Nowy Rok

Witajcie w Nowym Roku 2019.
Jaka była Wasza pierwsza myśl po przebudzeniu?
Bo moja dotyczyła zmian klimatycznych na Ziemi.
Że zamiast śniegu i mrozu, za oknem leje deszcz i wieje.
I z tą myślą wróciłam do łóżka i zapadłam w kolejny sen.
Oczywiście do domu ściągnęłam o 5 00 rano.
Sylwester był udany, bolą mnie nogi i barki, znak,  że się wytańczyłam.
Piszę trochę od tyłu:)
Czy planuję coś nowego na blogu?
Chyba nie. Na razie macie "Więzienną planetę", która dopiero się rozkręca.
Mam nadzieję, że będę więcej pisać krótkich tekstów, moich przemyśleń i spostrzeżeń.
Nie ukrywam, że ostatnie kilka lat zaliczam w moim życiu do trudnych i to też wpłynęło na jakość wpisów, ich ilość i poziom. Teraz pomału wszystko wraca do normy i przyznam się szczerze, że w niedzielę po raz pierwszy od wielu miesięcy usiadłam do pisania i miałam z tego frajdę.
Oby wena przeszła mi na nowy rok:)
Co do moich postanowień noworocznych, to powiem Wam jedno.
Nie będę się odchudzać, nie będę robić kariery, nie będę więcej sprzątać, nie zacznę być poukładana, nie ogarnę papierów w pracy, nie zrezygnuję z rodzynek i czekolady, a na pewno nie z lodów, nie będę perfekcyjna.
- Będę pomiędzy pracą i spotkaniami z rodziną, przyjaciółmi i wszelkiej maści ludźmi,  będę ODPOCZYWAĆ!!!!

I Wam również tego życzę.
Dlaczego?
Ponieważ żyjemy w dzikim pędzie i zatraciliśmy umiejętność cieszenia się wolnym czasem.
Ponieważ tak się spinamy przed świętami, żeby dopiąć wszystko w pracy na ostatni guzik, żeby zdążyć z zakupami, żeby okna były wyszorowane (u mnie nie za bardzo:)), żeby przygotować perfekcyjne stroiki i wieczerzę wigilijną, że często zapominamy w tym wszystkim o Panu Bogu, to raz, a dwa, chorujemy.
Wśród mojej rodziny i przyjaciół w tym roku królowało zaziębienie z katarem i gorączką (też zaliczyłam) oraz biegunki.
Ponieważ, kiedy spotyka nas (nie piszę mnie, bo to dotyczy wielu z Was) szczęście wolnego dnia (zwłaszcza, jeśli ktoś jest sam), to nagle okazuje się, że wszystkie nieprzemyślane myśli walą się lawiną na człowieka i to dobija. Że nagły brak zajęcia powoduje wyrzuty sumienia, bo może jednak trzeba coś zrobić. Nie mówię tu o lenistwie, tylko o odpoczynku, czyli zrobieniu czegoś dla siebie, ale żeby to nie było pracą ani niczym wymuszonym.
Pewnie w rodzinach, a zwłaszcza, gdzie są dzieci, czas wolny wygląda inaczej i nie ma tak zwanego dnia dla siebie. Ja jednak piszę z perspektywy człowieka samotnego. Dla mnie dzień wolny, to dzień zmagań z aktywizmem i myślami. Być może dla kogoś dzień wolny, to remonty, które dobijają.
Może lepiej czasami zamiast pomalowanej ściany, lepiej wziąć żonę i dzieci na spacer czy do kina?
Ogólnie uważam, że czy mając rodzinę czy nie, jesteśmy przepracowani, sfrustrowani, zmęczeni i niemili dla siebie. To też są moje obserwacje z komunikacji miejskiej.
Dlatego, ja będę odpoczywać.
Kto ze mną?


I na koniec życzę Wam aby w Nowym Roku w Waszym życiu było więcej radości, odpoczynku, czasu spędzonego wśród rodziny i przyjaciół, a mniej w pracy. Żebyście byli uśmiechnięci i życzliwi dla innych. Żebyście dbali o siebie, żebyście kochali samych siebie. Bo jak się kocha samego siebie, to i innych ludzi również. Nie przeciążajcie swoich organizmów, bo rachunek za to będzie słony.
I oczywiście niech Wam we wszystkich planach i marzeniach Pan Bóg błogosławi.
Szczęśliwego Nowego Roku.:)))

Komentarze

  1. super wpis, aktualny nie tylko jeden rok :)
    czytelniczka85

    OdpowiedzUsuń
  2. Obym tylko w tym postanowieniu wytrwała. Bo już przeczytałam, że większość postanowień porzuca się już w styczniu:)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka