Jak wciągają gry komputerowe

 


Szybko. Jestem tego najlepszym przykładem. W zasadzie nie jestem nałogowcem, ale kiedy już zacznę grać, to nie mogę skończyć. Wiele lat temu doszłam do wniosku, że nie mogę tak marnować czasu i rzuciłam tę stronę mojego życia. A miałam swoje ulubione gry RPG począwszy od 
Baldur's Gate na Wiedźminie kończąc. Ciachanie potworów mieczem i strzelanie z łuku do przeciwników, podbijanie umiejętności i zakup lepszej zbroi wciągało mnie na wiele godzin. A przecież usiadłam tylko na godzinkę, no może dwie, trzy... sześć? Z takimi grami jak Sims, Sim City czy Rollercoaster wcale nie było lepiej. Zwłaszcza przy Simsach (pierwsze wersje), kiedy znałam klucz do zwiększania sobie stanu kasy. A wesołe miasteczko ze zwierzątkami? Najbardziej opłacało się rozmnażać lwy. W zasadzie, gdyby przenieść to rozmnażanie zwierząt do realnego świata, to nie byłoby już kilku zagrożonych gatunków tyle tam się maluchów rodziło. Nawet pandy. I do tej gry też siadałam tylko na godzinkę słuchając jednocześnie audiobooków. Tłumaczyłam sobie, że łączę przyjemne z pożytecznym. Ostatnim poziomem mojego upodlenia grami stał się Tetris i gra w Bąbelki. To nie miało końca. Siedziałam i tłukłam rekordy, a jak się nie udawało, to mówiłam sobie:

- Spróbuję jeszcze raz. No może jeszcze raz albo dwa, a potem koniec.

Jak nałogowiec.

W końcu stwierdziłam, że muszę to wszystko rzucić i tak też zrobiłam. Nie grałam w tetrisa czy bąbelki ze dwa lata albo więcej, aż do niedzieli. Stwierdziłam, że nie chce mi się nic konkretnego robić i że potrzebuję odmóżdżacza w postaci prostej gry. Naprawdę lepiej żebym sobie kupiła kolorowanki, miałabym relaks dla mózgu ale i dla oczu. Wczoraj kiedy po raz któryś nie mogłam przejść bąbelków stwierdziłam, że to chore i że znowu muszę iść na odwyk. 

Postanowiłam nie tykać żadnych gier komputerowych, ponieważ nie znam umiaru. Może nie siedziałam przez te kilka dni za długo, ale za każdym razem coraz więcej i więcej. Gdybym sobie tego nie ucięła, to kto wie ile bym siedziała w następną niedzielę i jakie bym biła rekordy?

Ciekawe na ile mi starczy silnej woli. Zwłaszcza, że wciąż marzę o ponownym zakupie gry Rollercoaster. Na razie marzę i się powstrzymuję. Ale czy z tetrisem też tak łatwo będzie?

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda. Czasami trzeba się zawiesić;) również pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Simsy mówisz? :) Lubię ten świat i te szybkie awanse:) aż chyba sobie strzelę sesyjkę. Tylko budzik nastawię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zaraz siadam do bąbelków, ale zamiast budzika ustawiłam sobie limit maksymalnie 3 partie i koniec.:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka