Cudze chwalicie, a swojego nie znacie – Poczucie humoru.
Znalazłam stare teksty o nas Polakach, więc dodaje. Myślę, że ten wpis jest wciąż aktualny, chociaż czasy ciężkie.
Nasze
poczucie humoru jest najlepsze na świecie i nikt mi nie wmówi, że jest inaczej.
Nawet osławiony angielski humor nie umywa się do naszego. Śmiejemy się ze
wszystkiego i ze wszystkich. Mamy czarny humor na każdą okazję i myślę, że to
nam pomaga przetrwać najcięższe chwile. Podoba mi się również to, że bardzo
szybko powstają u nas kawały, które są odpowiedzią na aktualne wydarzenia nie
tylko w Polsce, ale i w świecie. Owszem, często są niesmaczne, ale mimo
wszystko spróbujcie się nie śmiać. Pamiętam, że po wydarzeniach z 11 września
chyba już na drugi dzień po Warszawie krążyły kawały dotyczące ewentualnego
ataku na Polskę. Bardzo niepoprawne politycznie, ale mnie one śmieszyły.
Tak
samo nasze kabarety, są pierwszorzędne i uwielbiam je oglądać, nawet po kilka
razy. A jeżeli nie ściągamy z komedii romantycznych rodem z USA, to i nasze
filmy są pierwszorzędne.
Uwielbiam
nasz prześmiewczy sposób mówienia, żartowania sobie z innych albo z siebie
nawzajem. Cieszę się kiedy możemy z przyjaciółmi wytykać sobie swoje słabości i
jeszcze się z tego podśmiewać. Albo opowiadać o wpadkach, które na pewno w
momencie trwania były straszne (wstydliwe, żałosne), ale kiedy się potem o nich
opowiadało, to nie raz sama skręcałam się ze śmiechu, wspominając swoje
przygody. Na przykład, jak tak się chciałam przypodobać chłopakowi, że aż
upadłam i zaryłam głową w piach.
Nawet
w najgorszych dla nas momentach, jakim były zabory, czy wojny, Polacy wymyślali
mnóstwo żarcików, kawałów i piosenek, które miały rozbawić, mimo, że nie był to
wesoły czas. Widać to na przykład w piosence – Ułani, ułani, malowane dzieci,
niejedna panienka za wami poleci.
Inną
sprawą jest robienie sobie kawałów, dowcipów. Bardzo lubię, jak uczniowie robią
mi dowcipy, ja też im się odwdzięczam. Uważam, że to rozwija kreatywność i uczy
dystansu do siebie i świata. Także z
moimi kolegami z pracy potrafimy wkręcać się nawzajem w różne akcje. Ale ze
wszystkich osób które znam, to mój tata przoduje w robieniu kawałów innym i
cały czas zadziwia mnie, że jeszcze mu się chce. A robi je począwszy ode mnie
kończąc na wnukach. A mój stryjeczny dziadek, kiedy po powstaniu warszawskim znalazł
się w obozie jenieckim, razem z kolegami zrobili na szaro niemieckiego oficera.
A było to tak: Pracowali w jakiejś fabryce, gdzie znaleźli trochę węgla, a że
było zimno, chcieli go przemycić do baraków, żeby móc napalić w piecach.
Oczywiście nie wolno im było tego brać, więc przy bramie do obozu szybko jeden
z dyżurnych Niemców kazał Polakom wyjmować węgiel upchany w kieszeniach i
rzucać na ziemię. Z tym, że żołnierz zwracał uwagę tylko na tych, co jeszcze
nie poddali się rewizji. Ci co opróżnili kieszenie wchodzili do obozu i za
plecami Niemca na nowo pakowali węgiel do kieszeni. Na końcu, kiedy przyszedł
kapitan żeby sprawdzić stan Polaków po pracy, nasi na oczach Niemców
ostentacyjnie wyrzucili węgiel z kieszeni. Dyżurnemu para poszła z uszu, a kapitan
stwierdził, że skoro Polacy zrobili go na szaro, mogą sobie ten opał zabrać. A
przecież nasi wiedzieli, że ryzykują, jednak nie potrafili się powstrzymać i
zażartowali sobie z pilnujących ich żołnierzy.
Ale
wracając do naszych czasów, uważam, że nic nie straciliśmy na naszym wrodzonym
poczuciu humoru.
Pamiętam,
że w średniej szkole głównie zwracano mnie i moim przyjaciółkom uwagę , właśnie
z powodu niepowstrzymanego śmiechu. Jak dorosłam, to nic się nie zmieniło.
Jeden z moich dyrektorów musiał raz przerwać radę, bo tak się z koleżanką
śmiałam, że mało się nie podusiłyśmy. Innym razem, z tą samą koleżanką, na
próbnej maturze również prawie się udusiłyśmy ze śmiechu. Powód? Oczywiście nic
śmiesznego dla innych, dla nas do tej pory sytuacja jest zabawna. O śmiechu w
kościele już nie wspomnę, bo powinnam dostać medal. Moja przyjaciółka z zespołu
mówi, że jak widzi, że ramiona chodzą mi od śmiechu, to sama zaczyna to robić,
chociaż nie wie, co mnie rozbawiło.
A powodów jest mnóstwo i cieszę się, że jako Polacy mamy poczucie humoru. Czasem takie w krzywym zwierciadle, czasem z czystej radości życia, ale wciąż nas nie opuszcza. To w nas kocham, bo nigdzie indziej tak się nie wyśmiejemy, jak w Polsce. I żeby nie było, że mówię tak, bo jestem Polką. Pooglądajcie w Internecie wypowiedzi zagranicznych ludzi o Polakach, zaraz po pięknych dziewczynach idzie temat naszego poczucie humoru. Bardzo dużo o tym pisał w swoich felietonach aktor niemieckiego pochodzenia Steffen Möller.
I
tyle.
https://doniesieniazpolawalkinoyer.blogspot.com/2020/09/cudze-chwalicieswojego-nie-znacie.html
Komentarze
Prześlij komentarz