Jak mnie muzułmanin zewangelizował
Tak, tak, dobrze czytacie. Nigdy nie spodziewałam się, że słuchając o islamie zastanowię się nad swoją wiarą, a dokładniej mówiąc nad sobą i przeżywaniem Wielkiego Postu. Mój znajomy muzułmanin, to młody człowiek, który jest wierzący i tak zwanie praktykujący, a jego gorliwość zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Przede wszystkim zrobił mi wykład o islamie, ale nie tylko z historii, jego fundamentach czy Koranie, ale również podzielił się ze mną swoim przeżywaniem wiary. Jak pewnie wiecie, muzułmanie mają obowiązek pięciu modlitw na dobę, w tym jednej w nocy. Zapytałam się go, czy on rzeczywiście wstaje i się modli. Powiedział, że tak, że budzi się przed świtem i jak może, to jedzie do meczetu, żeby to robić w zgromadzeniu. I tak codziennie. A ja sobie wtedy pomyślałam o mnie, i o tym, jak ja nie znoszę wstawania o świcie i jakim wyczynem są dla mnie Roraty. A to przecież tylko mały wycinek roku, gdzie wspinam się na wyżyny swoich porannych możliwości. Tymczasem dla tego chłopaka, to...