Weź to, sięgnij po tamto…

 


Nie oglądam reklam, ale jak już jakaś mi się trafi, to od razu mam o czym pisać na blogu. Wiadomo, koronawirus, zimno, ciemno i depresyjnie, więc reklamy robią wszystko, żeby człowiek kupił dany produkt na: sen, obniżony nastrój, chandrę, nerwy itp. No cóż, taka rola reklamy i no cóż, taka rola producenta, który chce swoje produkty sprzedać. I nie, nie chcę krytykować prochów na sen, bo może ktoś ich rzeczywiście potrzebuje, chcę napisać o czymś innym. O tym, że my sami często idziemy na skróty i sięgamy po leki zamiast najpierw zastanowić się, co można zrobić, żeby po nie, nie sięgać.

Uważam również, że jeśli już po coś sięgamy, to najpierw należy się skonsultować z lekarzem. Z resztą w reklamach lektor (szybko, jak karabin maszynowy) o tym mówi.

I żeby było jasne, piszę tu o zwykłej codzienności, a nie o ekstremalnych przeżyciach czy chorobach, po których rzeczywiście trudno się pozbierać do kupy. I nie tylko o prochach na sen, ale i o innych suplementach na wszystko.

No to zaczynam. Pamiętajcie, czytajcie z przymrużeniem oka.

Masz wzdęcia? Zamiast brać leki, nie jedz fasoli.

Przejadłeś się? Idź na długi spacer. Wiem, że ci się nie chce, bo jesteś przejedzony, ale idź, idź. Już po półgodzinie poczujesz się lepiej.

Nawala cię wątroba? Nie jedz boczku.

Nie? Lepiej wziąć tabletkę? No cóż, wątroba na pewno się ucieszy.

Źle sypiasz? Weź pigułkę, zaśniesz od razu.

A może skoro już nie śpisz, to może zastanowisz się, co robiłeś w ciągu dnia? Może za dużo było emocji? A może nie odpoczywałeś, nie dałeś sobie chwili dla siebie. A organizm tak bardzo pragnął z tobą porozmawiać. Dlatego wybrał najlepszy moment, środek nocy. Odpoczynek i chwila dla siebie, jest ważna. Nie musi być długo. Czasami wystarczy kilka minut. Na herbatę w ciszy czy spacer.

Masz chandrę? I bardzo dobrze. Pozwól sobie na łzy, na przytulenie samej siebie i powiedzenia sobie, ojojojojoj, ale mi źle, ale mi niedobrze.

Tabletka poprawi ci nastrój? Ale czy tego naprawdę chcesz? A może to jest właśnie czas na jojczenie i wyrzucenie emocji. Po co je kumulować. Powiem więcej, nie kumuluj ich, bo jeśli to zrobisz, to wtedy na poważnie będziesz musiała sięgnąć po leki.

Chcę tylko  powiedzieć, że często nie zastanawiamy się nad tym, co robimy. Nie słuchamy naszego ciała tylko pędzimy na złamanie karku po drodze łykając tabletki na wszystko. A nasz organizm ma nam naprawdę sporo do powiedzenia.

Organizm krzyczy

– Przestań pracować pracoholiku, zrób sobie przerwę,

A my mówimy.

- Będzie urlop, to się wyśpię. Przychodzi urlop, a my mamy zapalenie gardła, anginę tudzież biegunkę.

Organizm wystawił nam rachunek.

Nasze ciało mówi

– Tak, jest ci źle, jesteś smutna, wyrzuć to z siebie. Rozrycz się porządnie, powiedz bliskim, co cię trapi. Przecież cię kochają, na pewno cię pocieszą.

- Nie, nie powiem im. Będę twarda. Nie uronię ani jednej łzy.

No i tak będzie, a w środku twojego jestestwa będzie szalał HULK: JESTEM ROZGORYCZONA, JEST MI ŹLE, NIECH MNIE KTOŚ URATUJE. ŁAAAAAAAA!!!!!

Za kilka lat bomba wybuchnie, a bliscy popatrzą na ciebie ze zdziwieniem:

- Zupełnie nie wiem, co w ciebie wstąpiło? Ale wiesz, jest taka reklama, może spróbuj wziąć coś na uspokojenie?

I ostatni przykład, bardzo bliski kobietom:

Nasze ciało mówi:

- Zjedz ten kawałek czekolady, ja go pragnę, zobaczysz, jeśli go nie zjesz, będziesz wściekła i wyżyjesz się na pierwszej lepszej osobie. Albo kupisz sobie pięć tabliczek czekolady i zjesz je naraz. A ja chcę teraz tylko trzy kosteczki. Tylko trzy…, słowo.

A my:

- Nie, nie wezmę czekolady, ponieważ to kalorie, co ludzie powiedzą, nie wejdę w spódnicę, czekolada jest dla innych, będę gruba…

Jakiś czas później, my umazane czekoladą, otoczone przez puste papierki po słodyczach i z wielkimi wyrzutami sumienia.

 A nasz organizm patrzy na nas z politowaniem i mruczy:

- A nie mówiłem? Gdybyś wtedy wzięła te trzy kosteczki, to o następne poprosiłbym  cię za tydzień a może za miesiąc. A teraz przez ciebie boli nas wątroba i trzeba wziąć tego procha, co to go w TV reklamują.

I tym optymistycznym akcentem, kończę.:)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka