Misz masz różnych mało ważnych informacji
Zebrało mi się kilka krótkich przemyśleń, na które nie ma sensu robić odrębnego postu, więc wsadzę ten groch z kapustą w jedno i tyle.
Poszczególne
elementy wpisu w ogóle nie są ze sobą powiązane.
Salma Hayek
Tak
mi ostatnio przyszło na myśl, że bardzo lubię tę aktorkę. I wiecie za co? Za
to, że będąc tak piękną kobietą, która mogłaby przebierać tylko w super
produkcjach, występuje w komediach u boku niekoniecznie super atrakcyjnych
mężczyzn. A wiadomo, że komedie, chociaż są bardzo wymagające dla gry
aktorskiej, to jednak trudno je zaliczyć do filmów z górnej półki. I to mi się
u niej podoba, że nie dała się zaszufladkować w jednym nurcie filmowym. I, że
jest taka… normalna.
Ślimaki
Ślimaki,
jak ślimaki, jest ich dużo, jedne mają muszle inne nie, ale oprócz winniczka
nie znałam żadnych innych nazw. Tymczasem mój prawie czteroletni bratanek mówi
do mnie zachwycony wskazując glutowatego, brązowego ślimola bez muszli.
-
Ciociu popatrz pomrowik, widzisz?
Skąd
on to wie?!
Oczywiście
wiem skąd, mój brat na pewno mu powiedział, ale żeby od razu tak po prostu z
nazwy.
No
i zaciekawiłam się i zajrzałam do Internetu. I wyszło, że ten brązowy to Ślinik
luzytański – który w Polsce powszechnie pojawił się dopiero w 1993 roku! I jest
gatunkiem inwazyjnym (gdy patrzę na moje podwórko, to rzeczywiście przechodzi
inwazję).
Czarny
to – Pomrów Czarniawy – największy w Polsce, może mieć nawet 20 cm
A
Łaciaty to – Pomrów Wielki – również inwazyjny i oczywiście nie ma wrogów
naturalnych.
To
jest tak zwana wiedza zbędna, ale czyż mimo wszystko nie jest to ciekawe?
Wolontariat
W
życiu nie uwierzycie, ale wczoraj wylądowałam na Festiwalu Ludwika i Hipolita
Wawelbergów przy ul. Górczewskiej 15. Pewnie nazwa Wam nic nie mówi. Mnie też
nic nie mówiła, aż tam wylądowałam. Otóż! Wawelbergowie, to byli filantropii,
którzy wybudowali kamienice dla robotników i ubogich inteligentów, żeby pomóc
im podnieść stopę życiową, ale i status społeczny. Jest to cykliczna impreza na
Woli, na której występują różne osoby sceny muzycznej, teatralnej, ale i
przedstawiane projekty, na przykład tegoroczny temat dotyczył drzew. Niestety
niewiele zobaczyłam, bo jako wolontariusz bawiłam się w witanie gości i
rozdawanie ulotek, ale za to na koniec dyżuru, kupiłam sobie i dzieciakom
pączki z kultowej cukierni na Woli. Pączki palce lizać.
Obiecanki czy cacanki?
Jak
wiecie, sprzątanie, to ostatnia rzecz, o której myślę, ale doszłam do wniosku,
że dalej tak być nie może i obiecałam sobie, że każdego dnia sprzątnę jeden
pokój. Dzisiaj miałam już zrezygnować, ponieważ wyszorowałam kuchnię (trochę po
łebkach, ale zawsze), ale poszłam za ciosem i ogarnęłam moją sypialnie, jutro
nie wiem, jak to będzie, bo wracam późno, ale szykuje się na gabinet. Czy mi to
wyjdzie? Kto wie, pewnie nie, bo stracę zapał.
Pączki! Ja do tego Zagoździńskiego idę i idę i dojść nie mogę :D Aż mi smaku narobiłaś :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto:) Mniam mniam. I do tego cała kamienica jest wyremontowana, ale wnętrze cukierni, nadal jak z PRL-u. Zdjęcie mam kiepskie, bo tam cały czas ludzie stali, a jak nie stali, to ja zajęta wolontariatem byłam.:(
OdpowiedzUsuń