Znajomość języków - jestem mile zaskoczona
Każdy, kto mnie dobrze zna, wie, że języki obce są mi obce. W szkole uczyłam się rosyjskiego i niemieckiego. Maturę ustną z rosyjskiego zdałam na bezokolicznikach, czyli ledwo, ledwo.
Z angielskim miałam do czynienia przez trzy miesiące i wyniosłam z niego jedynie zdanie z Czerwonego Kapturka.
- Two beer, please!
Na szczęście w internecie niemalże wszystko można przetłumaczyć, więc nieznajomość tego języka nie jest to dla mnie problemem.
Przez pięć lat uczyłam się języka francuskiego i niestety, lata rzetelnej pracy spełzły na niczym, ponieważ nie mam z nim do czynienia i po prostu go zapomniałam. Chociaż mam nadzieję, że wyjdzie tak, jak z niemieckim, że jak już znalazłam się w Hannoverze, to trzy po trzy rozumiałam.
Ale czasami nachodzi mnie myśl, że jestem beznadziejnym przypadkiem beztalencia językowego. Zwłaszcza, kiedy siedzę na maturze z języka angielskiego i słucham zadań i ni w ząb, nic nie rozumiem. No może poza hello i thanks.
I stało się!
Dzisiaj ponownie uwierzyłam w swoje siły.
Siedziałam w komisji na języku rosyjskim. Włączyłam płytkę i przygotowałam się na bla bla bla, nic nie rozumiem, bla bla bla. I byłam w szoku.
Prawda, że dwa teksty mi umknęły i niewiele z nich zrozumiałam. Może lektorzy za szybko i niewyraźnie mówili, ale pozostałe?
Odkryłam, że ja rozumiem język rosyjski! Było o emocjach, hejcie i eksperymencie z chipem wszczepionym w lewą rękę i wiecie co? Wiecie, z jakim zainteresowaniem tego wszystkiego słuchałam? Zwłaszcza, że każde zadanie było powtarzane dwa razy.
Jestem w szoku. Gadać, to bym nie pogadała, ale rozumiem.
Jestem z siebie dumna:)
Z angielskim miałam do czynienia przez trzy miesiące i wyniosłam z niego jedynie zdanie z Czerwonego Kapturka.
- I'm a bad wolf. I'm hungry.
Kiedy ludzie pytają się, czy znam angielski, to mówię, że znam go w wersji wakacyjnej:- Two beer, please!
Na szczęście w internecie niemalże wszystko można przetłumaczyć, więc nieznajomość tego języka nie jest to dla mnie problemem.
Przez pięć lat uczyłam się języka francuskiego i niestety, lata rzetelnej pracy spełzły na niczym, ponieważ nie mam z nim do czynienia i po prostu go zapomniałam. Chociaż mam nadzieję, że wyjdzie tak, jak z niemieckim, że jak już znalazłam się w Hannoverze, to trzy po trzy rozumiałam.
Ale czasami nachodzi mnie myśl, że jestem beznadziejnym przypadkiem beztalencia językowego. Zwłaszcza, kiedy siedzę na maturze z języka angielskiego i słucham zadań i ni w ząb, nic nie rozumiem. No może poza hello i thanks.
I stało się!
Dzisiaj ponownie uwierzyłam w swoje siły.
Siedziałam w komisji na języku rosyjskim. Włączyłam płytkę i przygotowałam się na bla bla bla, nic nie rozumiem, bla bla bla. I byłam w szoku.
Prawda, że dwa teksty mi umknęły i niewiele z nich zrozumiałam. Może lektorzy za szybko i niewyraźnie mówili, ale pozostałe?
Odkryłam, że ja rozumiem język rosyjski! Było o emocjach, hejcie i eksperymencie z chipem wszczepionym w lewą rękę i wiecie co? Wiecie, z jakim zainteresowaniem tego wszystkiego słuchałam? Zwłaszcza, że każde zadanie było powtarzane dwa razy.
Jestem w szoku. Gadać, to bym nie pogadała, ale rozumiem.
Jestem z siebie dumna:)
Komentarze
Prześlij komentarz