O Star Treku jeszcze słów kilka

 Obejrzałam całość pierwszej wersji Star Treka i jestem z tego bardzo zadowolona. To była niesamowita podróż w przeszłość. Tak, wiem że serial mówi o nieistniejącej przyszłości, ale kręcony był w latach sześćdziesiątych w USA. A wtedy się dziaaałooooo, że hej! 

Poczytałam trochę o tym serialu i zgadzam się, że porusza mnóstwo kwestii, które w tamtych czasach były sporne, szokujące lub nowe.  Z wieloma, ja, jako chrześcijanka się nie zgadzam, ale jako historyk wiem, że te fakty rzeczywiście miały miejsce. Oczywiście serial nie porusza tylko tego, z czym się nie zgadzam, czyli na przykład z racjonalizmem i wyższością nauki nad wszystkim innym, ale porusza też tematy, z którymi zgadzam się całkowicie i to bez dwóch zdań. Bohaterowie żyją w świecie, gdzie nie ma rasizmu i walczą o to, by tak pozostało. Mamy ludzi o różnym kolorze skóry, ale i "innych" ras, jak na przykład mój faworyt Spock, który jest Wolkaninem. W rzeczywistości, w latach sześćdziesiątych w USA trwała ogromna walka o równouprawnienie czarnoskórych Amerykanów. W tej walce zginął na przykład Martin Luther King, ale i inni, a wielu protestujących straciło zdrowie. Tymczasem w serialu dochodzi do czegoś niecodziennego. Po raz pierwszy pokazano pocałunek ciemnoskórej Uhury z białym kapitanem Kirkem. Dla nas, to nic nowego, ale wtedy? Szok! Kolejnym tematem, który powraca, jak bumerang jest dbałość o zachowanie pokoju i rezygnacja z wojen. Świat przedstawiony w Star Treku jest na takim etapie ewolucji, gdzie członkowie Federacji wybrali drogę dyplomacji nie działań zbrojnych. Można na pewno doszukać się tam odniesień do zimnej wojny i trwających w latach 60- tych konfliktów. Wątkiem, który tam się często pojawia, to równość i wolność oraz walka o sprawiedliwość. Wyczytałam również w ciekawostkach, że władze ZSRR mimo, że nie puszczali u siebie tej produkcji, zwrócili uwagę, że w ekipie kapitana Kirka zabrakło Rosjan. No to reżyser umieścił w drugim sezonie porucznika Czekowa, który oczywiście mówił ze śmiesznym akcentem.

Nie mniej jednak zauważyłam, że ta równość i sprawiedliwość nie dotyczyła wszystkiego. Weźmy na przykład role kobiet w tym filmie. Ewidentnie nie grają tam głównych skrzypiec i często chodzą półnagie, niezależnie od warunków pogodowych. Najbardziej ubawiła mnie scena z przedostatniego odcinka 3 sezonu, kiedy Spock i Bons trafiają do epoki lodowcowej  i spotykają tam młodą kobietę. Ta zaprowadziła ich do jaskini i w pewnym momencie zdjęła z siebie futro i co?            I oczywiście miała na sobie skąpą, skórzaną sukienkę, która ledwo zakrywała tyłek, za to odkrywała brzuch i plecy. Dobrze, że chociaż na nogach miała porządne futrzane buty ponad kolana, inaczej pewnie by zmarzła.

Niby są pokazane kobiety walczące z niesprawiedliwością, na stanowiskach i tytułami naukowymi, ale jakoś tak zawsze, to mężczyzna ma ostanie słowo. I tak zawsze, to on jest tym, który "wygrywa." A ŁONE tak jakoś słabną w ich ramionach.  Czy ja bym tak potrafiła? To znaczy tak słabnąć w męskich ramionach? Uznać, że mężczyźni mają bardziej analityczny umysł i zawsze znajdują rozwiązanie? Że nawet z wojowniczki potrafią zrobić romantyczną marzycielkę ufnie idącą za przywódcą? 

Hmmm. Nie. Nie potrafiłabym, bo jak widać do tej pory nie udało się żadnemu mnie zmiękczyć. Ale..., taki Spock. Hmmm, być może, być może. He he.

No i na koniec nie mogło zabraknąć hipisów szukających raju na ziemi. Ta sprawa też została poruszona i o ile kapitan Kirk uważał, że należy przestrzegać zasad społecznych i prawa, to Spock mimo, że był sztywnym Wolkaninem uznawał ich prawa do buntu i poszukiwania swojego miejsca we wszechświecie.

Nie spodziewaliście się po mnie takiej wnikliwej analizy serialu, prawda? A jednak.

To prawda, że ta produkcja przełamała wiele tabu ówczesnego świata.  Ale wciąż się zastanawiam, czy te miniówki ledwo zakrywające tyłki, to efekt seksizmu czy wyzwolenia kobiet?

No to tyle. 


Powiązane linki:

https://doniesieniazpolawalkinoyer.blogspot.com/2020/09/star-trek-lata-1966-1969.html



Komentarze

  1. Spock to jedna z moich ulubionych postaci. Ciekawa analiza. Uśmiałam się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj obejrzałam dokument o tym aktorze i o jego roli i wychodzi na to, że Spock miał więcej fanek niż kapitan Kirk. Chociaż pewnie gdyby puścili dokument o Kirku, ten miałby też rzeszę fanek. Ale ja wolę Spocka. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka