roślin i zwierząt” po prostu nie mogło
zabraknąć pajęczyny i pająka. Nie wiem, co autor miał a myśli tworząc to dzieło,
ale ja mnie się to podobało. Kto by nie chciał mieć namalowanego pająka na
ścianie. No! Kto?!
Po tych rozrywkach wśród
przepychu i bogactwa, pojechaliśmy na uroczą starówkę, której niestety nie
mieliśmy zbytnio czasu się przyjrzeć, ale są tam holenderskie domki z czerwonej
cegły i uliczki podobne do naszego Nowego Światu w Warszawie. Niestety tylko to
oblecieliśmy i musieliśmy wracać do autobusu. My z pustymi rękami i z wywieszonym
językiem, a uczniowie spacerkiem z kebabami w ręku. I wszyscy zdążyliśmy na
czas. A potem wróciliśmy do Polski.
Chciałabym jeszcze raz zwiedzić
Poczdam, ale już bez pośpiechu i na własną rękę.
Zapraszam do oglądania zdjęć.
https://zprzymruzeniemoczu.blogspot.com/2024/10/wycieczka-do-berlina-poczdamu-i-nie.html
https://zprzymruzeniemoczu.blogspot.com/2024/10/wycieczka-do-berlina-poczdamu-i-nie_14.html
Komentarze
Prześlij komentarz