Wspomnienia o śniegu i zimie
Siedzę sobie teraz pod kocykiem i piszę dla Was sentymentalny tekst.
Tak
naprawdę, to miałam dopisywać odcinki do porzuconego ciąguta „Więzienna planeta”,
ale spojrzałam przez okno i stwierdziłam, że napiszę o pogodzie. Nie wiem, jak
jest u Was, ale u mnie leje. Nie pada, nie kropi, ale leje i jest 6 stopni na
plusie. Masakra. Lubię listopad i słotę, ale nie na koniec grudnia. Teraz
chciałabym mieć trochę śniegu i minus dwa na termometrze.
A
tu lipa, nie ma.
A
jeśli chodzi o mój przypadek, to wystarczyło, że w zeszłym roku pojechałam na
Ukrainę. Ledwo postawiłam nogę na tej ziemi, a wszystko dokoła porządnie
zasypało. Było pięknie. Wrażenie psuł mi jedynie fakt, że nie wzięłam zimowej
kurtki i ciepłych skarpetek.
A
pamiętacie, jak 10 grudnia tego roku spadł śnieg?
Musicie
pamiętać, bo FB oszalał ze mną na czele od zdjęć zimowej aury. A pamiętacie, jak
pisałam, że robie zdjęcia, żeby potem mieć co wspominać. No to właśnie
wspominam. Wspominam, że łaziłam po dworze ciesząc się, jak mój mały sąsiad, co
to musiał mi wszystko opowiedzieć, co robił tego dnia. Cieszyłam się tym białym
puchem i jasnością dnia oraz nocy, ponieważ światła lamp przy drodze odbijały
się w śniegu, więc było niemalże jasno. Niestety 11 grudnia wszystko się
roztopiło.
No
i lipa, jak śniegu od tamtej pory nie było, tak nie ma.
Zamiast
nart i sanek powinniśmy wyjąć z garaży pontony i kajaki.
Zamiast
pięknych deseni na szybie od mrozu, mamy niekończące się strugi wody.
Zamiast
jasnego światła dnia potęgowanego białym śniegiem, mam pochmurny świt lub
wieczór i to w południe.
Przedwczoraj
miałam już nikłą nadzieję, że coś się zmieni, bo był lekki mrozek i łudziłam
się, że może coś ciekawego z tego nieba spadnie. No i spadło, dzisiaj, strugi
deszczu, aż nie chce się wychodzić z domu.
Nie
podoba mi się ta pogoda, zwłaszcza, że mam podejrzenie, że cały śnieg, co miał
być w tym roku w Polsce spadł w Nowym Jorku, gdzie tak im napadało, że ich
zasypało.
Moja
przyjaciółka poinformowała mnie jakiś czas temu, że według naukowców ostatni
śnieg w naszej strefie klimatycznej spadnie w 2025 roku.
Mam
nadzieję, że tak nie będzie.
Niestety
sprawdziły się inne słowa, które kiedyś usłyszałam, że nasze dzieci będą
widzieć śnieg tylko na obrazkach. Może nie do końca tak jest, bo jednak są
miejsca, gdzie coś tam napadało. No i 10 grudnia też zrobiło się biało. Prawdą jest, że dla nas może jest dziwne i
nienaturalne, że zimą nie ma śniegu, ale dla dzieci jest już to niemalże normą.
I tym czymś skończę mój wywód.
Zdjęcia zimy są ku pokrzepieniu serc.:)
Komentarze
Prześlij komentarz