Bad Boys for Life
Wiem, wiem, ten film jest z 2020 roku, a tymczasem w 2024 roku mamy kolejną odsłonę tej serii, a ja jestem zapóźniona. Nie martwcie się, ten też obejrzę, jak tylko na którejś platformie będzie za darmoszkę.:)
Ale
ja nie o tym.
Wczoraj
obejrzałam trzecią część przygód złych chłopców i powiem Wam, że początek
wydawał mi się mocno nieprzemyślany. W zasadzie po pierwszych pięciu minutach
pomyślałam sobie, to chyba będzie kiepski film. Ale potem oczywiście wszystko
się rozkręciło. Do tego stopnia, że nawet dałam mu 7 punktów na Filmwebie.
Oczywiście, jest to typowy akcyjniak ze strzelankami, pościgami i
niewiarygodnymi zwrotami akcji. Ale chyba o to w takich filmach chodzi. Panowie
Will Smith i Martin Lawrence byli, jak zawsze w formie i rozśmieszali mnie w co
drugiej scenie. Co mi się podobało w tym filmie, to że scenariusz nie robił z
nich na siłę młodzieniaszków, wręcz przeciwnie, Martin Lawrence był przesłodki
w roli emeryta. Sam Will Smith oczywiście nie starzeje się nigdyJ,
ale i jego rola nie przypomina tej sprzed lat, kiedy biegał przez pół filmu z
gołą klatą i to bez zadyszki. Oczywiście nadal jest pierwszy do mordobicia i
lania na kwaśnie jabłko, ale nie jest pokazany jako ten, który zawsze wygrywa.
W
filmie nie mogło oczywiście zabraknąć konfrontacji starszego pokolenia z młodszym,
gdzie młodzi gliniarze nie dowierzają w umiejętności Mika. To, co mnie
najbardziej zaciekawiło, wcale nie było związane z tym konkretnym filmem, ale z
techniką, która od lat dziewięćdziesiątych skoczyła bardzo do przodu, tak że
zrobiła się między tamtymi czasami, a dzisiejszymi przepaść. Komputery, sztab
mózgowców do wykrywania przestępców, kontra stara szkoła Bad Boys, czyli wal
podejrzanych kolesi po gębie do momentu, aż powiedzą ci, jak ma na nazwisko
główny przestępca.
A
fabuła? Jak to zwykle bywa. Jest kobieta, która chce się zemścić, jest jej syn
zabójca, a detektywi Mike i Marcus muszą sobie z tym poradzić. Muszą sobie też
poradzić ze swoją niełatwą przyjaźnią. Polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz