Przyjaźń

 


Mam dużo lat i myślę, że mogę już coś napisać o tym, czym jest przyjaźń.

A dlaczego chcę o tym napisać?

Ponieważ mam wrażenie, że niektórzy zapomnieli, co to jest albo mylą ją z koleżeństwem, a nawet ze znajomością.

Nie chcę tu nikogo umoralniać, raczej podzielić się z Wami tym, co ja rozumiem przez PRZYJAŹŃ. Być może się ze mną zgodzicie, a być może nie, nie wiem.

Dla mnie przyjaźń, to miłość. A na pewno najpiękniejszą jej odsłoną jest miłość i przyjaźń małżeńska, ale że nie mam takiego doświadczenia, więc ograniczę się do zwykłej przyjaźni między kobietami lub kobietami a mężczyznami.

I nie jest tak, że nie może istnieć przyjaźń damsko – męska. Bo może, sama jestem w takim teamie i nawet byłam świadkiem na jego ślubie. Z tym, że przyjaźń damsko – męska jest trudna, zwłaszcza kiedy pojawia się u którejś ze stron druga połówka. Wtedy wszystko przetrwa o ile ta druga połówka zrozumie, że nie ma w kobiecie czy mężczyźnie konkurencji. Jeśli jednak tak nie będzie, prawdziwy przyjaciel pozwoli odejść swojemu przyjacielowi do swojej połówki.  Trochę skomplikowałam to zdanie.:)

Przyjaźń ma różne oblicza. Inaczej się ją odbiera mając kilkanaście lat, a inaczej, kiedy zna się kogoś od dwudziestu czy trzydziestu lat.

Kiedy jest się młodym bardzo ważne są spotkania, nie tylko w szkole, ale i poza nią. W domach, na podwórkach, dzisiaj dodatkowo w Internecie. Młoda przyjaźń wymaga ciągłej uwagi, spotkań, rozmów, wspólnego przezywania wszystkiego bardziej, intensywniej. Nikt tak nie wesprze, jak dobra przyjaciółka, zwłaszcza w kłopotach sercowych czy w kłopotach w domu, bo przecież rodzice nigdy nie byli młodzi i nie rozumieją, jak ważne problemy spotykają młodego człowieka. W młodzieńczej przyjaźni jest dużo emocji. Zwłaszcza kiedy dojdzie do spięcia między dwiema osobami.

I tu się na chwilę zatrzymam.

Jako nauczyciel często biorę udział (nie, że celowo, tylko młodzież mi się zwierza) w kształtowaniu się różnych form relacji między młodymi ludźmi.

I to, co mnie ostatnio niepokoi, to łatwość zrywania relacji. Nie mówię, że każda koleżanka musi się stać przyjaciółką, ba nawet dobrą znajomą. Sama mam trudne  doświadczenia, kiedy okazywało się, że nawet z koleżeństwa były nici.

Ale ja tu piszę o znajomościach nie świeżych, jak szczypiorek na wiosnę, ale o takich, które już jakiś czas trwają.

Bo jedna powiedziała coś drugiej, bo pozazdrościła, bo spojrzała krzywo i BACH! Koniec. A jak się dzisiaj najlepiej rozstawać –SMS – Nie pisz do mnie, nie znam cię.

Bez możliwości poznania przyczyny, bez możliwości obrony.

KONIEC KROPKA.

To nie jest dobre. Kłótnia, spięcia są dobre, nawet darcie się na siebie na środku Marszałkowskiej jest lepsze, niż sms ze słowem, Żegnaj.

Osoba, która to pisze nie daje ani sobie ani tej drugiej stronie szansy na to, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście sytuacja jest tak zła, że się nie da jej odkręcić.

A znając życie, w większości przypadków jednak nie chodzi o nic wielkiego, więc można by było się spokojnie dogadać i pogodzić.

No właśnie. Przyjaźń, to nie tylko pozytywne emocje i poklepywanie po ramionku, przyjaźń, tak jak miłość, to ciężka praca.

Ignorowana, raniona, niepielęgnowana, usycha i znika.

Przyjaźń, jak miłość, to sztuka wyrzeczeń i przebaczania.

Znacie mądre przysłowie niedźwiedzie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.

Jest prawda w tym powiedzeniu, ale nie zawsze przyjaciel pomoże w biedzie.

Nie zawsze jest w stanie, nie zawsze jest na miejscu, nie zawsze podoła sytuacji.

I co wtedy? I wtedy ta druga strona ma dwa wyjścia, skreślić osobę albo wybaczyć. I muszę Wam powiedzieć, że w moim rozumieniu, prawdziwą przyjaźń poznaję po przebaczaniu. Zarówno ja przebaczam, jak i moi przyjaciele mnie. Może chodzić o rzeczy wielkie, a może o małe.

Bo, czy naprawdę mam się gniewać na kogoś, że nie zadzwonił w urodziny?

Czy naprawdę mam gniewać się, że ktoś mi powiedział prawdę, która boli, ale jest prawdą? W końcu prawdziwy przyjaciel, to ten, który powie Ci, jak jest, a nie to, co chcesz usłyszeć.    

Czy mam wykasować nr telefonu tylko dlatego, że ktoś dzwoni raz na rok?

Albo czy mam się przestać odzywać tylko dlatego, że mój przyjaciel aktualnie mówi tylko o sobie? Może ma taki czas i inaczej nie potrafi.

Czy odrzucić osobę tylko dlatego, że ma problemy i nie jest w stanie nas wspierać tak, jakby chciał?

Nie, nie odrzucamy takiej osoby, bo jeśli tak, to znak, że sami nie byliśmy jej(jego) przyjaciółmi. A przyjaciel to taka osoba, która zna i wie, że człowiek jest omylny, słaby i nie zawsze na miejscu. To taka osoba, która kocha nas mimo naszych wad.

Z przyjacielem nie  musimy się  we wszystkim zgadzać, nie musimy myśleć tak samo, możemy nawet na siebie nakrzyczeć i się pokłócić, ale w rezultacie i tak odkrywamy, że nie możemy bez siebie żyć. I w końcu, któraś ze stron pierwsza wyciąga rękę i znowu jest dobrze.

Przyjaźń w dojrzałym wieku jest już wypróbowana, jest inna niż ta z młodych lat. Nie trzeba widzieć się codziennie, nie trzeba wszystkiego mówić i przeżywać. Daje się sobie przestrzeń i prawo do własnego życia, własnej rodziny i sposobu spędzania wakacji (może Was to śmieszy, ale wiele młodzieńczych przyjaźni jest bardzo zaborczych, najczęściej wtedy, kiedy pojawia się trzecia osoba(niepożądana)). W dojrzałym wieku, jest inaczej, spokojniej. Ale wydaje mi się też, że i uczucia stają się głębsze, a więzi mimo wszystko mocniejsze. Dlaczego? Bo skoro przeszło się przez tyle wzlotów i upadków, a przyjaźń nadal trwa, to znak, że jest między nami miłość, poraniona, koślawa, ale zawsze miłość przyjacielska.

Jeśli ktoś by mi tu napisał, że nigdy go przyjaciel nie zawiódł albo, że sam nigdy swojego przyjaciela nie zranił, a macie więcej niż 19 lat, to chciałam Wam powiedzieć, że dobrze się nad tym zastanówcie. Bo jeśli o mnie chodzi, zawiodłam moich przyjaciół ze sto razy, ale w przyjaźni nie chodzi o pielęgnacje złych rzeczy, a o sztukę wybaczania.

I tego mam wrażenie w dzisiejszych czasach brakuje.

 

I na koniec. Moi przyjaciele z pewnością dzięki temu, co napiszę pokochają mnie jeszcze bardziej albo zleją na kwaśnie jabłko.:)

Kocham szaleńczo moich przyjaciół. Nie wyobrażam sobie bez nich życia. Nawet jeśli w wielu aspektach życia się nie zgadzamy, to nie ma znaczenia, bo najważniejsze dla mnie jest to, że jesteśmy ze sobą na dobre i złe.  Że mogę z nimi śmiać się i płakać, że są przy mnie nawet jeśli długo się nie widzimy. Cieszę się, że znamy się i trwamy w naszej przyjaźni od wielu lat. Z jednymi prawie trzydzieści lar z innymi trochę mniej, ale każda z tych znajomości jest dla mnie bardzo ważna. Ściskam Was mocno i przytulam do serca. Na pewno cieszycie się, że wyznałam Wam publicznie miłość:))))

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka