Wander Woman – nie kupuję


Krążyłam wokół tego filmu i krążyłam, aż wczoraj zdecydowałam się go obejrzeć.
Rozumiem idee filmów o wielkich bohaterach i bardzo lubię Iron Mana czy Avengersów. Ale ten film, to gniot. Jest płytki i zbyt bohaterski. Wonder Woman, która w pojedynkę wygrywa I wojnę światową. Nie, nie i jeszcze raz nie. Nawet Kapitan Ameryka był bardziej "wiarygodny", w scenach z II wojny światowej. 
Oczywiście nie może tutaj zabraknąć mojej historycznej uszczypliwości.
W czasie oglądania filmu, pomyślałam sobie o czterech latach walk w okopach na froncie zachodnim. O tym, że ten front prawie się nie przesuwał, że żadna ze stron nie potrafiła/nie mogła zdobyć prowadzenia w tej rozgrywce. I złośliwie pomyślałam. Już wiem, czemu wojna się skończyła. Superbohaterka wpadła z wizytą i pokazała weteranom z jednej i z drugiej strony, jak się wygrywa. Gniot.
Ale nie tylko to mnie drażniło. Film był zbyt przejaskrawiony, za dużo scen w zwolnionym tempie. Zła grafika komputerowa. Zbyt widoczna i rozjechana. Co to znaczy rozjechana? Na przykład podczas skoku, bohaterce kończyny  się wydłużały. 
Niewiarygodne było również to, że laska po latach izolacji od świata nagle doskonale sobie w nim radzi, a nawet poucza innych, jak mają żyć. 
To nie jest spoiler, I wojna niezależnie od "interwencji" Wonder Woman i tak skończyła się porażką Niemiec.
I ostatnia rzecz. Dlaczego nie II wojna światowa? Raz, wtedy powstała ta postać dwa, ta wojna była jeszcze gorsza od poprzedniej. Kupy się to nie trzyma.
Poczytałam również o tej postaci, że jest profeministyczna. Hmmm. Szczerze? Gdybym była feministką, to Wonder Wam z tego filmu by mnie do siebie nie przekonała. Nie przekonuje mnie nawet, kiedy nie jestem feministką. W życiu nie postawiłabym jej sobie za wzór. Już prędzej wojowniczkę Xenę:). 
Natasha Romanoff w Avengersach też walczy ramie w ramie z mężczyznami, ale nie wygląda to tak groteskowo, jak w Wonder Woman.
Rzekłam. Kończę.

Ps. Przez tę Wonder Woman dzisiaj uderzyłam głową w szklaną szybę.  Tak się zaczytałam w Internecie, że nie trafiłam w drzwi.  Może będę gwiazdą youtube, ponieważ działo się to przy metrze ONZ. A tam wszędzie są kamery;).


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka