Co u mnie słychać
Jestem, jestem tylko upał dobił moje komórki mózgowe i w głowie miałam pustkę. Ale to nie oznacza, że tylko leżałam i nic nie robiłam. Chociaż trochę leżakowania też było. Nie ma lepszego miejsca niż huśtawka ogrodowa na tarasie, postawiona w cieniu i wygodne poduszki. Nic tylko leżeć i drzemać.
Niestety w ostatnich latach powstał na mojej ulicy fanclub koszenia trawników i przez 7 dni w tygodniu jazgoczą kosiarki, dlatego nie zawsze udaje mi się odetchnąć od hałasu. (W tej w właśnie chwili jeden z moich sąsiadów odpalił kosiarkę). Na szczęście kupiłam w OBI słuchawki wygłuszające, dzięki czemu choć trochę się od tego odcinam.
Oprócz leżakowania dwa razy byłam na plaży nad Zalewem Zegrzyńskim w Nieporęcie. Muszę odszczekać swoje słowa, że woda w zalewie to brudna breja i wejście do niej grozi parchami. Okazało się, że tak było dawno temu i nieprawda. Teraz woda jest w porządku jeśli chodzi o zapach, przeźroczysta, to ona nigdy nie będzie. Ale jest tam ładna plaża i z piaskiem i trwą, jak kto woli. Są drzewa, więc nie trzeba się smażyć na pełnym słońcu. Wokół jest mnóstwo miejsc, w których można zjeść. Jest dla dzieci plac zabaw i publiczna siłownia pod chmurką. Można też wynająć rowerki wodne i popływać po akwenie. Kąpielisko jest strzeżone i wypłynięcię poza wskazany obszar grozi gwizdaniem ratownika i głosowym upomnieniem. Woda ciepła a dno czyste. W większości kąpieliska jest dosyć płytko, wiec w sam raz dla dzieciaków. Byłam tam w tygodniu, więc nie miałam większego problemu z zaparkowaniem (chociaż za pierwszym razem zrobiłam ze dwa kółka), ale nie wyobrażam sobie pojechać tam samochodem w weekend. Lepiej wsiąść na rower i w ten sposób tam się dostać.
Ciekawym zjawiskiem są tam oswojone łabędzie, które chodzą między ludźmi i wyłudzają jedzenie. I niby człowiek wie, że to duże ptaki, ale jak duże odkrywa dopiero wtedy, gdy koło niego staną. Sięgały mi powyżej pasa.
Byłam też po raz trzeci w Energylandii, ale było tak gorąco i intensywnie, że nie zrobiłam nawet jednego zdjęcia. Za to wsiadłam na wszystkie najbardziej ekstremalne rollercoastery😁. Na Mayana, Zadrę (dwa razy), Hyperiona, Abyssusa i Speeda. Kolejki do kolejek były spore, więc niemalże do każdej atrakcji czekałam po 30 minut. Ale warto było, bo emocje sięgały zenitu i było super.
Po raz kolejny zachwyciłam się organizacją tego miejsca. Dbałością o szczegóły, dopracowanie tematycznych stref, rozstawieniem gastronomii i troską o klienta. W tym upale ratowały nas (w sensie gości) kurtyny wodne. Płachty nad głowami w kolejkach i wiatraki z mgiełką wodną, która nas chłodziła. Nie powiem, w pewnym momencie od tego upału ( bo przecież nie od intensywnych atrakcji) zrobiło mi się słabo, ale lody i 30 minut odpoczynku w cieniu, zdziałały cuda.
Zdjęcia poniżej są z 2018 i 2022 roku.
(Sąsiad mimo, że ma mały trawnik nadal kosi).
W domowych pieleszach odbyłam kilka towarzyskich (babskich) wieczorków filmowych z osobami w różnym wieku, od dzieci po dorosłych.
Dzisiaj mam ostatni dzień wakacji, jutro pierwszy dzień w pracy. Na szczęście bez pośpiechu, jeszcze bez lekcji i jak zawsze w doborowym towarzystwie:)
Tymczasem jest niedziela, więc odpoczywam sobie na huśtawce ogrodowej, a na obiad czeka mnie pyszny grill. Dobrego popołudnia🫠😁
Bez kosiarek😁
U mnie też daje ciągle o sobie znać fanklub kosiarek. Ludziska wciąż koszą i koszą, jakby wyścigi sobie urządzali, kto częściej i dłużej
OdpowiedzUsuńczytelniczka85
Może ktoś w końcu wymyśli jakąś bezgłośną kosiarkę. I oby jak najszybciej:)
OdpowiedzUsuń