W komunikacji miejskiej
Dzisiaj rano stałam na przystanku i nagle z uliczki osiedlowej wyturlała się wielka, czerwona piłka gimnastyczna. Przetoczyła się przez szosę omijając samochody i to w taki sposób, że żaden nie musiał hamować. Stałam wraz z innymi ludźmi i patrzyłam zafascynowana niecodziennym zjawiskiem. Nagle ocknęłam się i popędziłam za gumową kulą. Złapałam ją i razem z jakąś panią wcisnęłyśmy ją pod ławkę na przystanku. Pozostaje pytanie? Skąd ta piłka przybyła?
Przed chwilą wsiadłam do tramwaju i już siadałam, kiedy jakaś pani pędząca na mnie, jak parowóz, pacnęła swoją torebkę na siedzenie. Były cztery wolne miejsca.
Rezerwacja? Śmiejecie się? Są ludzie, którzy siadają tylko w jednym miejscu.
Ale tej pani chodziło o miejsce dla niej i dla koleżanki.
Chyba zrozumiała absurdalność sytuacji, ponieważ zapytała:
- Może pani usiąść gdzie indziej?
- Mogę.
Z drugiej strony do pogaduch lepsze byłoby moje miejsce, ponieważ kolejne siedzenie jest zwrócone do mnie przodem. Ale, co tam. Najwidoczniej pani wolała tamte.
Ps. Przyznam wam się, że ja też mam swoje ulubione miejsca w komunikacji i jest mi bardzo źle, kiedy muszę usiąść gdzie indziej:)
Przyznam się do jeszcze dwóch rzeczy. Kika dni temu dałam na blogu tekst o naszych uzależnieniach od elektroniki Pisałam o tym, że nie lubię telefonicznych rozmów o chorobach. I co sama zrobiłam? Gadałam o tym z koleżanką. Chciałam skończyć, ale nie mogłam się wciąć w rozmowę, bo koleżanka mówiła i mówiła, a ja odpowiadałam. Czułam się bardzo niekomfortowo.
We wpisie opisałam również sytuację, gdzie babeczka omal nie ominęła przystanku.
No, to ja dzisiaj zaliczyłam to samo w metrze. Na szczęście udało mi się wysiąść.;)
Znacie to - nie śmiej się dziadku z czyjegoś wypadku..., no właśnie.
Cieszę się, że nie jestem inna.:)
Przed chwilą wsiadłam do tramwaju i już siadałam, kiedy jakaś pani pędząca na mnie, jak parowóz, pacnęła swoją torebkę na siedzenie. Były cztery wolne miejsca.
Rezerwacja? Śmiejecie się? Są ludzie, którzy siadają tylko w jednym miejscu.
Ale tej pani chodziło o miejsce dla niej i dla koleżanki.
Chyba zrozumiała absurdalność sytuacji, ponieważ zapytała:
- Może pani usiąść gdzie indziej?
- Mogę.
Z drugiej strony do pogaduch lepsze byłoby moje miejsce, ponieważ kolejne siedzenie jest zwrócone do mnie przodem. Ale, co tam. Najwidoczniej pani wolała tamte.
Ps. Przyznam wam się, że ja też mam swoje ulubione miejsca w komunikacji i jest mi bardzo źle, kiedy muszę usiąść gdzie indziej:)
Przyznam się do jeszcze dwóch rzeczy. Kika dni temu dałam na blogu tekst o naszych uzależnieniach od elektroniki Pisałam o tym, że nie lubię telefonicznych rozmów o chorobach. I co sama zrobiłam? Gadałam o tym z koleżanką. Chciałam skończyć, ale nie mogłam się wciąć w rozmowę, bo koleżanka mówiła i mówiła, a ja odpowiadałam. Czułam się bardzo niekomfortowo.
We wpisie opisałam również sytuację, gdzie babeczka omal nie ominęła przystanku.
No, to ja dzisiaj zaliczyłam to samo w metrze. Na szczęście udało mi się wysiąść.;)
Znacie to - nie śmiej się dziadku z czyjegoś wypadku..., no właśnie.
Cieszę się, że nie jestem inna.:)
Komentarze
Prześlij komentarz