Refleksje dnia dzisiejszego

 

Jak wiecie, mam dużo wolnego czasu, ponieważ Święta i ferie zostały skumulowane i mam prawie miesiąc wolnego i w zasadzie powinnam podskakiwać z radości i planować leniuchowanie na maksa. Tymczasem moja nadaktywna natura mówi mi, że powinnam już iść spać, bo przecież trzeba rano wstać. A przecież nie muszę wstawać, mogę leżeć w łóżku choćby do 14 00. Ale pewnie wstanę, jak zwykle między 8:00 a 9:00. Przecież mogę nie spać  do rana, ale wciąż mam w głowie tryb pracowniczy nie wypoczynkowy. Wbiłam się w schemat i dziwnie się czuję, kiedy patrzę na zegarek, a tam 23:30. Mam nadzieję, że za dwa dni mi to przejdzie. Druga rzecz, o której mnie informuje moja nadaktywna natura, to że nie wiem, co będę robić i przeraża mnie nic nie robienie. Ja tak nie potrafię. Pewnie jutro około 14 00 będzie mnie nosić i gdzieś polezę albo pojadę. Nie umiem leniuchować.

Ale chyba nie jest ze mną jeszcze tak źle, ponieważ kiedy mój brat cioteczny, a potem niezależnie od niego moja koleżanka powiedziała mi, że zawsze mogę posprzątać w domu, to jednak stwierdziłam, że jeszcze mi się tak nie nudzi, żebym złapała się za sprzątanie.

Bo ja nie znoszę sprzątać. Żeby nie było, robię to, ale zawsze się do tego zbieram i zbieram i zbieram i muszę się nastawić, a jak się już uda, to sprzątam.

Jutro mogę nic nie robić. Dziwne uczucie, zwłaszcza, że w ostatnich miesiącach nie miałam ani jednego dnia w 100% dla siebie. Zawsze było coś.

Tymczasem mogę jutro rano wstać i poświęcić czas sobie.

Tylko jaką to rozrywkę sobie zafundować?

Tylko nie piszcie, czytanie książek, to robię codziennie niezależnie od ilości pracy.

Chyba pojadę po krzyżówki i jak podczas każdego urlopu poświęcę czas na łamigłówki. A może napiszę Wam coś mądrego? A może niemądrego.

Wiele tematów przewala mi się przez głowę, może uda mi się napisać coś historycznego. To znaczy, coś z historii?

A może włączę TV i będę oglądać przez cały dzień durne programy typu para dokument. To dopiero dobry reset dla mózgu.

A może w końcu usiądę do powieści i bez wymówek coś dokończę, dopiszę lub napiszę. Przecież mam mnóstwo pomysłów i mnóstwo czasu.

Oby mi tylko chęci i weny starczyło.

Nic mądrego nie napisałam, ale podzieliłam się z Wami moją refleksją o życiu.

A tak w ogóle, to bardzo się cieszę, że mam wolne i że nic mnie nie goni. Ani w pracy ani w rodzinie. Tak rzadko mam w ostatnich latach czas tylko dla siebie, że sama nie wiem, co z tym zrobić.

Wiem, wiem, w Jastarni byłam sama, ale tam mam moich kochanych przyjaciół, z którymi spędzałam czas.

A mi chodzi o to, że mam 100% egoistycznego czasu dla siebie od rana do nocy. Bez ludzi. Sam na sam ze sobą, robiącą co chcę i ile chcę.

Czy ja tak potrafię?

Spróbuję, ale nie jutro, tylko we wtorek, ponieważ jutro jednak muszę ogarnąć dom po Świętach. Czyli jednak sprzątanko mnie czeka.

Ech, no trudno. Będę to robić ze śpiewem na ustach.

To tyle.

 

  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka