Dzisiejsze czasy

 


Wiadomo, że w dzisiejszych czasach, to…

Jak jeszcze raz usłyszę ten zwrot, to będę wrzeszczeć – TO, CO?!

Bo te „dzisiejsze czasy”, to takie enigmatyczne wyrażenie, które mówi nam wszystko, bo przecież wiadomo o co chodzi, no nie?

Nie znoszę tego powiedzenia, bo jest wykorzystywane tylko w negatywnej formie. Bo wiadomo, że „to” oznacza niewypowiedzianą krytykę na zaistniałą sytuację polityczną, społeczną i ogólnie podwórkową. A najbardziej nie lubię kiedy jest używane podczas spotkań z młodzieżą. Dzisiaj też.

Byłam na konkursie poezji śpiewanej (uczennica z mojej szkoły otrzymała 1 miejsce, jupi!), na które zaproszono samorządowców. I pan wiceburmistrz został poproszony o powiedzenie kilku słów do uczestników. I oczywiście zaczął:

- Droga młodzieży, gratuluję udziału w tym konkursie, zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach, trudno… (wyłączyłam się).

Dlaczego nie mógł powiedzieć:

- Droga młodzieży, gratuluję udziału w tym konkursie, cieszę się, że w dzisiejszych czasach mamy tak wspaniałą młodzież, która podniosła się po pandemii i nie daję się codzienności. Że ma ochotę do śpiewania i robi to pięknie. Gratuluję!

Nie, musi być trudno i źle.

Ja naprawdę nie dziwię się, że nie możemy wyjść z tej naszej katastroficznej i mega fatalistycznej cechy charakteru, jakim jest narzekanie.

To jest już tak w nas zakorzenione, że nawet ja, która wciąż z tym walczę, właśnie w tej chwili też narzekam. No nie umiem inaczej.

Oczywiście, ja nie jestem zła na tego pana, powiedział, co uznał za potrzebne i tyle. Z tym, że czy te dzisiejsze czasy od lat muszą być trudne?

Czy nawet przez 2 godziny nie mogą być cudowne i wspaniałe, bo na scenę wyszła młodość z werwą i zapałem?

I tak jest od zawsze. Odkąd uczę w szkole, zawsze ktoś z zewnątrz mówi nam, jakie są te dzisiejsze czasy. I to najczęściej mówią osoby publiczne. Bo mnie by do głowy nie przyszło powiedzieć co młodzieży: że fajnie, że są, ale ogólnie jest fatalnie, że trudno jest wszystko pozbierać do kupy.

A co jest najlepsze, młodzież ma w nosie trudne czasy w momencie, kiedy trzyma nagrodę w ręku i jest szczęśliwa, że dostała oklaski, uściski i słowa uznania od stu osób.

Tak, dzisiejszy dzień mnie natchnął do napisania tych słów. Ale nie tylko na jakiś występach słucham tego typu wypowiedzi. My, dorośli używamy często tego zwrotu, pewnie nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

- No i co panie zrobisz, nic nie zrobisz, takie czasy – usłyszałam już niejeden raz.

A ja uważam, że właśnie można dużo zrobić, może nie w wielkim świecie, ale w swoim grajdołku na pewno. I ja od lat staram się sprzedać huraoptymizm gdzie się da. We wpisach, w szkole, w domu, w różnych miejscach.

Bo można mieć dzisiejsze dobre czasy. Uśmiechnąć się do ludzi, powiedzieć coś miłego, wyłączyć politykę i negatywne newsy, które nas przygniatają do ziemi i skłaniają, że wypowiadamy się o codzienności negatywnie.

Z prawa, z lewa, z boku i z podskoku wylewa się na nas negatywizm, a ja mu mówię nie.

I żebym nie była gołosłowna, to dam przykłady dlaczego dla mnie dzisiejsze czasy są ok.

- Nadal żyję i choć lekko utykam, to jakoś się telepię przez cały dzień.

A tak naprawdę to dlatego, że w moim każdym dniu dzisiejszym, spotykam na swojej drodze wspaniałych ludzi, z którymi mogę rozmawiać, śmiać się, uczyć się od nich albo ich nauczać. Że mogę do kogoś wpaść na chwilę czy dwie i dostaję obiad, że nie mogąc zapłacić kartą w sklepie mam osoby, które pożyczą mi na dwudziestoczterogodzinną chwilówkę trochę kasy, co bym nie padła w szkole z głodu. Że mogę z tymi osobami jeździć w różne miejsca, zwiedzać, dzielić się wszystkim, a nawet morsować dla towarzystwa. Że spotykam różnych ciekawych ludzi i lubię ich, chociaż się z nimi nie zgadzam. Bo mam rodzinę i przyjaciół, którzy mają(albo nie) inny widok na świat, ale że nam to nie przeszkadza, bo najważniejsza w tym wszystkim jest nasza relacja, a nie świat. 

Można patrzyć na codzienność globalnie, wtedy rzeczywiście włosy mogą stanąć na głowie, ale uważam, że i tak najważniejsze w życiu jest tak zwane własne „podwórko”, bo jeśli w nim jesteśmy szczęśliwi, to nie przeraża nas dzień dzisiejszy, ale jeśli jesteśmy w nim nieszczęśliwi, wtedy pojawiają się trudne czasy.

Napisała, co wiedziała i kończy.

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka