Co u mnie słychać
Dużo, tak dużo, że jak zauważyliście niewiele wrzuciłam w grudniu wpisów. Po prostu od świtu do nocy coś robię, a kiedy mam chwilę wolnego czasu, to czytam. Nawet nie mam za wielkej ochoty gapić się w jakikolwiek ekran. Ale to nie znaczy, że u mnie jest źle czy coś... nie, jest wszystko w porządku, ale mam dużo rzeczy na głowie. I to wcale nie związane ze świętami. Do świąt, to ja się jeszcze nie zaczęłam szykować. Nawet nie mam kupionych prezentów i nie wiem kiedy na to znajdę czas. O sprzątaniu, to już w ogóle nie wspomnę. Ledwo zaczęłam, a już mi sie odechciało tego robić. Mam inne ciekawsze zajęcia. Na przykład wstawanie o świcie i spędzanie czasu na roratach. 6:30 rano, to dla mnie normalnie koszmar, ale w czasie adwentu, jakoś się zwlekam z łóżka i idę na tę poranną Mszę Świętą. Mam nawet lampionik. I dzisiaj też byłam. I tak patrzyłam na taką starszą panią, ona ma chyba ze 100 lat i podziwiałam ją za to, że ona miała zrobioną z rana fryzurę. Ja nawet w lustro za dobrze nie...