Kalendarz Szalonego Małolata


 
Wczoraj umieściłam na FB krótką informację w związku z przeglądaniem KSM i dzisiaj też miałam zamiar to zrobić, ale ostatecznie wyszło mi tego dużo więcej niż myślałam, dlatego postanowiłam umieścić to na blogu.
Po KSM sięgnęłam w poszukiwaniu informacji o kortach, ale szybko okazało się, że w kalendarzu moje zapiski były krótkie i zazwyczaj na zupełnie inny temat. Ale tak, czy tak lektura tych trzech pozycji była wielce ciekawa i wypisałam sobie kilka informacji, którymi się z Wami teraz podzielę.
Zacznę od tego, że gdybym była rodzicem nastolatka nie pozwoliłabym mu kupić tego kalendarza (tata mi przed chwilą powiedział, że nie mieli zielonego pojęcia o istnieniu czegoś takiego, jak KSM). Oczywiście część treści w nich zawarta była pouczająca i mądra. Były wpisy osób, które dzięki wierze w Boga uporały się z nałogami. Były świadectwa ludzi, którzy odmówili palenia papierosów mimo, że wszyscy wokół to robili, bo to było modne. Były adresy i telefony do instytucji, które mogły udzielić pomocy nie tylko w przypadku nałogów, ale i przemocy domowej. Listy od samotnych, c
horych i zdołowanych, które dzięki KSM zostały zauważone.
Ale... Ale i tak większość tekstów, wskazówek czy pytań zachęcała do buntu. Nastolatki ogólnie są zbuntowane, więc dodatkowe możliwości do podniesienia im ciśnienia, są po prostu niewskazane. Po drugie, seks wylewa się z co drugiej strony. Raz zawoalowany romantyzmem, a raz nie. Musiało to być bardzo widocznie, skoro twórca został kilkakrotnie pozwany za szerzenie pornografii wśród  młodzieży. Patrząc na to dziś, z perspektywy osoby dorosłej, muszę przyznać, że sporo tego tam jest. Teraz co prawda nie wgłębiałam się w szczegóły, bo byłam bardziej zainteresowana tym, co ja tam nabazgrałam, ale kilka razy rzuciłam okiem na kawały, pytania do młodych czy przemyślenia – erotyczne (taki tytuł nosiły niektóre wpisy czy były zachętą do podzielenia się swoimi przemyśleniami w pustych okienkach). Jest tam też sporo wulgaryzmów i brukowego języka przekazu. Jak wyczytałam, sam autor powiedział, że przestał tworzyć KSM (2001 rok), ponieważ się zestarzał i nie umiał już wczuć się w rolę młodego człowieka. Czyli dorósł i bunt mu przeszedł. Zaczął inaczej patrzeć na świat. Oczywiście możecie się śmiać z mojego purytanizmu, ale kiedy w listach w Kąciku Towarzyskim można zobaczyć, że KSM czytały osoby 13-14 letnie, to już to takie śmieszne nie jest. Ale ja nie chcę teraz krytykować KSM, było minęło, wtedy byłam na pewno tym wszystkim zachwycona, tylko chciałam napisać o tym, co ja tam ciekawego wyczytałam o młodzieży lat 90-tych, z moich przemyśleń i bazgraniny.
Tak jak i dzisiaj młodzież, tak i ja i moje pokolenie też nie lubiliśmy szkoły, a uczenie się było na ostatnim miejscu naszych priorytetów. 


Co jakiś czas wyrażam moją niechęć do nauki, do nauczycieli i do szkoły. Czasami wątpiłam, że coś zaliczę albo, że zdam do kolejnej klasy, ale ogólnie szło, jak po maśle, z grudkami.:) O wiele ważniejsze były spotkania z rówieśnikami, nawiązywanie przyjaźni i szukania drugiej połówki. No i w moim i mojego kortowego towarzystwa przypadku, brania udziału w jak największej ilości imprez. Niestety z alkoholem, papierosami i narkotykami zetknęliśmy się mając 15-16 lat, może niektórzy wcześniej. Zawsze gdzieś tam to było. Oczywiście alkohol głównie na imprezach, palenie było w codzienności, a narkotyki większość z nas ominęła, choć nie wszyscy. I to znajduje się nie tylko w moich zapiskach, ale i we wstawionych przez autora wypowiedziach nastolatków. KSM przestrzegał przed nałogami i można tam znaleźć wspomnienia osób, które wyszły z uzależnienia od narkotyków, czy namawiały do rzucenia palenia. Ale, wtedy palenie było modne i fajne.
W kontaktach towarzyskich iskrzyło równo i to nie tylko z powodu tworzenia się par, ale i docierania się w przyjaźni. Było sporo kłótni, ale i godzenia się. Obietnic nie odzywania się do tej czy innej osoby już nigdy w życiu (nie tylko o mnie chodzi, opisywałam też relację innych ludzi), po czym w kolejnym wpisie zapewniałam, że wszystko już w porządku, jednak przyjaźń czy para przetrwa.  Oczywiście większość tych interakcji odbywało się na Kortach, imprezach lub na spotkaniach w domach. Korty oczywiście też się tam pojawiają, ale w krótkich zdaniach takich, jak: Byłam na kortach, było fajnie. Idę na korty, będzie fajnie. Albo na kortach był ten i ta i oczywiście było, fajnie.
Zdecydowanie nadużywałam tego słowa.:)
Niezależnie czy wczoraj czy dziś, reakcje nastolatków są skrajne, więc i ja i moi ówcześni rówieśnicy sto razy bardziej przeżywaliśmy wszelkie zdarzenia, czy to w szkole, czy to w domu czy w towarzystwie. Ja moich rodziców w każdym wpisie kochałam i uznawałam za autorytety, ale nie wiem czy to nie było pisane z grzeczności i dobrego wychowania. Bo przecież wiem, jak się z nimi kłóciłam. Naprawdę do dziś im współczuję, że musieli mnie znosić. Z resztą, po przeczytaniu dwóch tomów w przedziale wiekowym 15-17 lat, sama nie mogłam siebie znieść. Emocje, jak na karuzeli. Albo jestem happy! Albo mam DOŁA! I to w ciągu jednego dnia. W trzecim tomie, już po 18-tce tonuję emocje i przez moje wpisy przebija już więcej rozsądku. Ale, jak to z większością nastolatków bywało i bywa, wyzierał z nas albo smutek i depresja, albo niepohamowana radość i głupawka. Jak ja się cieszę, że nie jestem nastolatką, to było strasznie męczące, nie móc się zdecydować czy jest się smutnym czy szczęśliwym, zakochanym, czy ostentacyjnie samotnym, grzecznym czy niegrzecznym itp. A to wszystko na dwóch skrajnych biegunach.
Czego jeszcze się dowiedziałam z KSM. Nie było wtedy RODO i ogólnoludzkiej podejrzliwości, więc w Kąciku Towarzyskim KSM osoby tam piszące podawały publicznie swoje adresy. I to w większości osoby niepełnoletnie! Szok i niedowierzanie! Gdzie byli rodzice! Ale to nie koniec niespodzianek. Można było kupić papierosy dla „ojca” i nikt nie pytał o dowód. Ba! Sami ojcowie czy dziadkowie wysyłali swoje latorośle po paczkę fajek i nie widzieli w tym niczego nienormalnego.
Nie przeżywaliśmy jakoś szczególnie tego, że nauczyciele nas na lekcjach obrażali. W moim KSM mam je zapisane, jako ulubione powiedzonka nauczycieli. Ale co ciekawe i chyba dobre, bo tylko jedna nauczycielka tam się regularnie pojawiała. Reszta nauczycieli nie mówiła do nas w jakiś szczególnie niemiły sposób, albo to było tak sporadyczne, że tego nie zapamiętałam.
Oto ulubione powiedzonka mojej pani od matematyki o nas, uczniach: tłuczki, stołki. Jakimś mnie stworzył, takim mnie masz. Tłuczku siadaj. Nabić was w butelkę i wysłać w świat.
Czy ja mam przez to traumę. Nie sądzę. Większą mam przez to, że wciąż się na nas darła, a jak szłam do tablicy, to byłam zielona na twarzy, jak i ta tablica.
Ale czy to zaważyło na moim życiu? Nie. A najszczęśliwszy dzień w szkole, to był ten, kiedy na koniec I semestru IV klasy matematyczka powiedziała do mnie: Skowrońska zaliczyłaś, możesz się pożegnać z matematyką.
I w drugim semestrze już jej nie miałam. Dziwne, że nie oznajmiłam tego na całej stronie KSM.
















Mam tam też przemyślenia odnośnie mojej przyszłości i historii. Proszę bardzo, przeczytajcie sobie na zdjęciu.

Tekst: Chciałabym być nauczycielką historii, ale do tego trzeba się uczyć, a ja jestem urodzonym leniem i nie wiem czy mi się uda. Sylwka !!!
Jakim cudem z takim podejściem udało mi się skończyć studia i od tamtej pory wciąż się uczyć i poszerzać swoją wiedzę? Doprawdy nie wiem.
Zebrałam też kilka naszych powiedzonek czy słów młodzieżowych, których używaliśmy. Nie wiem, czy były one używane w skali całej Polski czy tylko na naszym jabłonowsko – warszawskim podwórku.
Jak budu – dudu = słowo honoru
Palnąłeś, jak łysy o kant stołu
Co ty? Coty to po dachach biegają.
Było gito, fajowo, chałowo
Lizanie – całowanie
Gol – jedynka
Kopsnij szluga – daj papierosa (ale to chyba jest jeszcze starsze powiedzonko)
Ciap, ap – zamknij się
I kilka z KSM
Pewnie było ich więcej, ale ja tylko te pamiętam albo mam zapisane. Na razie. Bo jeszcze nie dorwałam się do pamiętników. Trochę się ich boję. Bo, jak się zmęczyłam sobą podczas krótkich wypowiedzi w KSM, to w pamiętniku te jęki i stękanie będę ciągnęła przez kilka stron. Oby nie i oby tam było więcej konkretnych wydarzeń z Kortów. No to tyle.


Ps. Dałam Wam zdjęcia z różnymi informacjami z KSM, tych weselszych, ale uwierzcie mi, że są też listy od osób uzależnionych, które padły ofiarą przemocy w rodzinie, samotnych i opuszczonych, zatroskanych o ekologię czy zaniepokojonych swoim homoseksualizmem. Ale ich nie chcę tu dawać, bo po co obnażać stare rany nawet po latach. Wiele z tych osób pisało, że KSM, to jedyne miejsce, do którego nie boją się napisać. Nie dziwi mnie zatem już ogromny zasięg i popularność tego kalendarza. Dam tylko jeden łagodniejszy tekst o ekologii.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pakerzy mają coś do przekazania

Korty – odc.1 - wstęp

Jeszcze słów kilka i książce "Chłopki- opowieść o naszych babkach"