Różaniec
Na wstępie informuję, że piszę ten tekst od tyłu. Co to znaczy? Znaczy to, że mam dwa starsze wpisy o różańcu, jeden to moje świadectwo nawrócenia, a drugi relacja z Różańca do Granic. Nie ma ich na tym blogu, ale dodam je w kolejnych dniach. Nie od razu, bo nie chcę Was zasypać informacjami, ale jutro i pojutrze wrzucę je i będziecie mogli to sobie przeczytać.
Dlatego
piszę od tyłu, bo najpierw będzie tekst z dziś, a potem z przeszłości.
Zapraszam do czytania.
Prawie
minął październik, jak wiadomo jest to miesiąc Maryjny i codziennie w
kościołach i w wielu domach odmawiany jest różaniec. Jeśli chodzi o mnie, to ja
odmawiam go całorocznie każdego dnia, ale udało mi się być w tym miesiącu i w
kościele na wspólnotowej modlitwie.
Dlaczego
o tym piszę?
Bo
jest to dla mnie ważne. Bo Pan Bóg i wiara jest dla mnie ważna. Bo Różaniec
jest dla mnie ważny.
To
jest niesamowita modlitwa. Lubię ją, bo można ją odmawiać w każdym czasie i
gdzie się chce. Na klęcząco w kościele czy w domu, na siedząco, na stojąco, w
autobusie czy na spacerze. Można modlić się w nocy i spać z różańcem. Tak. To
też mi się zdarza. I nie tylko mnie.
Ja
osobiście preferuje spacery różańcowe i śmieję się, że dzięki nim mam dwa w
jednym. Coś dla ducha – modlitwę i coś dla ciała – spacer.
Kiedy
jestem podłamana, chwytam za różaniec, kiedy czekam za długo w kolejce do
lekarza i nerwy mam napięte do granic możliwości, sięgam po różaniec, kiedy mam
duchowe zmagania, sięgam po różaniec.
A
nie jest to prosta modlitwa, zwłaszcza dla takiego kinestetyka, jak ja.
Powtarzana,
monotonna, długa. A jednak nie poddaję się, tym bardziej, że usłyszałam od
księdza na homilii, że nie trzeba się zniechęcać i że jeśli modlitwa jest
trudna, to tym bardziej trzeba w nią wejść.
No
to wchodzę. Od 17 czy 18 lat. Najpierw małymi kroczkami z wielką niechęcią,
dziś w marszu i z pełną piersią. Ale nie myślcie sobie, że to jest łatwe. Wiele
razy myślę sobie, po co mi to, przecież nie muszę tego odmawiać.
A
może by przestać? Przecież, to nie jest obowiązek?
Wtedy
tym bardziej biorę różaniec w rękę i życie wraca na dobre tory.
Nie
wiem, jak to się dzieje, bo to wychodzi poza moje rozumowanie, ale wiem jedno,
że dzięki tej modlitwie Maryja zaprowadziła mnie do Pana Boga.
Tylko
proszę nie zrozumcie mnie źle, różaniec, to jedna z wielu modlitw w Kościele. Każdy
może wybrać i mieć swoje ulubione modlitwy, czy to litanie czy to Koronkę do
Miłosierdzia Bożego. I Chwała Panu za to, że każdy z nas może znaleźć coś dla
siebie. Ja jestem mocno związana z Różańcem, bo bez niego bym zginęła. W
depresji, w grzechach, w braku miłości do siebie.
A
najdziwniejsze jest to, że ja nie zrobiłam nic, tylko zaczęłam odmawiać Ojcze
nasz i Zdrowaś Mario…, bez celu, bez sensu, w buncie i w czarnej dziurze mojego
życia (ale o tym będzie w innym wpisie). I po jakimś czasie wróciłam do życia.
I jestem przekonana, że jedną z przyczyn mojego nawrócenia był i jest Różaniec.
Dlatego, co i raz o nim piszę, o nim mówię.
Dlatego
też rozdaję różańce. Jakby ktoś chciał, to proszę się zgłaszać. Daję je za
darmo. Zawsze mam jakiś w torebce lub kieszeni kurtki.
Dlatego
też zapraszam Was do modlitwy Różańcem do granic Nieba.
Możesz
wątpić, nie wierzyć, możesz pukać się w głowę i mówić, że różaniec, to
przeżytek dobry dla babć.
Możesz
pragnąć tego, cieszyć się na samą myśl o tej modlitwie. Możesz być przepełniony
Duchem Świętym i śpiewać w sercu różańcem.
Możesz
być też obojętny…
Nieważne.
Spróbuj,
nie myśl, nie zastanawiaj się nie czekaj na to, co się stanie. Bo może nic w
danej chwili się nie stanie. U mnie trwało to kilka lat. A może właśnie dojdzie
do spektakularnego cudu w Twoim życiu. Tego nie wiem. Bóg wie.
Ale
spróbuj. Nie masz nic do stracenia. 20 minut z doby? Co to jest w perspektywie
wielu godzin zmarnowanych na nic nierobieniu.
Mówię
to też do siebie, nie tylko do Was. Mnie też jest ciężko się przemóc.
Jest
tyle ciekawszych rzeczy do zrobienia.
Ale
wierzę, idę za wezwaniem.
Możesz
się dołączyć.
Zapraszam.
https://rozaniecdogranic.pl/?fbclid=IwAR0fvowe8iEKGUtO9jOc74ZvMX_sFb9EyYJMNyN7L3BK35t2c5Fofc6Wn2U
PS. Bardzo proszę o nie komentowanie. Już wyjaśniam dlaczego. Uważam, że są tematy, które nie powinny prowadzić do dyskusji w Internecie. Każdy może mieć swoje zdanie na to, co napisałam, ale nie chcę żeby był publicznie dyskutowany. Bo nie taki jest cel tego i kolejnych wpisów. Proszę o uszanowanie mojej decyzji.
https://doniesieniazpolawalkinoyer.blogspot.com/2020/10/rozaniec-stary-tekst-ale-nadal-aktualny.html
Komentarze
Prześlij komentarz