Z „Dużego, małego poradnika życia” – wakacje
„Na wakacjach czytaj dużo, ale nic związanego z pracą.”
Dawno
już nie komentowałam wpisów z tej książki*, ale dzisiaj usiadłam do niej,
przerzuciłam kilka kartek i trafiłam na powyższe zdanie.
Czy
zgadzam się z autorem? Połowicznie. A dokładniej mówiąc, tylko z pierwszą
częścią do przecinka. Czytaj dużo. Nieważne czego, gazet, opasłych tomów czy
komiksów. Czytaj, bo to dobry sposób na relaks i przy okazji można się czegoś
dowiedzieć. Z drugą częścią się nie zgodzę, ponieważ, ja jestem tak zrośnięta z
moim wykształceniem oraz zawodem, że w wakacje często sięgam nie tylko po
gazety historyczne, ale i po lektury dla młodzieży i o młodzieży. Na przykład
pożyczyłam od mojego bratanka książkę, która tłumaczyła dlaczego mózg nastolatka
działa, jak działa i czemu nie mogą się dogadać z rodzicami. A dla
zaciekawionych podaję tytuł i autora: Dean Burnett „Dlaczego rodzice tak cię wkurzają i co z tym zrobić.” Co o niej
sądzę? Jest świetna dla dzieciaków i myślę, że dla rodziców też. Dla mnie, jako
pedagoga nie była odkrywcza, ale dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy o
działaniu mózgu i pamięci.
Do
moich stałych pozycji wakacyjnych należy Pomocnik Historyczny wydawany przez
Politykę oraz Mówią wieki, dodatkowo (mimo, że nie jest to związane z moim
zawodem) lubię czytać Wiedzę i życie, oraz inne naukowe gazety zwłaszcza, jeśli
dotykają tematów prehistorycznych zwierząt i roślin.
Także
mój mózg nie próżnuję. W tym roku kupiłam sobie również Omnibusa, taką gazetę z
bardzo trudnymi łamigłówkami i razem z S. w Jastarni wspólnymi siłami
próbowałyśmy je rozgryzać. Uwaga, tam też było trochę historii.
Ale
odbiegłam trochę od głównego wątku…
Ja
w wakacje czytam pozycje zawodowe i jest mi z tym dobrze. Mało tego, ja się Wam
muszę przyznać do tego, że kiedy mam urlop, to często śni mi się szkoła i
lekcje. Co ciekawe, zazwyczaj mam w takim śnie problem z zachowaniem dyscypliny
u uczniów i strasznie na nich krzyczę, co w rzeczywistości rzadko mi się
zdarza. Także, bycie nauczycielem nie opuszcza mnie nawet we śnie.:)
Mało
tego, ja uwielbiam filmy i seriale o nastolatkach, o szkole. Nawet jeśli są
szablonowe i zawsze jest ta dziunia, która ma najlepszego chłopaka z drużyny i
ta szara mysz, co to się kocha w popularnym gitarzyście i nerdy, grające
trzecie skrzypce filmie. Tak, kocham to,
kocham i jeszcze raz kocham, to oglądać.
Kiedyś
już o tym pisałam - https://zprzymruzeniemoczu.blogspot.com/2020/02/nastoletnie-grupy-lat-90-tych.html
- to tylko przykład, ale mam więcej wpisów. Tymczasem nie będę się w tym
temacie więcej rozpisywać.
Natomiast
jeśli chodzi o przeglądanie stron internetowych i czytanie artykułów o szkole,
to muszę przyznać było dużym błędem. Bo jedyne, czego się dowiedziałam, to że
jest Armagedon i że nic się nie da pozbierać do kupy i już będzie tylko źle i
źle i źle i źle i… wpadłam w dół. Na szczęście przyszłam do pracy i szkoła
stoi, wszyscy gotowi do rozpoczęcia nauki, humory dopisują, młodzież
uśmiechnięta, ja pełna zapału. Ufff, to tylko media i ich przyciąganie
negatywnymi informacjami.
Tak,
tego bym zabroniła. To zdanie dzisiaj powinno brzmieć.
„Na wakacjach czytaj dużo, ale nic
pesymistycznego.”
I
tym pozytywnym akcentem zakończę moje wypociny.
*”Duży, mały poradnik życia” H.
Jackson Brown, Jr. – dla syna
podobny link:
https://zprzymruzeniemoczu.blogspot.com/2022/09/witaj-szkoo-znowu-wspominkowo.html
Komentarze
Prześlij komentarz