Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2019

Świat szklanych ekranów.

Jadąc dzisiaj w komunikacji miejskiej naszły mnie pewne refleksje dotyczące naszego uzależnienia od wszelkiego rodzaju telefonów, a raczej przenośnych komputerów. Piszę naszego uzależnienia, bo sama właśnie siedzę w tramwaju i dziubię ten tekst. Dlaczego nie w domu? Bo pewnie do popołudnia bym o tym zapomniała, poza tym, czyż to nie efektywnie spędzona podróż? Nie gapię się tępo w okno, nie nudzę się, nie przeglądam bzdurnych stronek. Słowem, robię coś pożytecznego. Guzik prawda, zabijam czas, a że mnie naszło na pisanie, to piszę.  I w niczym nie jestem lepsza od innych. Też gapię się w szklany ekran, zamiast podziwiać świat. Co prawda teraz siedzę w metrze, więc jedyne, co mogę podziwiać, to dworce i ciemność w tunelu. Wracając jednak do moich przemyśleń o nas i naszym zachowaniu w komunikacji. Nie chcemy się nudzić. Nie chcemy gapić się na świat i błądzić byle gdzie myślami. Przyzwyczailiśmy nasze mózgi do tego, żeby wciąż działały na wysokich obrotach. Nie umiemy zostawa...

Byłam na Flyspot

Byłam, skorzystałam i.... wystarczy. Nastawiłam się na wielkie emocje, a były średnie. Wydaje mi się, że z dwóch powodów. Po pierwsze Energylandia dała mi potężny zastrzyk adrenaliny i trudno to przebić. Po drugie, lot we Flyspot trwał dwa razy po 1,5 minuty. Zanim zrozumiałam, o co w tym chodzi, już było po wszystkim. To był lot początkującego, więc z instruktorem, który pilnował (i słusznie), żebym sobie czegoś nie zrobiła. Gdybym mogła tam być sama, nawet kosztem siniaków, to miałabym większą frajdę. Poza tym widząc tych wszystkich młodych i szczuplutkich chłopców, którzy śmigali w tubie, jak frygi, też tak chciałam. A ja?  Pilnowana przez instruktora, nie mogłam poszaleć.  Do tego załatwiła mnie moja nerwica. Po pierwsze, tam jest mnóstwo ludzi, którzy się gapią, a gracją, to ja raczej nie grzeszę. Jeszcze tam nie weszłam, a już czułam wlepione na mnie oczy. Po drugie, byłam sama. Nie wiem czemu sobie kogoś nie wzięłam? Zwłaszcza, że kilka osób było już po pracy. Po trzeci...

Starość nie radość, a na studniówkę nauczyciel idzie

Obraz
Wczoraj miałam studniówkę mojej kolejnej klasy, więc oczywiście też się na niej znalazłam. Ale o samej zabawie może później, najpierw o starości. Jak się ubrać, żeby nie zmarznąć w drodze do samochodu czy do lokalu. Bardzo bym chciała przelecieć tę krótką trasę z gołą głową, rozpiętą kurtką i w letnich pantoflach, niestety mój brak odporności skutecznie mi to uniemożliwia. Dlatego musiałam wyglądać, jak baba z bazaru i to z głębokiego PRL-u. Sukienka krótka, letnia z krótkimi rękawkami, więc na to, założyłam sweterek zapinany z przodu na „milion” guzików i dopiero potem kurtkę. Chciałam puchową, zimową, ale oczywiście zaciął mi się suwak, więc wcisnęłam lżejszy płaszcz.   Niestety ów nie posiada kaptura, więc musiałam okutać się chustką wokół głowy, ponieważ nie mogłam założyć czapki, gdyż popsułabym sobie fryzurę. Moja uczennica, kiedy już wracałyśmy z imprezy, widząc, co ja mam na głowie, powiedziała do mnie. - No, trochę pani przesadziła – chodziło i moją babciną chu...