George Orwell, Rok1984
Czytam sporo książek, ale nie wszystkie recenzuje. W zasadzie tylko klasyki lub te, które mnie poruszyły. Od wielu lat lubię też słuchać audiobooków. Kupuję je zazwyczaj wtedy, gdy wiem, że normalnie miałabym problem z przebrnięciem przez zbyt długie i nudne opisy.
Taką książką według mnie jest „ Rok1984” Georga Orwella.
Ktoś może powiedzieć, że coś tracę słuchając, a nie czytając
książkę, ale ja się z tym nie zgadzam. Nie prowadzę wojny o to, co jest lepsze,
a co gorsze, bo dla mnie obie formy poznawania fabuły są dobre.
Ale ja nie o tym miałam pisać.
Dlaczego sięgnęłam po „Rok 1984?”
Na pewno nie dlatego, że jest kultowa, ale dlatego, że zawsze
chciałam ją przeczytać lub wysłuchać.
Jest to książka wydana w 1949 roku, która opisuje dystopijny świat
kontrolowany przez Wielkiego Brata. Sam George Orwell napisał ją pod wpływem
kontaktu ze stalinizmem i tym, co on oznaczał w praktyce. Powieść jest
wstrząsająca i mocno odcisnęła się na mojej codzienności. Może gdybym nie znała
historii stalinizmu mogłabym powiedzieć, że to niezłe sci-fi, ale wyssane z
palca. I o ile fabuła jest wymyślona, to reżim opisany przez autora niestety ma
swoje odpowiedniki w rzeczywistości. Na przykład w Korei Północnej. Im bliżej
dyktatora tym niebezpieczniej. Im wyżej w hierarchii tym większe
prawdopodobieństwo podejrzenia o zdradę. Dlaczego porównałam tę książkę do
dyktatury w Korei Północnej? Ponieważ przed wakacjami oglądałam z młodzieżą
cykl dokumentów o życiu w tym państwie. Każda osoba, z którą dziennikarze (nie
pamiętam czy oni byli z USA czy Anglii) rozmawiali wypowiadała się mniej więcej
w ten sposób:
- Uprawiam sport dla wielkiego wodza Kim Dzong Una, żeby być
przygotowanym do walki z Amerykanami.
- Ćwiczę do Wielkiej Olimpiady, żeby móc wystąpić przed ukochanym
wodzem Kim Dzong Unem, to jest dla mnie najważniejsze.
- To mieszkanie dał nam wielki przywódca Kim Dzong Un, jest naszym
wielkim przyjacielem.
Podobne wypowiedzi Orwell umieścił w „Roku 1984”.
Ta książka jest jak wyjęta z tego kraju, albo z ZSRR.
Czytając ją czułam się bezsilna, zamknięta w klatce powinności,
bez możliwości swobodnego oddychania. A jakakolwiek nadzieja na to, że bohaterom
uda się coś zdziałać, umierała z każdym wysłuchanym rozdziałem.
Mnie, osobie żyjącej w demokracji w głowie się nie mieści, że
można aż tak ograniczyć wolność człowieka. Niestety nie tylko w powieści, ale i
w rzeczywistości dało się to zrobić. Tak poniżyli ludzi i pozbawił nadziei Stalin, Kim Ir Sen, Fidel Castro, Mao Tse
Tung, Josif Broz Tito i inni. Koszmar z książki, gdzie fabuła jest fikcją nie
byłby taki straszny, gdyby nie świadomość tego, że są kraje i przywódcy, którzy
naprawdę fundują swoim obywatelom terror, więzienie, strach i niepewność każdej
godziny. To było przytłaczające.
Mimo wszystko, polecam każdemu tę pozycję, bo można poczuć się
obywatelem w totalitarnym kraju, który żyje tylko dlatego, że jeszcze na coś
się przydaje, że żyje ponieważ Wielki Brat jeszcze nie wydał wyroku śmierci.
Czytałam kiedyś wspomnienie człowieka, który bywał w otoczeniu
Stalina, który go witał następującymi słowami:
- O XY, jeszcze żyjesz? Nie wydałem jeszcze na ciebie wyroku śmierci?
I ten mężczyzna nie wiedział, czy przeżyje do kolejnego dnia.
Stalin koniec końców nie wydał na niego wyroku, ale pomyślcie w
jakim stresie żył ten mężczyzna aż do
śmierci Wielkiego Przywódcy.
– Przyjdą, nie przyjdą. Będą torturować czy nie, strzelą w
potylicę, kiedy nie będę się tego spodziewał czy będzie rozprawa – to myśli
wielu ludzi żyjących ZSRR.
W książce jest podobnie, z tym że inwigilacja była tak permanentna,
że władza wydawała wyroki śmierci nawet za nieodpowiednią minę, myśli czy za
gadanie głupot przez sen.
Polecam tę książkę każdemu, chociaż psuje humor i świat przez nią
wydaje się beznadziejny, to jednak uważam
ją za wartościową.
I kilka słów o fabule.
Głównym bohaterem jest Winston Smith, który jest średniego
szczebla partyjniakiem odpowiedzialnym, za prawomyślność w prasie, książkach.
Poprawia teksty, układa je na nowo, tak żeby władza zawsze odnosiła sukces. Ale
bohater chce czegoś więcej i pomału wyłamuje się z tej narzuconej codzienności.
Poznaje Julię z którą ma nielegalny romans, łazi gdzie nie powinien i ma
nadzieję, że może uda się coś zmienić. Winston popełnił jeden błąd, zaczął
samodzielnie myśleć.
Żyje w państwie zwanym Oceanią, na której czele stoi Wielki Brat i
partia mówiąca wszystkim, co mają robić, jak myśleć, jak żyć. Społeczeństwo
podzielone jest na trzy grupy wyższych funkcjonariuszy partyjnych, szeregowych
członków partii (tu jest nasz bohater) oraz proli, którzy są największą grupą i
wydaje się, że mają najwięcej swobody, ponieważ uważani są za podludzi i nikt
się nimi nie przejmuje.
A
resztę sobie doczytajcie. Zaręczam, że po tej lekturze będziecie się bardzo
cieszyć, że mieszkacie w Polsce.
Ja
i tak się cieszę, niezależnie od tego co przeczytam, z tym, że po tej lekturze
codzienność staje się nagle z szarej bardziej kolorowa.:)
Zdjęcie: https://pl.wikipedia.org/wiki/Rok_1984#/media/Plik:1984first.jpg
Komentarze
Prześlij komentarz