Dziwne to wszystko...


Od kilku dni szykowałam się do napisania tego tekstu i zastanawiałam się, jak go ugryźć i przekazać. Okazało się, że jak kiedyś kopalnią weny był dla mnie Onet, tak teraz są nią komentarze na Filmwebie. Myślę, że to ciekawe miejsce, w którym można dobrze przeanalizować społeczne nastroje. Bo nie tylko mogę tam znaleźć ciekawe wypowiedzi na temat filmów, ale i dyskusje światopoglądowe. Sama też daję tam komentarze, pisząc o tym, co mi się podobało, a co nie w produkcji, ale nie bawię się w kłótnie o to, kto ma rację. Za to czytam je i zastanawiam nad współczesnym odbiorem kina.

Kilka dni temu obejrzałam po raz drugi "Czarną panterę" i jej drugą część "Wakanda w moim sercu". To, co mogę powiedzieć na temat tych filmów, to że pierwsza część jest lepsza, ale bez szału,  za to druga nie podobała mi się z racji beznadziejnego scenariusza i jednego pana latającego na skrzydłach, a la Hermes. W obu częściach podobają mi się aktorzy, ich gra, stroje i lokacje. No i w zasadzie to tyle z mojej strony.

Mini spojler.

A! Jeszcze jedno, uśmiałam się, kiedy w pierwszych scenach drugiej części ludzie z Wakandy żegnali zmarłego króla i jeden ze statystów, ewidentnie dobrze się bawił, bo chyba nie zdawał sobie jeszcze sprawy, że już jest na wizji.

Koniec mini spojleru.

Za to w komentarzach, na Filmwebie, co tam się działooooo...!

Że film ma większość czarnych aktorów i że to rasizm wobec białych (no w Afryce większość ludzi ma ciemną skórę, nie rozumiem, czemu to tak dziwi), że poprawny politycznie, bo większość aktorów jest czarna - jak to w Afryce.  Że to walka z białym człowiekiem, bo biały oznacza złola i kolonistę. (jakby nie patrzeć z punktu widzenia Afrykańczyka, biały człowiek był kolonistą, dzięki temu Anglia i Francja były mega bogate w XIX i XX wieku). No i tym podobne. 

I tak się zastanawiam, dlaczego świat zwariował?

Mam już trochę lat, więc pamiętam, że jak w latach dziewięćdziesiątych oglądaliśmy na przykład Bad Boys, to nie dyskutowaliśmy o rasizmie i niesprawiedliwościach, tylko podniecaliśmy się wartką akcją i podziwialiśmy (przynajmniej dziewczyny) mięśnie Willa Smitha💓 i to, jaki on był uroooooooczyyyyy💓 Co nas obchodził kolor jego skóry. Był niezłym ciachem i grał w fajnym filmie.

Albo weźmy Eddiego Murphy. Czy ja się zastanawiałam nad jego kolorem skóry? Nie. Rżałam, jak koń na jego komediach i tyle.

Mała dygresja - ciekawe, że nie ma rasistowskich wycieczek jeśli chodzi o Jackie Chana (kto go nie kocha, ten nie wie, co to miłość💓), czy Jeta Li. A może są? Ale chyba mniej.

Nieważne, wracam do tematu.

Obejrzałam "Czarną Panterę" i fajnie było by poczytać w komentarzach, że niezłe ciacha są w tym filmie - bo są. A ja osobiście "zakochałam" się w przywódcy M'baku, bo lubię takich barbarzyńskich facetów. Niestety, takich komentarzy nie ma. Jest za to  dyskusja o poprawności politycznej i wycieczki światopoglądowe. Dobrze, że czasami ktoś napisał, że film się mu podobał lub nie.

Dałam przykład "Czarnej pantery", ale to dotyczy wielu innych produkcji dla dzieci i dorosłych. Jak nie feminizm, to seksizm, jak nie poprawność polityczna, to mowa nienawiści. 

Co się z nami porobiło?

Czy już nie można obejrzeć filmu po prostu dla aktorów, fabuły i fajerwerków?

I tak ta polityka społeczna, gospodarcza i jaka tam jeszcze jest wciska nam się w każdą dziedzinę życia.

I właśnie sobie coś jeszcze przypomniałam.

W PRL-u w czasach stalinizmu powstawały Kroniki Filmowe, w których było pokazane kto jest dobry, np. młodzież ze Związku Młodzieży Polskiej, a kto zły, czyli młodzież, która nie chciała się podporządkować szarzyźnie i kolektywizmowi komunizmu.

Macie link, do niektórych z nich. O młodzieży zaczyna się kronika w 58:56 minucie. https://www.youtube.com/watch?v=5F-wR_IrFkY&t=2851s

 

Wiem, zrobiłam straszny rozstrzał, ale właśnie te Kroniki Filmowe uświadamiają mi, że w dzisiejszych czasach też nam się w filmach dużo rzeczy przemyca i wmawia, przez co potem są takie, a nie inne, niezbyt miłe dyskusje w Internecie. Różnica między PRL-em, a tym, co jest dzisiaj polega na tym, że my możemy dyskutować i mieć skrajnie odmienne zdanie od oponenta, ale w tamtych czasach takich dyskusji nie było, trzeba było wierzyć we wszystko, co tam podawali. Jak na przykład o desancie stonki z Ameryki na polskie pola.

 

I nie, nie odbiegłam od tematu.

W dzisiejszych filmach, niezależnie od gatunku często poruszane są tematy, które wywołują dyskusje światopoglądowe czy polityczne, chociaż wcale nie są one potrzebne do fabuły i spokojnie można byłoby się bez nich obejść. I nawet jeśli film nie ma takich przesłanek i jest zupełnie neutralny, to i tak, kto chce, to wychwyci jakieś niejasności. A potem, jak już pisałam wyżej, zamiast pisać o niesamowitej grze aktora czy uroczym wyglądzie, to prowadzi się przepychanki słowne o tym, czy jest za dużo czarnych czy białych ludzi, czy nie za dużo mężczyzn, a za mało kobiet itp.

To mnie przeraża, to mnie dołuje.

Bo taki film fantasy powinien relaksować, a nie denerwować.

O! Napisała co wiedziała i kończę.

 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka