Moje wypociny

 


W związku z odzyskaniem weny robię przegląd starych tekstów i zastanawiam się, co z nimi zrobić. Czy kończyć, czy przerabiać, a może zostawić i zapomnieć? Tego ostatniego, to jakoś nie potrafię zrobić. Może Wam się to wyda dziwne, ale ja pamiętam nawet te opowiadania, które dawno wykasowałam i które powinny odejść w zapomnienie. Oczywiście nie pamiętam wszystkich szczegółów, ale ogólny zarys owszem. Jak też już wiecie zastanawiam się ponownie, tym razem już na serio, serio, nad wydaniem kolejnej książki. Biję się z myślami, czy napisać coś nowego, co zajmie mi przynajmniej rok, czy odkurzyć starocie, uzupełnić, poprawić i to dać na papier. W związku z tym, jak pisałam wyżej, robię przegląd mojej twórczości, tej której nie wykasowałam. I tak. Przeczytałam ostatnio „Z pamiętnika singielki” i jednak wyrzucam ją z listy pozycji do wydania. Moja główna bohaterka w ogóle mi się już nie podoba. Sama historia jest fajna, ale ja już jestem stara i uznaję, że dodałam tam za dużo tekstów obrażających innych ludzi. Skręcało mnie, jak to czytałam. Mimo to, postanowiłam go nie zmieniać.

Idąc za ciosem, zgrałam sobie z powrotem na komputer stare opowiadanie ciągut pt. „Podwórko”, nie wiem, czy ktoś z Was to pamięta i czytał, bo rzeczywiście jest  to stare dzieło. Ma przynajmniej 7-8 lat. Jest to historia ludzi z jednego podwórka, mają różne charaktery, wiek i pozycję. Obyczajówka, w której podoba mi się to, jak uchwyciłam różne ludzkie cechy i ich życiowe perypetie. Tak się wczoraj w to wciągnęłam, że musiałam sama sobie nakazać o 2 w nocy iść spać. Odkrywałam na nowo moje wypociny i z wypiekami na policzkach czytałam i byłam ciekawa, co dalej. Ale to opowiadanie nie ma zakończenia, urwałam je w pewnym momencie i odłożyłam na potem. Osobiście jeszcze nie doszłam do tego momentu urwania go, ponieważ uznałam, że jednak muszę je mocno przerobić i ponownie odłożyłam na półkę. Dlaczego? Ponieważ jestem już na innym etapie życia i spojrzenia na świat. Nie podoba mi się tam wiele rzeczy, muszę część wykasować, dopisać nowe wątki, rozbudować treść czy dodać opisy. Dlaczego więc o nim Wam wspomniałam? Dlatego, że zobaczyłam w nim, jak bardzo przez te kilka lat zmienił się świat. Nie ma tam informacji o Instagramie czy Facebooku. Mimo, że sama już dawno miałam konto na FB, to nie był dla mnie tak ważny, żeby umieszczać go w moim opowiadaniu. Są telefony komórkowe, ale pewnie jeszcze bez powszechnego Internetu.  Jedna z bohaterek ma problem ze znalezieniem pracy, jako dietetyk, ponieważ ta dziedzina jeszcze kilka lat temu nie była tak na topie, jak teraz. W ogóle, to co mnie samą zaskoczyło, to że dałam w tym opowiadaniu swoje przeżycia z Maroka,  z lotniska i miejsc w Warszawie, gdzie chodziłam na piwo. Dzisiaj bym już tego nie wplatała w fabułę opowiadań. Dzisiaj jestem bardziej niezależna od swoich bohaterów i nie daje im z uporem maniaka swoich cech. Chyba Nulla była taką pierwszą bohaterką, która ma mało mnie w sobie. W „Podwórku”, prawie wszystkie bohaterki mają moje cechy. A raczej w znacznej mierze, moje byłe cechy. Podoba mi się to opowiadanie, ale muszę je uaktualnić i pozmieniać, to co mi nie pasuje, a potem kto wie, może go nawet skończę i w rzucę na blog. Ale nie czekajcie zbyt wytrwale, bo na razie go porzucam i odkurzam inne pozycje, a przede wszystkim chcę skończyć „Więzienną planetę” i dać Wam do czytania. Fabuła ruszyła, ale końca jeszcze nie widzę. Pewnie za jakiś czas się złamię i umieszczę je na blogu z powrotem i to bez zakończenia i będę na bieżąco dopisywać ciąg dalszy. Ale to jeszcze nie dzisiaj i nie jutro, może za jakiś czas.

A tak naprawdę, to chciałabym wydać „Dwa rody” i to w takiej odsłonie, jaką macie na blogu. Bardzo lubię to opowiadanie i nawet udało mi się utrzymać moich bohaterów w ryzach do końca, zmieniali się, ale nie rozmyłam ich charakterów. Do innych moich ulubionych opowiadań należy „Praca dla szefa”, które w moim prywatnym archiwum występuje pod tytułem „Samochód.”

Potem „Leśny bar”, bardzo mi się ono podoba, jest takie, jak chciałam od a do zet. Inne podobają mi się mniej lub bardziej, ale nie wracam do nich z taką chęcią, jak do tych trzech, które wymieniłam.

No i tyle o moich wypocinach.    

   

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka