I jak tu mieć dobry humor


Kurczę. Nie dość, że są upały, które pozbawiają sił, to jeszcze z rana zaaplikowałam sobie dawkę negatywnych tytułów z jednego z popularnych portali internetowych (a nie jestem w najlepszym humorze).  Pomyślałam sobie, że może znajdę coś ciekawego. No i znalazłam, tragedie, masakry i wieszczenie rychłego końca, końców, końca. Ja naprawdę przestaję się dziwić, że Polacy są nabuzowani po kokardkę i kłócą się o byle pierdoły. Ale jak tu być spokojnym, skoro w TV, w Internecie i radio wciąż dostajemy negatywne informacje. 

Nie mówię tu o wojnie w Ukrainie czy pandemii, to są rzeczy bardzo ważne i dobrze, że się o nich pisze. Ja mówię o tematach społecznych, kulturalnych czy ciekawostkowych. Wszystko musi szokować, przerażać i wywoływać oburzenie. Tematy są podawane od razu z opinią i przepisem na to, co mamy myśleć i niestety wiele osób się na to łapie. Ja łapię się na tym, że się wkurzam na to, że mam narzuconego gotowca. Ja rozumiem felietony, które są subiektywnym spojrzeniem na świat. Ja rozumiem subiektywną ocenę, o ile w tytule jest napisane, że jest to ocena. Natomiast nie rozumiem artykułów, które nie są obiektywne.

Na szczęście są w gazety i stacje radiowe gdzie informacje są podawane w sposób nieoceniający i gdzie mogę sobie sama wyrobić zdanie na dany temat.

Wiem, że o tym pisałam już sto razy, ale raz na jakiś czas, jaka masakra i tragedia mnie dobije i muszę się z Wami podzielić tym, jak mnie to wkurza i dołuje.

Bo to dołuje, załamuje i gdyby nie to, że wiem, że to jest celowe, pomyślałabym, że świat się kończy i nic tylko siedzieć i płakać, bo nadziei z nikąd nie widać. I znam osobiście ludzi, którzy, jak się tak nasłuchają, naoglądają, naczytają i odpowiednio nastroją, to trudno z nimi wytrzymać, bo same masakry i tragedie i żadnego światełka w tunelu nie widać.

Mogłabym przytoczyć przykłady z mojego zawodowego podwórka, ile to razy musiałam prostować  informacje, które straszyły rodziców i dzieci, a które pewnie nie były nieprawdziwe, ale podane w taki sposób, żeby wywoływać niepokój. Ale nie będę sypać przykładami, bo nie o tym jest mój subiektywny i niestety pesymistyczny wpis.

Jak nie ja.:)

Mam nadzieję, że się poprawię i kolejne felietony znowu będą pełne hurra optymizmu.

pozdrawiam i dobrego dnia.:) 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka