Filmy a poprawność polityczna

Jakiś czas temu oglądałam program o tym, że w filmach Marvela zastosowano poprawność polityczną i stworzono  produkcje pod konkretne nacje i rasy. I ja się tak zastanawiam, czy ta wiedza jest mi do czegoś potrzebna? Czy powiem, że to wspaniale, że wprowadzili taką różnorodność? Że w końcu nie tylko biali występują? Tak szczerze? Mam to w nosie. Ja idę na film, a nie na lekcję poprawności politycznej. I w ogóle mnie nie dziwi i nie zastanawia, dlaczego aktorzy są biali, czarni czy żółci. Ważne, żeby byli dobrze dobrani do roli i dobrze ją zagrali. I w ogóle mnie nie dziwi, że w opowieści o Chinach występują Chińczycy, a o "kraju" w Afryce większość aktorów jest czarna. No ludzie, opanujmy się z wsadzaniem wszędzie informacji o tym, że jest to poprawność polityczna. Powiedzmy lepiej, że Marvel wykorzystuje różnego rodzaju mity i legendy, żeby stworzyć ciekawe Universum i pokazać piękno różnych kultur. Ja wiem, że Polska jest homogenicznym krajem i dla wielu ludzi nadal egzotyką jest spotkać osoby innego koloru skóry niż nasza, ale to nam daje wbrew pozorom przewagę nad krajami, gdzie występują różne grupy etniczne czy rasowe, które przepychają się między sobą. Polak, kiedy ogląda film może sobie pomyśleć po prostu, że tak miało być i nie ma potrzeby doszukiwać się poprawności politycznej. Niestety, to tylko moje pobożne życzenia, ponieważ i niestety daliśmy się wkręcić w to ogólnoświatowe wariactwo i wojujemy z tym trendem poprawności politycznej w Internecie. I jak jeszcze jestem w stanie zrozumieć, że ludzie irytują się, że bohater w książce czy komiksie był biały, a dają w filmie czarnego albo, że ktoś był młody a dają starego i pompatycznego (to ostatnie, to moja prywatna irytacja, że zrobili w filmie "Ogniem i mieczem" z Wiśniowieckiego starego dziadka, kiedy w rzeczywistości Wiśniowiecki w chwili wybuchu powstania kozackiego miał 36 lat i był watażką, jakich mało. Tak, to i mnie denerwuje). To nie rozumiem komentarzy typu: dlaczego w Afryce są czarni ludzie. A w Azji żółci. I kto powiedział, że w filmie musi być biały człowiek? 

Ja od dziecka kocham Jackie Chana i Jeta Li i w ogóle nie przeszkadza mi, że to Chińczycy. Kocham też Willa Smitha i też nie zastanawiam się nad tym, że jest to Afroamerykanin. Po prostu ich lubię za role, które odgrywają.

A te wszystkie przemyślenia mam w związku z tym, że wczoraj oglądałam Shang- Chi, gdzie o zgrozo! Większość aktorów miała skośne oczy. Rzuciłam też okiem na informacje o nowym Kapitanie Ameryka. I o ile komentatorzy uważali, że Anthony Mackie nie udźwignął roli, bo był za mało charyzmatyczny (się pójdzie, się zobaczy), to jestem za, ale że to źle, bo czarny, to już nie jestem za. Nie zastąpili "oryginalnego" Kapitana Ameryki innym aktorem, a Kapitan Ameryka przekazał swoją tarczę następcy i naprawdę nie ma znaczenia, jakiego koloru ma on skórę. W Ameryce pewnie jest to ważne i poprawne polityczne, ale mnie jako Polki takie rozgrywki nie interesują. Chce tylko, żeby w moich oczach Anthony dźwignął rolę. Ale to zobaczę, kiedy pójdę kina.

A kończąc już zupełnie nie na temat, to byłam na Brigdet Jones i Renee, według mnie nie dźwignęła swojej kultowej roli. Za dużo poprawek na twarzy i mimika do bani. Niestety robiła miny, jakby była na prochach i mówiła głosem podstarzałej nastolatki. Nie podobał mi się ten film. I nie dlatego, że głównym aktorem obok Renee był koleś o brązowej skórze, po prostu ona kiepsko grała. I tyle.


Jeśli podobam Ci się, to co piszę udostępniaj moje posty znajomym. Dziękuję:)


Obrazek z: https://pl.freepik.com/darmowe-zdjecie-wektory/rasy-ludzkie

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pakerzy mają coś do przekazania

Korty – odc.1 - wstęp

Jeszcze słów kilka i książce "Chłopki- opowieść o naszych babkach"