Film - Siedemnastka
To ostatni dziś wpis z cyklu, jak to jest być nastolatkiem.
„Siedemnastka”,
to film z 2016 roku i jest, chmmm…. o mnie.
Oczywiście
fabuła filmu nie jest opisem mojego życia. Przede wszystkim mój rodzony brat
nie był sportowcem, a komputerowcem, a moi rodzice mieli się dobrze. W
odróżnieniu od głównej bohaterki, ja miałam wielu przyjaciół i kolegów, a
imprezowanie, to była jedna z form spędzania przeze mnie czasu z rówieśnikami.
Ale
reszta się zgadza.
Chodzi
mi o charakter dziewczyny.
Wypisz,
wymaluj, ja w wieku 17 lat. I pewnie nie tylko ja. Pewnie większość z was by
się pod tym podpisało. Bo nie ma znaczenia, czy jest się nieśmiałym czy duszą
towarzystwa, bałagan w głowie i tak zrobi swoje.
Dziewczyna
jest chwiejna emocjonalnie, skrajnie reagująca na normalne sytuacje. Od radości
po histerię. A głównie histeryzuje. Podejmuje pochopne decyzje, które nie mają
sensu. I bardzo, ale to bardzo pragnie być zauważona przez innych.
Z
tym, że nie da się jej nie zauważyć, bo przez swoje napady złości, wszyscy
wokół muszą w tym uczestniczyć. Zwłaszcza jak wrzeszczy, że nikt jej nie
rozumie i czemu jest taka sama. Jakby o mnie.
Z
tym, że film uważam, za dobry. Bo ważne jest, żeby zatrzymać taką nastolatkę,
przeczekać wrzaski i posłuchać, co jej w duszy gra. Bo te krzyki i histerie
oznaczają brak poczucia bezpieczeństwa, niepewność siebie i poczucie braku
miłości. Film warty do obejrzenia przez nastolatki, żeby wiedziały, że nie są
same i przez rodziców, żeby pamiętali, że takiego wrzaskuna trzeba czasami
przytulić i mocno pocałować w czółko. Inaczej tak się nakręci, że uprzykrzy
wszystkim życie. To też o mnie. J
Komentarze
Prześlij komentarz