Kluseczka
Jest
to tytuł filmu opowiadającego o perypetiach grubej nastolatki.
Czytając
opinie na filmwebie, odniosłam wrażenie, że ludzie oceniający ten film mają
cukierkowe wyobrażenie o świecie.
Dawali
mało punktów tylko dlatego, że dziewczyna była brzydka i nie szczerzyła zębów
do kamery. Tak naprawdę nie była brzydka, miała ładny uśmiech i bardzo
sympatyczną twarz.
Osobiście
uważam, że warto obejrzeć ten film.
Nie
jest to wybitne kino, ale przekazuje kilka ważnych rzeczy.
Na
przykład brak relacji córki z matką, lata ciszy, niezrozumienia z obu stron.
Druga
ważna rzecz, to podejście do wyglądu.
Główna
bohaterka jest gruba. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie ma kompleksów,
ale to tylko pozory, które wyjdą w relacji z chłopakiem. Nie chcę spoilerować,
ale była taka scena, gdy ona nie wierzy, że może się podobać przystojnemu
chłopakowi.
Jakbym
to ja tam stała. Mimo, że w wieku 16 czy 17 lat nie byłam gruba fizycznie, ale
psychicznie – owszem.
Komentujący
na filmwebie też niedowierzali, że coś takiego może mieć miejsce. Co tylko
pokazuję ułudę filmów, bo przecież w życiu wiele jest takich par. On brzydal
ona lalka, jak malowana. Ona gruba, niska i pryszczata, on wysoki przystojny z
błyskiem w oku.
Na
szczęście film pokazuje, że można być pięknym niezależnie od rozmiarów i to nie
w cukierkowy sposób.
Bardzo
podobał mi się jeden dialog między przyjaciółkami, z którego wynikało, że
niezależnie od rozmiarów, każda z nas ma jakiś kompleks, który kładzie się cieniem
na relacji z chłopakiem. A to krzywe nogi, a to piegi, a to krzywy palec.
I
tak sobie myślę, że same sobie utrudniamy
życie.
Film
mówi o przyjaźni, o kłótni, żałobie, przebaczeniu i miłości.
A
to wszystko w tak zwany normalny, nie przesłodzony sposób.
Dodatkowo
Jennifer Aniston w strojach przeciętnej obywatelki wygląda – przeciętnie. Za to
gra, jak zawsze bardzo dobrze.
Polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz