Więzienna Planeta - odc.67

 

Tomek
No tego się nie spodziewał. Został brygadierem do spraw budowy muru. I co on miał niby z tym zrobić? Przecież zupełnie się do tego nie nadawał. Ale pani Olga stwierdziła, że jest to stanowisko w sam raz dla niego. Mówił, że na pewno nie. Wtedy ona powiedziała mu o jego zaradności, pracowitości i pomysłowości, którą rzekomo ma. W zasadzie wszystko się zgadzało, ale jeśli chodziło o uwiedzenie jakieś bogatej paniusi. W stanie bezrobotnym był leniem, obibokiem i hedonistą. Ale te argumenty do pani dyrektor nie trafiały i zostawiła go z papierami, tabelkami i setkami ludzi do obsadzenia na dyżurach. A to wszystko miał ogarnąć w ciągu tygodnia, bo w połowie marca postanowiono wznowić pracę.
- Ech – westchnął – kiedy ja się będę miał czas spotkać z Anią?
 
Ania i Agata
- Witaj Karne Miasto – mówiła do mikrofonu Agata – na pewno za nami tęskniliście. My za wami też i żeby wam zrekompensować te dni naszej nieobecności mamy dla was kilka nowości z Nowego Miasta.
- Na pewno jesteście ciekawi, jak tam jest – wtrąciła Ania – dlatego zorganizowałyśmy na terenie naszej szkoły wystawę zdjęć i pamiątek z Nowego Miasta. Będziecie mogli wpaść tam dzisiaj po 16:00 i wszystko sobie dokładnie obejrzeć.
- Będzie też projekcja filmu z naszej podróży, na który zapraszamy już jutro o 18:00 do sali gimnastycznej.
-A teraz wieści z naszego podwórka. W tym tygodniu przyszło na świat dwoje nowych obywateli Karnego Miasta. Są to bliźniaki urodzone przez panią Monikę Bardocką. Rodzicom gratulujemy udanych synków.
- Imiona poznamy wkrótce – dodała Agata – ponieważ, jak wiemy ze sprawdzonych źródeł, rodzice nadal nie mogą się zdecydować, jak nazwać swoje pociechy.
- Mamy też ogłoszenie od naszych szanownych władz – powiedziała Ania – mianowicie, od następnego tygodnia rusza praca na murze. Grafiki będą wywieszone na dniach na słupie ogłoszeń przy karczmie.
- Wiemy również, że wznowiony zostanie ruch między nami a Ziemią, także spodziewajcie się odwiedzin waszych rodziny i turystów.
- Niestety przez wydarzenia z przed kilku tygodni, będą obowiązywały ścisłe reguły pobytu gości na Więziennej Planecie – dodała Ania – szczegóły znajdziecie w naszej miejscowej gazetce, którą możecie już kupić w holu ratusza. Warto zapoznać się z nowymi zasadami i pamiętajcie, że należy ich przestrzegać.
- Na razie kończymy gadanie i puszczamy wam pogodną muzykę, w sam raz na dobry początek dnia – zakończyła Agata.
 
Karol i Olga
Słońce pięknie świeciło, robiło się co raz cieplej, więc Karol i Olga szli spacerowym krokiem przez miasto i rozmawiali.
- Nie chcę żebyś kręciła się koło bazy przerzutowej i hotelu – powiedział do niej poważnie.
- Muszę bywać w bazie przerzutowej, ponieważ tylko tam można skontaktować się z Ziemią – odparła.
- Nie zgadzam się – parsknął.
- Nie możesz się nie zgadzać.
- Mogę – powiedział – tylko ty nie musisz się słuchać.
Kobieta zatrzymała się i złapała go za rękę.
- Karol, ja wiem, że się martwisz, że boisz się jakieś nowej wtyki, zabójcy.
- Ja nie tylko się boję, ja wiem, że oni nie odpuszczą.
- Nie martw się, z obu stron tuby zastosowaliśmy środki ostrożności. Poza tym, ja tam nie będę bywać codziennie.
- Wystarczy, że pójdziesz tam raz, akurat żeby dostać kulkę w głowę – zdenerwował się – zabójcy są cierpliwi. I wiesz, że wiem o czym mówię.
- Równie dobrze, może to być snajper, który mnie zastrzeli, kiedy będę wychodzić z pracy.
Karol, aż się wzdrygnął. Olga kontynuowała wypowiedź.
- Nie martwmy się na zapas, dobrze?
Karol ponuro skinął głową.
- A ja obiecuję chodzić tam tylko w wyjątkowych sytuacjach. Zgoda?
- Zgoda – mruknął i objął ją ramieniem. Ruszyli w dalszą drogę.
 
Robert
Stał z dużą kartką w ręku i drapał się po głowie.
- No i co tam szefie? Jakie ustalenia? – dopytywał sierżant.
- Musimy odgrodzić część turystyczną od naszej. Dobrze by było zrobić też osobną strefę dla bazy przerzutowej.
- Pan burmistrz powiedział, że wszystkie przybyłe lub wyjeżdżające osoby mają przebywać w bazie nie dłużej niż godzina. I trzeba zrobić tak, żebyśmy się z nimi jak najmniej stykali.
- Wiem, wiem, ale to już będzie sprawa dyżurów i rozkładu podróży. Mnie na razie interesuje, gdzie zrobić granicę.
- Sklepy muszą być dostępne dla turystów – podpowiedziała druga sierżant.
- Albo zrobić niedaleko hotelu pasaż – dodał sierżant.
- I karczmę – prześcigali się w pomysłach.
Robert dumał przez chwilę.
- To było by niegłupie. Takie sezonowe sklepiki, jakiś bar i miejsce rekreacji, to było by fajne, ale nie mamy aż tylu ludzi do obsługi.
- Ale pomysł niegłupi, prawda? – dopytywał się sierżant.
- Masz rację, niegłupi – odparł z roztargnieniem Robert.
 
Bartek i Agata
Zaprosił ją do warsztatu, ale znali przepisy i spotkali się pod drzwiami. Tam, Bartek wręczył Agacie plik papierów. Ta wzięła je od niego i dowiedziała się, że stał się właścicielem tej działki i dostał pozwolenie na budowę domu.
- To cudownie – powiedziała cicho.
- Nie cieszysz się? – popatrzył na nią poważnie.
- Cieszę się – zapewniła i oddała mu dokumenty.
- Ale?
- Co ale – powtórzyła speszona.
- Agato, przecież widzę, że jesteś zdenerwowana. Czy ty…, czy ty nie chcesz ze mną być? – mówił urywanym głosem.
Agata wzięła się w garść.
- Chcę, oczywiście, że chcę, tylko to mnie trochę przerasta. Ta odpowiedzialność, to dorosłe życie, wspólne… - spojrzała mu w oczy – ja nie wiem, czy temu podołam.
Już się bała, że zrobi je awanturę, że powie, że jest niepoważna, że on dla niej się stara, a ona ma jakieś wątpliwości, czy coś w tym guście, ale ponownie ją zaskoczył.
Objął ją delikatnie i powiedział.
- Agata, a ty myślisz, że ja nie mam obaw? Całe życie byłem lekkoduchem, nie myślałem o przyszłości, a już na pewno nie o małżeństwie. Ale potem myślę sobie, że przecież się kochamy, że przecież o to nam właśnie chodzi, żeby być ze sobą. I że będziemy we dwoje ciągnąć ten wózek.
- No tak, ale, to ty wszystko załatwiasz, działasz, a ja mam wrażenie, że nic w nasz związek nie wnoszę.
Roześmiał się serdecznie.
- Oszalałaś? Przecież ty zdecydowałaś, który plan ci się podoba. To ty mnie nakręcasz do działania.
- Tylko jestem i pachnę – prychnęła.
- No i to mi wystarczy – zapewnił ją i pocałował. Po czym dodał – dbasz o mnie bardziej, niż jakakolwiek kobieta. Pamiętasz o mnie, przywozisz mi zdjęcia, martwisz się, żebym nie łamał zakazów. No i mnie kochasz, a to mi w zupełności wystarczy.
- I masz do mnie cierpliwość – poddała się.
- A ty do mnie.
- Ale ja większą.
- Wyjdziesz za mnie?
- A gdzie pierścionek.
Odsunął się od niej i uklęknął na jedno kolano. W ręku trzymał ładne, czerwone pudełeczko. Nic nie powiedział, tylko na nią patrzył.
- Tak. Wyjdę za ciebie – powiedziała i jej oczom ukazał się najpiękniejszy pierścionek, jaki w życiu widziała.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka