Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2021

Nie znam, nie wiem, nie kojarzę

Obraz
  Jeżdżąc komunikacją miejską po Warszawie przyglądam się różnym reklamom. Nie jest to trudne, zwłaszcza, że część z nich, to wielkoformatowe billboardy, na których możemy postaciom na nich uwiecznionym zajrzeć w dziurki od nosa i nie tylko. Ale do napisania tego wpisu zainspirował mnie mega plakat, który mijam każdego dnia jadąc do pracy i za każdym razem uświadamiam sobie, że nie mam pojęcia kim są te gwiazdy. I taka prawda, nie znam, nie wiem, nie kojarzę. Oczywiście mam swoich ulubionych aktorów czy piosenkarki, znam Lewego, choć piłką nożną się nie interesuję czy Hołowczyca, bo występuję w co drugiej reklamie, ale większości gwiazd na czasie nie znam. I tak patrzę sobie na ten plakat i myślę sobie, że ja to jestem jakaś niedoinformowana. Wydaje mi się, że jeden facet, to kabareciarz, ale czy na pewno? Nie mam zielonego pojęcia. Idąc dalej. Nie oglądam żadnych programów o talentach czy tańcach wygibańcach, wyjątkiem był „Dance, dance, dance”, ponieważ tam występowała moja był...

Wyjście do teatru i refleksje na temat spektaklu

Obraz
  Każdy, kto mnie zna wie, że nie jestem największą fanką teatru. Owszem, raz na jakiś czas pójdę i coś tam obejrzę, ale żeby to wychodziło z mojej inicjatywy, to nie. Tym razem była to inicjatywa szkolna, pod którą się podpięłam, co by wyjść gdzieś z moimi wychowankami. Poszliśmy do Teatru Dramatycznego w Warszawie na przedstawienie „Człowiek z la Manchy.” Nigdy nie przeczytałam Don Kichota Cervantesa, chociaż o walce z wiatrakami i pierdołowatym giermku Sanczo Pansa oczywiście słyszałam. Miałam jedno podejście do tej powieści, ale jakoś mnie nie wciągnęła. Chyba przez zbyt małą czcionkę. Wiecie, mam w domu wersję z czasów PRL-u, kiedy mocno ograniczano komfort czytania przez cięcia w dostawach papieru do drukarni. Mniejsza o to. Wczoraj byłam na spektaklu, obejrzałam go i wyszłam zadowolona. Oczywiście wiem, że nie była to wierna kopia książki, a reżyserka dodała swoje trzy grosze, ale i tak mi się podobało, ponieważ choć trochę poznałam historię tego błędnego rycerza. Zanim ...

Przyjemny wieczór z muzyką

Obraz
  Wczoraj byłam na spotkaniu towarzyskim, gdzie większość gości, to osoby z mojego zespołu kościelnego. I niby, co w tym ciekawego? Ano, raz dawno się nie widziałyśmy w większym gronie i przy kolacyjce, a dwa nie obyło się bez muzyki. Nawet przez chwilę czułam się, jak w XIX wieku, kiedy wszyscy słuchają, jak córka państwa domu gra na pianinie. Bo i tak było. M. zabrała nas w inny świat, gdzie najważniejsza jest muzyka. Zastygliśmy na krzesłach i wsłuchaliśmy się w utwory. I było w tym coś relaksującego, sama westchnęłam raz czy dwa, inne dziewczyny się wzruszyły, a ja podpatrzyłam moją przyjaciółkę i jej też wyrywały się westchnienia zachwytu. M. nie grała długo, tylko trzy utwory, ale i tak to było cudowne przeżycie. Potem, my przejęłyśmy pałeczkę, pojawiła się gitara, śpiewniki i nawet ja, nie lubiące biesiadnych przyśpiewek, rozkręciłam się i dałam wciągnąć. Oczywiście, nie było żadnej „Szła dzieweczka do laseczka” ani „Sokołów”, więc pewnie to mnie przekonało. Co do samego wyk...

Jak wciągają gry komputerowe

Obraz
  Szybko. Jestem tego najlepszym przykładem. W zasadzie nie jestem nałogowcem, ale kiedy już zacznę grać, to nie mogę skończyć. Wiele lat temu doszłam do wniosku, że nie mogę tak marnować czasu i rzuciłam tę stronę mojego życia. A miałam swoje ulubione gry RPG począwszy od  Baldur's  Gate na Wiedźminie kończąc. Ciachanie potworów mieczem i strzelanie z łuku do przeciwników, podbijanie umiejętności i zakup lepszej zbroi wciągało mnie na wiele godzin. A przecież usiadłam tylko na godzinkę, no może dwie, trzy... sześć? Z takimi grami jak Sims, Sim City czy Rollercoaster wcale nie było lepiej. Zwłaszcza przy Simsach (pierwsze wersje), kiedy znałam klu cz do zwiększania sobie stanu kasy. A wesołe miasteczko ze zwierzątkami? Najbardziej opłacało się rozmnażać lwy. W zasadzie, gdyby przenieść to rozmnażanie zwierząt do realnego świata, to nie byłoby już kilku zagrożonych gatunków tyle tam się maluchów rodziło. Nawet pandy. I do tej gry też siadałam tylko na godzinkę słuchając je...

Misz masz różnych mało ważnych informacji

Obraz
  Zebrało mi się kilka krótkich przemyśleń, na które nie ma sensu robić odrębnego postu, więc wsadzę ten groch z kapustą w jedno i tyle. Poszczególne elementy wpisu w ogóle nie są ze sobą powiązane.   Salma Hayek Tak mi ostatnio przyszło na myśl, że bardzo lubię tę aktorkę. I wiecie za co? Za to, że będąc tak piękną kobietą, która mogłaby przebierać tylko w super produkcjach, występuje w komediach u boku niekoniecznie super atrakcyjnych mężczyzn. A wiadomo, że komedie, chociaż są bardzo wymagające dla gry aktorskiej, to jednak trudno je zaliczyć do filmów z górnej półki. I to mi się u niej podoba, że nie dała się zaszufladkować w jednym nurcie filmowym. I, że jest taka… normalna.   Ślimaki Ślimaki, jak ślimaki, jest ich dużo, jedne mają muszle inne nie, ale oprócz winniczka nie znałam żadnych innych nazw. Tymczasem mój prawie czteroletni bratanek mówi do mnie zachwycony wskazując glutowatego, brązowego ślimola bez muszli. - Ciociu popatrz pomrowik, widzisz...