11 listopada – Dzień Niepodległości

 


Zastanawiałam się, co by tu napisać patriotycznego z okazji tego święta. Mogłoby się wydawać, że już wszystko zostało napisane, opowiedziane, obejrzane i nie ma co wciskać kolejnego, podobnego tekstu.

Często zapominam, że jestem historykiem i dodatkowo uczę w szkole, gdzie każdego roku powtarzam z kilkoma klasami materiał o odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Tymczasem dorośli już powtórek nie robią, chyba, że ktoś jest szczególnie tym tematem zainteresowany.

Uważam jednak, że wiedza o tym, jak odzyskaliśmy niepodległość i tak jest większa niż o tym, jak doszło do upadku naszego państwa.

Dlatego poświęcę dzisiaj większą część wpisu na to, żeby opowiedzieć Wam, jak to się stało, że zniknęliśmy na 123 lata z map świata. Niezły rym.

Od razu ostrzegam, że jest to wpis subiektywny i nie musicie się z nim zgadzać.

Jak do tego doszło.

W drugiej połowie XIX wieku już po powstaniu styczniowym zaczęto się zastanawiać, co się takiego wydarzyło, że Rzeczypospolita Obojga Narodów upadła. Ogromne państwo, z dużymi zasobami ludzkimi, nie dające się nawałnicom XVII wieku, nagle w XVIII wieku przeżywa kryzys, który kończy się tragicznie.

Z tych przemyśleń powstały wtedy dwie szkoły warszawska i krakowska, które konkretnie wskazywały na to, kto zawinił.

Szkoła warszawska obwiniała zaborców, krakowska stwierdzała, że to wina szlachty.

Do której szkoły bym uczęszczała? Do krakowskiej.

Przyznam się przez część mojego życia należałam do warszawskiej szkoły uważając, że to zaborcy, a w szczególności Rosja z Katarzyną II na czele są winne. Koniec kropka.

No i są winne, bo nawet jeśli byliśmy w kryzysie nie powinni nas rozbierać.

Ale dzisiaj skłaniam się ku temu, że sami do tego doprowadziliśmy, a zaborcy przyszli na gotowe. Skorzystali z politycznej okazji, gdzie mogli powiększyć swoje terytorium kosztem słabszego państwa i umocnić swoją pozycję na arenie międzynarodowej.

Szkoła krakowska wini przede wszystkim nas samych, czyli szlachtę, ponieważ to ona była wtedy u władzy. Owszem, nie wszyscy zdradzili ojczyznę, nie wszyscy dali się omamić Katarzynie II, nie wszyscy chcieli uzależniania od Rosji. Niestety ta część, która chciała żeby Polska i Litwa pozostały suwerenne nie miała „pomocników” w postaci armii rosyjskiej. Mało tego, przeciw nim walczyli inni Polacy, którzy nie widzieli problemu we współpracy z Rosją.

Można też winić króla Augusta II Mocnego, który nie dość, że wkręcił nas w wojnę północną (1700-1721), to jeszcze w jej trakcie poprosił o pomoc Piotra I Wielkiego, cara Rosji, który bardzo szybko odkrył, że jesteśmy skłóceni, w kryzysie i że można nami sterować. Rzeczypospolita Obojga Narodów mała dość wojen, nie chcieliśmy kolejnej. Ostatni pokój podpisaliśmy zaledwie rok przed wybuchem tej północnej. Szlachta polska nie miała już sił na walkę. Ale i tak zostaliśmy w nią wciągnięci, mimo, że detronizowaliśmy Augusta II Mocnego i posadziliśmy na tronie Stanisława Leszczyńskiego. Nic to nie pomogło, Rosja wygrała wojnę północną i umocniła się w Europie i rozpoczęła proces uzależniania Polski od siebie.

A August II Mocny na to pozwolił. Można go winić, ale pamiętajcie, że Polską rządziła szlachta nie król. On rozpoczął wojnę jako król Saksonii nie Polski.  Tylko, że Szwedów to nie obchodziło i większość działań zbrojnych odbyła się na terenie naszego kraju.

Co zrobiła nasza szlachta? Podzieliła się, o czym już napisałam wyżej.

Szlachta rządziła naszym państwem, niestety raczej nie rządziła. Ponieważ od połowy XVII wieku rozpoczęło się zrywanie sejmów przez liberum veto.

W Sejmie Walnym była zasada jednomyślności i żadna ustawa nie mogła wejść w życie, jeśli nie zgodziło się na nią 100% uczestników obrad. Wystarczyła jedna osoba, która powiedziała liberum veto i było po sejmie. Za czasów panowania Augusta III Sasa tylko jeden sejm skończył się powodzeniem, koronacyjny. Przez 30 lat jego panowania (1733-1763) panował pokój, a jednak nie doszło do gruntownych reform w Polsce. Nie zmodernizowano armii, nie wprowadzono podatków dla wszystkich, a przede wszystkim nie zniesiono liberum veto. Była to nie tylko wina tych, którzy współpracowali z Rosją i wykorzystywali parlament dla prywatnych interesów, opłacając posłów, którzy mieli zrywać sejmy, ale i tych, którzy uparcie bronili równości i wolności szlacheckiej za nic nie chcąc się zgodzić na zmiany. Byli Czartoryscy, którzy chcieli reform, nawet Stanisław August Poniatowski chciał reform, problem polegał na tym, że te które zostały przeprowadzone, były nie za zgodą sejmu, a Katarzyny II. Sama Katarzyna II według mnie, to genialna postać, wytrawny polityk, wytrwała w dążeniu do celu i umiejąca zawirować facetom w głowach. Tylko szkoda, że nas rozebrała na spółę z pruskim Fryderykiem II i austriackim Józefem II. Wracając do tematu, reformy zostały przeprowadzone pod lufami strzelb wojska rosyjskiego, które już od czasów Augusta II Sasa, nie wiedzieć czemu stacjonowały w Polsce.

Wtedy doszło do konfederacji barskiej, która jest uznawana za walkę o niepodległość, w rzeczywistości szlachta wystąpiła przeciwko łamaniu równości i wolności szlacheckiej oraz przeciw wpływom Rosji. I niestety po raz drugi okazało się, że Polacy są podzieleni, a konfederacja stała się wojną domową, z tym, że jednej stronie pomagała Rosja (tak, dopuściliśmy do tego). Po upadku konfederacji doszło do I rozbioru w 1772 roku, który jeszcze sami sobie zatwierdziliśmy na sejmie rozbiorowym, który obradował w latach 1773-1775.

Oczywiście nie wszyscy się na to zgadzali. Słynny z obrazu Matejki Rejtan, rzucił się w progu drzwi, żeby nie pozwolić wyjść z sali obrad posłom i senatorom. A za drzwiami oczywiście stało wojsko rosyjskie.

Pierwszy rozbiór powinien nas otrzeźwić. Straciliśmy ziemie na rzecz Prus, Austrii i Rosji. I rzeczywiście niektórych z nas otrzeźwiło, stąd wziął się Sejm Wielki (1788-1792), na którym uchwalono konstytucję 3 maja w 1791. Co z tego, kiedy jeden obóz polityczny, zwany hetmańskim doniósł Katarzynie II, że  doszło do reform i że chcemy się uniezależnić od wpływów rosyjskich. Zawiązała się konfederacja targowicka, na czele którego stali Ksawery Szczęsny Potocki, Franciszek Ksawery Branicki i Seweryn Rzewuski. Rozpoczęła się wojna domowa i wojna polsko – rosyjska, która skończyła się II rozbiorem Polski w 1793 roku. Do dzisiaj konfederacja targowicka jest synonimem zdrady, więc jeśli słyszycie gdzieś hasło Targowica, to oznacza zdradę.

Ostatni zryw Polaków na niepodległość miał miejsce podczas powstania kościuszkowskiego, ale było już za późno. Powstanie stłumiono i dokonano ostatniego III rozbioru Polski w 1795 roku. Polska znika na 123 lata z map świata.

Na koniec chciałam jeszcze dodać kilka zdań o Stanisławie Auguście Poniatowskim. Niestety uległ Katarzynie II, niestety nie poparł przegranej strony, niestety nawet jeśli był po właściwiej stronie w czasie Sejmu Wielkiego i podpisał konstytucję 3 maja, to potem dołączył do Targowicy. Nie dołączył do powstania kościuszkowskiego, a po upadku Polski abdykował i zamieszkał w Rosji. Dlatego też jest uważany za tego, który doprowadził do upadku Polski. Nie jest bohaterem, który bronił ile sił swojej ojczyny i chociaż przegrał, to w pamięci pozostał wielkim człowiekiem. Stał się antybohaterem, którego prochów Polacy nie chcieli w dwudziestoleciu międzywojennym przyjąć, ale przyjęli. Najpierw spoczęły w Wołczynie, a dziś spoczywają w katedrze św. Jana w Warszawie. Może się wydawać, że ja tu jego najbardziej obwiniam za rozbiory, ale tak nie jest. Jedyne, co mu zarzucam, to chwiejność i złe wybory. A pamiętajcie, że król w Polsce panował, nie rządził, więc największą winę zrzucam na szlachtę, która dała się omamić, kasą i przywilejami z jednej strony, a z drugiej broniącej starych porządków politycznych, które były już tak przestarzałe, że do niczego się nie nadawały. Oczywiście nie daję prawa Rosji, Prusom i Austrii do rozbiorów, nie zgadzam się z nimi, też ich uznaję za winnych, zwłaszcza Katarzynę II, chociaż to Fryderyk II bardziej tego pragnął, ale Katarzyna II była bardziej przedsiębiorcza. Tak naprawdę obie szkoły mają rację, bo na rozbiory Polski wpłynęło wiele czynników, ale jak zawsze uczniom powtarzam, jeśli państwo jest wewnętrznie słabe, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że upadnie. A Sejm Walny tamtego czasu pozostawiał wiele do życzenia.

Jeśli doczytaliście do tego miejsca, to gratuluję i zapraszam na dalszy, krótszy ciąg.:)

I co było dalej. No masakra. Trzy państwa, trzy prawa, trzy próby wynarodowienia (w Austrii do pewnego momentu). Pojawił się Napoleon, który pozwolił na powstanie we Włoszech Legionów Dąbrowskiego, które walczyły u jego boku. To tam rodził się nasz hymn narodowy Mazurek Dąbrowskiego – napisany przez Józefa Wybickiego. Potem mieliśmy chwilę oddechu, ponieważ za zgodą Napoleona powstało Księstwo Warszawskie, gdzie Polacy mogli być Polakami. Bonaparte jednak przeliczył swoje siły i 1812 roku przegrał z Rosją Aleksandra I, a potem w 1813 roku w Bitwie Narodów pod Lipskiem, gdzie poległ ks. Józef Poniatowski (jego pomnik stoi przed pałacem prezydenckim). Sam cesarz Francuzów stracił koronę i został zesłany na wyspę Elbę, wrócił z niej nielegalnie, więc wysłano go dalej na wyspę św. Heleny gdzie kilka lat później zmarł. Ale co dalej z Polakami. Wydawało by się, że zaborcy chcą się jakoś z nami dogadać i w czasie kongresu wiedeńskiego ustalono, że powstanie w zaborze pruskim Wielkie Księstwo Poznańskie, rosyjskim Królestwo Polskie, a na styku trzech zaborów Rzeczpospolita Krakowska. Co z tego, jak zaborcy łamali prawa Polaków, co w efekcie zaowocowało powstaniem listopadowym, krakowskim, wielkopolskim (w czasie Wiosny Ludów) oraz styczniowym. Każdy zryw miał w przesłaniu niepodległość, niestety nie udało nam się wygrać, musieliśmy poczekać na czasy, kiedy nasi rozbiorcy się pokłócą. No i się pokłócili, a efektem była I wojna światowa. Dla nas bratobójcza, ale z drugiej strony dająca nadzieję na odzyskanie niepodległości. Na polu walki walczyły Legiony Polskie z Józefem Piłsudskim na czele, a na polu politycznym Roman Dmowski i Ignacy Jan Paderewski wydeptywali nam drogę do niepodległości. W końcu dzięki nam samym, ale i zatwierdzeniu przez kongres wersalski naszej niepodległości odrodziliśmy się na nowo. 11 listopada, to data umowna, ponieważ tego dnia nic jeszcze nie było pewnego. Przed nami były plebiscyty na Śląsku i Mazurach, III powstania śląskie, wojna z Ukraińcami i Litwinami oraz największa wojna z bolszewikami. Ale udało nam się utrzymać wolność, ustalić granicę i mieć nadzieję na lepsze jutro. Niestety tylko na chwilę, ale to historia na inny temat.

Dzisiaj cieszmy się niepodległością i tym, co wywalczyli nam nasi przodkowie.

Chwała Bohaterom!

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka