Więzienna Planeta - odc. 59

 

Bartek

Wszedł do swojego mieszkania i szybko rozebrał się z kurtki i butów. Wskoczył w kapcie i pogwizdując usiadł przy kuchennym stole. Położył na nim plik kartek, w które wpatrywał się z nieskrywaną radością. To były pozwolenie na kupno działki, to był akt własności terenu z jego warsztatem włącznie i rachunek, że zapłacił za wszystko gotówką. Teraz będzie przez jakiś czas klepał biedę, bo niewiele zostało mu w portfelu, a na pamiątki był martwy sezon. Nie robił też dodatkowych rac fizycznych, nie licząc odśnieżania, ale za to, jak i za fuchę na murze nikt nie płacił. Nie martwił się tym jednak, bo wałówkę na pewno może mu dostarczyć Agata, a i martwy sezon niedługo się skończy.

Od Lulu wiedział, że kilka osób z Kolonii Karnej kupiło jego bibeloty. Kokosów to nie przyniosło, ale parę stówek w kieszeni miał.

Wziął czystą kartkę papieru i zaczął szkicować plan domu, w którym zamieszkają z Agatą. Na razie był tam rozklekotany warsztat, ale miał zamiar zrobić wszystko, żeby go przerobić i na miły i przytulny domek.

Pokazał Agacie akt własności ziemi i była równie ucieszona, co on, to spowodowało, że czuł, że może przenosić góry. Wszystko układało się, jak trzeba. Jedyne, co mu uwierało, to że on był skazańcem i nie miał możliwości zdziałać więcej niż by chciał. Z drugiej strony, gdyby to nie wylądował, to by nie poznał Agaty. Postanowił więc cieszyć się ze wszystkiego, co ma, nawet jeśli nie było to w stu procentach, jak sobie wymarzył.

 

Nina

Nina układała leki w szafce, a pani Kasia zapisywała czego im brakuje. Wokoło panowała cisza i spokój, bo od rana nikt się do nich nie zgłosił. W sali dla chorych również nikogo nie było, ponieważ Ania wróciła dzień wcześniej do domu. Kobiety szybko uporały się z codziennymi obowiązkami i pozostało im tylko siedzieć do końca zmiany. A po południu przychodziły kolejne dwie pielęgniarki, które zostawały na nocny dyżur. Tymczasem pani Kasia zaproponowała Ninie kawę i ciasteczka. Dziewczyna była zaskoczona, ponieważ nie pamiętała, żeby ktokolwiek w ostatnich latach proponował jej wspólne spędzenie czasu przy kawie.

- Jest pani pewna? – zapytała Nina.

- Czego jestem pewna? – nie rozumiała pani Kasia.

- No, że proponuje mi pani kawę. Nie jestem najlepszym towarzystwem do rozmowy.

- Może w końcu nadszedł czas, żebyś zaczęła zachowywać się normalnie – odparła pani Kasia. Nina na tę uwagę najpierw się nachmurzyła, ale potem odetchnęła i powiedziała.

- Ma pani rację, tylko czy ja wiem, co to znaczy zachowywać się normalnie?

- Zaraz sprawdzimy – uśmiechnęła się starsza kobieta i poszła do kuchni.

Po chwili wróciła z tacą pełną ciasta i dwiema kawami.

Usiadły przy małym stoliku w gabinecie i zatopiły się w ciszy. Nina czuła się skrępowana i nie wiedziała, co powinna powiedzieć. Do tej pory nie miały takiego momentu na odetchnięcie, zawsze coś było do zrobienia.

- Mróz wszystkich usadził w domach – stwierdziła pani Kasia przerywając ciszę – nikomu się nie chce wychodzić.

- Tylko ci, co muszą pracować wychodzą – dodała Nina.

- To prawda.

Znowu zapadła cisza. Nina szukała jakiegoś tematu.

- Dlaczego pani tutaj pracuje? Nie lepiej było zostać na Ziemi?

Pani Kasia doceniła to, że dziewczyna jest zainteresowana czymkolwiek poza sobą i chętnie odpowiedziała.

- Bo tutaj jest lepiej niż na Ziemi. Jest nas mało, wszyscy się znają. A ja chyba lubię właśnie takie klimaty. Poza tym mój mąż jest tutaj terapeutą. To do niego tutaj przyjechałam.

- Kiedy to było?

- Myślę, że około pięciu lat temu. Mój mąż przeczytał w jakimś podręczniku o pani Oldze i jej programie i oszalał na jego punkcie. Ja byłam sceptyczna, bo dzieci były małe, bo miałam na Ziemi rodzinę i przyjaciół.

- I naprawdę jest pani zadowolona z tego, że porzuciła wszystko i wyprowadziła się w inny wymiar?

- Jestem bardzo zadowolona, chociaż na początku nie zgadzałam się z mężem i robiłam wszystko, żeby go od pomysłu pracy w tym miejscu odwieść. Ale on poszedł na egzamin i zdał go najlepiej ze wszystkich. Od razu dostał propozycję pracy i umowę na czas nieokreślony. A kiedy pani Olga dowiedziała się, że ja jestem pielęgniarką, to mnie również zaproponowała pracę. Namyślałam się kilka tygodni i w końcu zgodziłam się tu przyjechać. Dzieciaki też się cieszyły.

- A ile lat miały, kiedy się państwo tu przeprowadzili?

- Franek miał osiem, a Lucynka sześć. Dzisiaj, to już nastolatki i oboje w zespole pani Ani. Jestem z nich dumna.

- Ale ma pani więcej dzieci?

- Tak, tutaj przyszły na świat jeszcze bliźniaki, Paweł i Rafał. Jak się przeprowadzaliśmy, to okazało się, że jestem w ciąży. Także zanim zaczęłam pracę, minęło trzy lata – pani Kasia spojrzała na Ninę – czy ciebie, to naprawdę interesuje?

Dziewczyn zastanowiła się nad odpowiedzią i ze zdziwieniem odparła.

- A wie pani, że tak. Do tej pory z nikim nie rozmawiałam na luzie. Cieszę się, że pani chciała się ze mną podzielić swoją historią.

- Chyba będą z ciebie ludzie Nino – zaśmiała się pani Kasia.

 

Karol

Stał wśród innych pracowników Instytutu i był bardzo zadowolony. Zmontował odśnieżarkę, która działała. Nie użył w niej żadnej elektroniki, która była najtrudniejsza w uruchomieniu. Śmiał się, że zrobił maszynę za pomocą sznurka i gwoździa. Odśnieżarka była wielkości traktora, miała duże opony, które bez trudu pokonywały wysoki śnieg. Z przodu miała porządny żelazny pług i żadnych pedałów  w napędzie.

- I jak to działa? – zapytał szef.

- Użyłem kotła parowego, ale nie opalanego węglem, ale – zaczął tłumaczyć zawiłości matematyczno techniczne, a kiedy skończył powiedział -  trzeba ją tylko naoliwiać.

- Karolu, jesteś geniuszem – odparł szef – od tej pory mianuję cię, a uwierz mi, że do tej pory ten tytuł przysługiwał jedynie wolnym ludziom, mianuję cię głównym majstrem i pozwalam wybrać sobie pięciu ludzi do zespołu.

Karol nie wierzył własnym uszom. W ciągu miesiąca awansował dwa razy. W życiu nie spodziewał się, że zwykła praca przyniesie mu taką satysfakcję. Nie mógł się doczekać, aż wszystko opowie Oldze.

- Nic nie powiesz?

- Dziękuję – odparł, jak zwykle bez emocji. Te miał tylko zarezerwowane dla Olgi.

- Dostajesz też premię za tę odśnieżarkę.

- Mam tylko jedno pytanie – przerwał szefowi.

- Tak?

- Czy mogę dostać premię w działce? Nawet małej, byle bym ją miał.

Szef wiedział, że Karolowi bardzo zależy na kupnie ziemi i że chce, jak najszybciej ożenić się z panią Olgą. Pomyślał chwilę, policzył wszystkie udogodnienia, które zrobił Karol, samochód, drukarki, aparat fotograficzny i ta odśnieżarka. W niecały rok zrobił więcej, niż oni wszyscy razem wzięci.

- Jeżeli zrobisz jeszcze działający helikopter, to dostaniesz nie tylko działkę, ale i pieniądze na dom.

- A jak mi się nie uda?

- Myślę, że ci się uda – szef popatrzył wymownie na odśnieżarkę.

- Zgoda – powiedział Karol – wybiorę zespół i będzie miał pan ten helikopter.

Uścisnęli sobie dłonie.

Tomek

Jemu przypadł zaszczyt jazdy odśnieżarką, z czego był bardzo zadowolony. Dzięki maszynie, sukcesywnie usuwał śnieg z głównych chodników i ulic Karnego Miasta i dzięki temu raz dwa zrobiło się przestronnie i ludzie zaczęli wylegać z domów, żeby pospacerować bez mocowania się ze śniegiem.

Tomek zauważył Anię idącą do pracy w szkole. Podjechał do niej i zatrzymał tuż przed jej nogami. Uśmiechnął się zawadiacko z nad kierownicy i powiedział.

- Hej mała, fajną mam brykę.

Ania parsknęła śmiechem.

- Straszny suchar – powiedziała.

- Wychodzisz z roli moja droga – powiedział do niej z szerokim uśmiechem.

- No dobrze – Ania pomyślała chwilę i odparła modulowanym głosem – o, łał, ale bryka, przewieziesz mnie?

- Oczywiście mała, wskakuj.

Wspięła się na schodki weszła do ciasnej kabiny.

- Karoca rusza – powiedział i podjechał pięćdziesiąt metrów do wejścia pod szkołę.

- Widzisz mała, ja cię zawsze zabiorę, tam gdzie zechcesz.

- Łał, ty to jestem taki męski i wspaniały – klasnęła w dłonie i pocałowała go w policzek. Potem skoczyła na ziemię, popatrzyła na niego i uśmiechnęła się promiennie.

- Dziękuję Tomku.

- Polecam się na przyszłość – posłał jej całusa.

- To też jest suchar – powiedziała rozbawiona.

- No i co z tego. Łap całusa, bo ucieknie.

Ania złapała całus i położyła na sercu.

- Jesteś niepoprawnym nastolatkiem Tomku.

- Za to ty jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką znam i czy tego chcesz czy nie będę się zachowywał, jak wariat – po czym odjechał krzycząc głośno – bo ja szaleję za tobą.

Ania zarumieniła się ze wzruszenia. Popatrzyła, za nim, jak znika za rogiem i uśmiechnięta wkroczyła do pracy.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka