Juliusz Verne dzisiaj byłby na cenzurowanym


Juliusz Verne, mam nadzieję, że kojarzycie tego francuskiego pisarza, który żył i tworzył w XIX i na początku XX wieku, i który uważany jest za jednego z prekursorów fantastyki popularno- naukowej. Jego powieści do dzisiaj są czytane i ekranizowane, jak na przykład: "Podróż do wnętrza Ziemi" czy "W 80 dni dookoła świata"- ja osobiście uwielbiam tę wersję z Jackiem Chanem- uchachałam się po pachy. 

Z tego, co o nim przeczytałam, Juliusz Verne bardzo poważnie podchodził do swojej pracy, którą opierał nie tylko na wyobraźni, ale i na solidnych podstawach naukowych obowiązujących w tamtym czasie. W jego dziełach możemy cieszyć się fantastycznymi przygodami bohaterów,  i jednocześnie dowiedzieć się, jak działają różne mechanizmy (pamiętajcie, że on żył w czasie rozwoju maszyn parowych i początku spalinowych), myślę, że był nimi wręcz zafascynowany. Opisywał też bardzo dokładnie faunę i florę, z którą postaci jego powieści obcowali. Jego książki nie są dla tych, którzy chcą szybkiej akcji, z minimum opisów, za to z maksimum dialogów. Fabuły jego dzieł rozwijają się powoli, są pełne technicznych nowinek opisanych, co do śrubki albo co do listka, jeśli chodzi o przyrodę. Nie znajdziecie w jego powieściach zdań typu: "Na rozstaju dróg stało stare drzewo, dające cień znużonym wędrowcom". On napisałby, jakiego rodzaju jest to drzewo, jakie ma liście, jak jest stare, jaką ma fakturę kory i co pod nim rosło - z nazwami łacińskimi włącznie. Polecam Wam sięgnąć po jego książki, bo naprawdę są tego warte. Z tym, że ja wiem, że ja nie byłabym wstanie ich przeczytać na papierze, ponieważ należę do osób, które chcą w książkach maksimum akcji i minimum opisów przyrody😂. Ale słucham go na audiobooku. Jest to bardzo dobre tło, do gry w Tetris🙂. I ostatnio, ponownie sięgnęłam po "Tajemniczą wyspę". Tylko tym razem zwróciłam większą uwagę na to, co robią bohaterowie ze zwierzętami na wyspie. 

I to jest sedno tego wpisu. 

Juliusz Verne żył w czasach triumfu białego człowieka na świecie. Anglia i Francja były najbogatszymi imperiami kolonialnymi, a biały człowiek z Europy czuł się panem całego świata. Był to też czas rozwoju podróży naukowych, odkrywania nowych zwierząt i roślin, które biały człowiek pozwolił sobie trzebić bez opamiętania, co wtedy nikogo nie dziwiło, a wręcz np. takie polowanie na wieloryby albo słonie afrykańskie było powodem do dumy. Nie myślano o tym, że ilość tych zwierząt może być ograniczona.  Dlatego spojrzałam na treść "Tajemniczej wyspy" z punktu widzenia dzisiejszych ekologów. Myślę, że mogliby nawet żądać wciągnięcia tego dzieła do indeksu ksiąg zakazanych. Dlaczego? Ponieważ nie jestem nawet w połowie słuchania tej opowieści, a bohaterowie już w znacznym stopniu przetrzebili zwierzynę na wyspie. Co widzą zwierze (opisane w szczegółach), to go zabijają. Oczywiście te, które idą na konsumpcję, to rozumiem, ale oni zabijają te zwierzęta bo: zajmują im ciekawe miejsce na nocleg albo dlatego, że to drapieżnik i zabijają go na zaś, żeby im w przyszłości nie zagroził. I może nie jestem ekologiem, ale mam mocne zdanie na temat bezsensownego zabijania zwierząt. I powiem Wam, że ciężko mi się słucha, kiedy bohaterowie polują- bez sensu- na tamtejsze zwierzaki. Myślę sobie wtedy, żeby im się ten łuk i flinta zepsuły. Wiem, że to jest głupie myślenie, bo to fikcyjna opowieść, ale uważam, że oni nie są w stanie przejeść tego wszystkiego, co upolują. A już najbardziej wstrząsnęła mną historia z żółwiem, którego odwrócili na plecy, żeby im nie uciekł i po którego mieli wrócić następnego dnia. Na szczęście żółw znikł. Nie wiem w jaki sposób, ale bardzo mu w tym kibicowałam. I wiecie co? Ja jestem mięsożerna, ale szanuję zwierzęta, które mam zjeść i uważam, że męczenie ich jest złe. Nawet w powieściach. Z drugiej strony wiem, kiedy powstała ta książka (1874 rok) i że dla ówczesnych ludzi, to wszystko było właściwe i było przygodą, przygodą dzisiaj nie do przyjęcia.

Okładka pierwszego wydania
 I napiszę jeszcze jedno. Że ta powieść uświadomiła mi, jak bardzo zmienił się świat od tych ponad stu lat. Postrzeganie przyrody, która nas otacza i to, jak ją traktujemy. Dzisiaj nie poluje się na wieloryby, a słonie afrykańskie są pod ochroną. Staramy się odtwarzać populacje zwierząt, które padły ofiarą masowych polowań właśnie przełomu XIX i XX wieku. Na przykład - wilków, bobrów i żubrów w Polsce i w Europie. Robimy co możemy, żeby zwrócić im ich miejsce na Ziemi. I tak na koniec. Jestem ciekawa, co by dzisiaj napisał Juliusz Verne, jak wyglądała by ta Tajemnicza Wyspa. Moim zdaniem, była bym prowadzona tak, żeby niczego nie zabrakło, ani roślin, ani zwierząt.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka