Ku pamięci – Zima 05 stycznia AD 2019


Nie sądziłam, że będę żyła w czasach, w których robienie zdjęć śniegowi uznam za atrakcję.
I, że będę robić to bladym świtem o 7:30 rano w sobotę. No, nie tylko dzisiaj, ale…
Nie jestem fanką teorii o globalnym ociepleniu. To znaczy, dopuszczam do głowy myśl
o globalnym ociepleniu, ale bez teorii spiskowej.
Zdaję sobie sprawę z tego, że klimat nie jest stały i że, co i raz robi nam psikusy i zaskakuje nie tylko zimą drogowców.
W czasach Mieszka I w Polsce było takie ocieplenie i tak łagodne zimy, że można było zakładać winnice, które my dzisiaj kojarzymy raczej z południową częścią Europy.
Natomiast w XVII wieku doszło do mini epoki lodowcowej, do tego stopnia ostrej, że Bałtyk zamarzał, a na lodzie stawiano sezonowe karczmy dla podróżujących przez jego wody.
Dzisiaj mamy w Polsce klimat zmienny, naprzemienny (to moja nazwa, nienaukowa i wymyślona na potrzeby wpisu), przez co nasze życie stało się bardziej interesujące.
Najbardziej podoba mi się deszcz w Boże Narodzenie i śnieg w Wielkanoc.




01 kwietnia 2013 roku:)















Zauważyłam również, że co roku w mediach ostrzegają nas przed atakiem zimy i jakoś przez ostatnie kilka lat to się nie ziściło. Może teraz powinni nas straszyć deszczem i błockiem?
- Uwaga, jutro atak deszczu, kto może niech zakopuje się pod kocem z gorącym kakałkiem i książką.
Nie mniej jednak, nie sądziłam, że tego śniegu będzie tak mało.
To prawda, że w dzieciństwie zima, to była zima. Jeszcze kilkanaście lat temu tak było.
Był oczywiście czas mrozu i odwilży, ale jednak padał śnieg, a nie deszcz.
Jako osoba, która kocha zimę jestem stęskniona widoku białego puchu. Dlatego dzisiaj byłam zachwycona wielkimi płatkami spadającymi z nieba i tym, że jak wyszłam z domu, to chodnik był jeszcze nieodśnieżony i że mogłam iść po puchowym podłożu.
No i pyknęłam kilka zdjęć z myślą – dla potomnych. I drugą myślą – że to może być ostatni raz. Wiecie, o 7 30 rano człowiek nie ma zbyt optymistycznych przemyśleń.:)


















To poranny widok z mojej sypialni













To jest koń



















To jest lama












To ja:) nie lama. Zdjęcie zrobione na konnym rajdzie Fundacji Dzielna Matka. 
Tylko dlatego dałam się ubrać w tę żarówiastą kamizelkę:)

Kontynuując.
Tak naprawdę to może tego śniegu spaść nam tyle, że aż będziemy mieć go dosyć, łącznie ze mną. Na przykład, dzisiaj Grecy i Włosi na pewno się z niego nie cieszą. Dowaliło im tyle, co w Zakopanem.
U nas też może tak sypnąć. Nasz naprzemienny klimat może zrobić nam niespodziankę i w kolejnych latach dać nam takie zimy, że może dojść do powtórki z zimy stulecia w 1979r.
Ale tymczasem mamy raczej aurę listopadową, która nie sprzyja dobremu humorowi, raczej senności i rozlazłości.
Dzisiaj co prawda śnieg leży, ale czy się utrzyma?
Według internetowej prognozy przez kilka dni będzie mroźno, więc jakaś szansa jest.
Zima, zima zima, pada, pada śnieg….

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka