Więzienna planeta - odc.29
Agata i Bartek
Agata,
pierwsze co zrobiła po powrocie, to udała się do warsztatu Bartka. Miała dla
niego mnóstwo zdjęć, które wywołała będąc jeszcze na klifie.
Weszła do środka cała w uśmiechach i napotkała
chmurę gradową z piorunami.
Bartek widząc ją, wstał i wbił w nią ponury
wzrok. Prowadził wewnętrzną walkę. Powinien się cieszyć, powinien się
przywitać, przecież tak za nią tęsknił. Nie potrafił. Najlepiej na świecie
wychodziła mu złość.
- Dzień dobry - zaszczebiotała Agata - właśnie
wróciłam.
- Widzę - burknął, po czym dodał nie zmieniając
tonu - daj mi chwilę.
Odwrócił się do niej plecami i coś do siebie
mamrotał. Agata nie rozumiała, o co mu chodzi. Dlaczego był taki opryskliwy i
stał do niej plecami?
- Jeśli przyszłam nie w porę, to przepraszam -
powiedziała cicho.
- Nie przepraszaj, to moja wina - burczał.
- Naprawdę mogę przyjść innym razem.
Bartek odwrócił się nagle, podszedł do niej i
wziął w ramiona. Na jej ustach wycisnął mocny pocałunek.
Agata kompletnie osłupiała.
- Tęskniłem - powiedział i szybko się odsunął -
przepraszam, poniosło mnie.
Agata patrzyła na niego i nie była w stanie
wyksztusić ani jednego słowa. Wyciągnęła tylko rękę z wypchaną zdjęciami
kopertą. Bartek wziął ją od niej.
I tyle ją widział. Uciekła.
- Cholera - powiedział wściekły na siebie -
powinienem nad sobą panować. To nie panna z klubów. Cholera, mam nadzieję, że
uda mi się to jakoś odkręcić.
Tomasz
Tomasz
stał na placu przed więzieniem i czekał na Karola i Bartka. Przyszedł trochę
wcześniej, więc usiadł na ławce i przyglądał się mijającym go ludziom.
Nagle zamarł i wlepił wzrok w kobietę, która
wychodziła ze szkoły otoczona kilkorgiem dziećmi. Uśmiechała się do nich i
odpowiadała na pytania. I była piękna. Mężczyzna poczuł coś nieznanego w
okolicach serca i bardzo mu się to nie spodobało, ponieważ to coś przejęło nad
nim kontrolę. Tomasz zakochał się od pierwszego wejrzenia.
Ania
Ania
skończyła swoje pierwsze zajęcia i odetchnęła z ulgą. Nie spodziewała się, że
tak szybko złapie kontakt z dziećmi i że będą tak chętnie współpracować.
Nawet,
kiedy wyszła przed budynek szkoły kilkoro czekało, żeby jeszcze z nią
porozmawiać. To była dla niej nowość, zwłaszcza, że na lekcjach była surowa i
wymagająca. Ale starała się do nich uśmiechać i chyba właśnie to spowodowało
ich śmiałość. Postała z nimi przez kilka minut, odpowiedziała na kilka pytań, a
potem pożegnała i ruszyła do swojej kwatery. Odważyła się nawet lekko
uśmiechnąć.
-
A pomyśleć, że tak się bałam, że dzieci mnie nie zaakceptują.
Po
raz pierwszy od wielu miesięcy poczuła się pewniej, ale nie na tyle, żeby
zmierzyć się z robieniem w Karnym Mieście radia.
-
Pomyślę o tym później – mruknęła do siebie i weszła do sklepu.
Nina
Praca
w przychodni nie byłaby dla niej taka zła, gdyby nie fakt, że co i raz natykała
się na jakiegoś męskiego pacjenta. Burczała wtedy pod nosem i zamykała się w
pokoju pielęgniarek. Kiedy ten wychodził, wracała do swoich obowiązków. Nie
było ich zbyt wiele. Przekładała leki z jednej półki na drugą, bandażowała rany
i przecierała kurze. Nie była zadowolona. Uważała, że została stworzona do
walki o prawa kobiet i to chciała robić. Walczyć, a nie niańczyć
hipochondryków. Z tym, że nie za bardzo miała wybór. To znaczy miała, ale
wisiał nad nią miecz Damoklesa w postaci kapitana straży, który pewnie tylko
czekał, aż zrobi coś głupiego, za co będzie można wystawić ją za bramę miasta.
-
Możesz tak nie ściskać? – usłyszała wściekły syk pacjentki.
Tak
się zamyśliła, że przestała uważać na to co robi. A właśnie bandażowała zbitą
rękę jednej z więźniarek, której podczas budowy muru cegły zwaliły się na
głowę. Na szczęście w porę osłoniła się rękami i skoczyło się na mocnych
stłuczeniach i obtarciach.
-
Nie narzekaj. Dzięki temu wypadkowi masz kilka dni wolnego – burknęła Nina.
-
Może i tak, ale jak będziesz mnie tak ściskać, to krew mi nie dopłynie do
palców.
-
Nie marudź – Nina poluzowała opatrunek – możesz sobie iść. Masz tydzień
wolnego.
Agata
Agata
leżała na łóżku w pokoju hotelowym i usiłowała ochłonąć po gorącym powitaniu
Bartka. Podobał się jej, ale chyba facet się zagalopował. Nie była gotowa na
taką bezpośredniość. Z drugiej strony.
-
Pocałował mnie – pisnęła w poduszkę – pocałował.
Usiadła
i powachlowała się dłonią.
-
Nie powinien tego robić. Nie pozwoliłam mu. Ale zrobił to. To było… to było
miłe.
Nagle
się przestraszyła, a raczej zaniepokoiła.
-
A jak przeze mnie będzie miał kłopoty? Z tego, co wiem nie wolno im spoufalać
się z kobietami. Dlaczego złamał zasady?
Zaczerwieniła
się po same koniuszki uszu.
-
Podobam mu się. Podobam mu się!
Owszem,
z początku była zszokowana i uciekła. Ale tak szczerze mówiąc, podobało jej się
to, że się podoba Bartkowi.
-
Mam mętlik w głowie – mruknęła sama do siebie.
Spojrzała
na zegarek i zerwała się z pościeli.
-
Muszę iść do pracy. Muszę zrobić wszystko, żeby wyglądać normalnie.
Ale
patrząc na siebie w lustrze nie potrafiła się nie uśmiechać.
-
Zwariowałam ze szczęścia – zaśpiewała do swojego odbicia.
Bartek
Mężczyzna
przyszedł na spotkanie z terapeutą, ale nie był skory do rozmowy. Na pytania
odpowiadał monosylabami, za to co jakiś czas tracił kontakt z rzeczywistością i
wzdychał. W końcu terapeuta zamknął zeszyt i zapytał wprost.
-
Co jest?
Bartek
spojrzał na niego i burknął.
-
Jedyne co potrafię, to psuć i żadna terapia na to nie pomoże.
-
Pozwól, że się z tym nie zgodzę – odparł terapeuta – w ciągu kilku miesięcy
zrobiłeś kawał dobrej roboty.
Bartek
skrzywił się i wybuchnął.
-
To nie ma znaczenia.
-
Dlaczego?
-
Bo w moim przypadku, nie ma znaczenia, czy walę kogoś pięścią po pysku czy
niszczę kogoś swoim zachowaniem.
Terapeuta
podrapał się po głowie.
-
Nie słyszałem, żebyś coś zmalował.
-
No pewnie, że pan nie słyszał, ale stało się… - nie dokończył.
-
Może opowiesz?
-
Jeszcze czego – burknął – żebym wpadł w kłopoty?
-
Skoro poszkodowane osoby nie trąbią o tym na każdym rogu, to chyba nie
powinieneś mieć kłopotów. Powiedziałeś komuś coś niemiłego?
-
Gorzej. Zachowałem się prostacko i teraz pluję sobie w brodę.
Terapeuta
domyślił się o co chodzi.
-
Chodzi o Agatę? Tę dziewczynę z Ziemi?
Bartek
zacisnął usta.
-
Nic więcej nie powiem.
-
Słuchaj chłopie. Skoro ona się nikomu nie poskarżyła, to chyba nie było z tobą
aż tak źle.
-
Było. Uciekła.
-
A złamałeś zasady? – dopytywał się terapeuta.
-
Nie. Ale i tak nie powinienem jej całować – i zamilkł zaskoczony, że dał się
podejść facetowi, jak dziecko – nic więcej nie powiem – burknął na koniec i założył
ręce na piersiach.
-
Dobrze. Nie będę cię do niczego zmuszał, ale pamiętaj, żebyś lepiej trzymał
ręce przy sobie. W Karnym Mieście są surowe zasady, co do stosunków damsko –
męskich. Nie pozwolimy na rozwiązłość…
-
Wiem! Wiem! – wykrzyknął Bartek –dlatego będę się od niej trzymał z daleka.
-
Nie przesadzaj.
-
Wiem, co mówię. Nie mogę z nią zostać sam na sam. Nie panuje nad sobą.
-
Myślę, że warto byłoby ją o tym poinformować.
-
O czym?
-
Że lepiej, żeby się trzymała od ciebie z daleka, przynajmniej do czasu, aż
ochłoniesz – poradził terapeuta.
-
Nic jej nie będę mówił – burczał Bartek.
-
Jak sobie chcesz, ale milczeniem sobie na pewno nie pomożesz.
Robert
Kapitan wszedł do sklepu z pamiątkami, w którym
pracowała Lulu. Dziewczyna na Ziemi była uzależniona od narkotyków, przez co
popadła w kłopoty. Prowadziła sklep z pamiątkami, zrobionymi ręcznie przez
Bartka, ale też i przez techników, którzy w wolnej chwili wyrabiali breloczki,
nożyki czy otwieracze do piwa. Lulu była wysoką i smukłą blondynką, o pięknym
spojrzeniu. Żaden mężczyzna nie mógł przejść koło niej obojętnie, nawet Robert
w myślach zachwycał się jej urodą. Kiedy go zobaczyła, natychmiast stanęła na
baczność.
- Nie jestem twoim dowódcą Lulu – powiedział ciepło
kapitan – spocznij.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą.
- Jak ci się pracuje?
- Dobrze – pisnęła cieniutkim głosikiem.
- Dużo klientów?
- Różnie.
- Szukam czegoś dla mamy. Niedługo ma urodziny i
chciałem jej kupić jedną z rzeźb Bartka.
- Ma pan duży wybór.
- Wiem, ale chciałbym coś kobiecego. Żadnych
szablozębnych potworów ani psowatych.
Lulu zastanawiała się przez chwilę, a widok ten
był ucztą dla jego oczu. Jej twarz nabierała wtedy wyrazu dziecięcego
skupienia, żeby po chwili rozjaśnić się w najpiękniejszym uśmiechu, jaki
istniał na świecie.
- Bartek przyniósł mi wczoraj motylki.
- Motylki?
- Tak, kolorowe – wyszła na chwilę na zaplecze i
wróciła z małym kartonowym pudełkiem.
- Pani Agata zrobiła zdjęcia motylków, a Bartek
je wyrzeźbił.
Ustawiła na ladzie trzy figurki owadów. Były
piękne.
- Pomyślałam, że fajnie było by z nich zrobić
broszkę, więc przyczepiłam im na brzuchach agrafki.
- Bartek wie? – Robert uniósł brew.
Lulu nagle struchlała i skuliła się w sobie.
- Nie – pisnęła – myśli pan, że mnie za to
ukarze?
Dziewczyna wyglądała, jak zastraszone zwierzątko,
kapitanowi zrobiło się jej żal.
- Nic ci nie zrobi, ale myślę, że powinnaś mu o
tym powiedzieć. Ja uważam, że to świetny pomysł, ale czy przemówi do artysty? –
wzruszył ramionami – nie wiem. Poproszę tego trzykolorowego.
Karol
Jego
życie w końcu nabrało sensu. Pani Olga i on prawie byli parą. Nie śmiał jeszcze
uwierzyć, że być może już są ze sobą, ponieważ tylko rozmawiali i tylko od
czasu do czasu trzymali się za ręce. W życiu nie był tak zakochany, jak w pani
Oldze. I z jednej strony był bardzo szczęśliwy, ale z drugiej wiedział, że musi
być bardzo ostrożny i nigdzie się nie spieszyć. Zdawał sobie sprawę z tego, że
kobieta, mimo, że kierowała więzieniem, był bardzo delikatna, krucha i niepewna
siebie. To znaczy, była bardzo pewna siebie, ale nie w stosunku do niego. Może
i potrafiła wywlec jego emocje na powierzchnię, ale sama nie umiała sobie
poradzić z uczuciami, jakie miała wobec niego. Przynajmniej tak mu się
wydawało, ponieważ kiedy tylko schodził na bardziej intymne tematy, ona od razu
zawstydzała się i robiła wszystko, żeby wrócić na neutralny tor rozmowy.
-
Ależ ona jest piękna – mówił do siebie – będzie moją żoną.
Nie
wiedział jeszcze, jak ją do tego przekona, ale miał czas, w końcu jutro nie
wychodził na wolność.
Zaśmiał
się gorzko.
-
Oby tylko to jej nie przeszkodziło w pokochaniu mnie – zawahał się – pokochaniu
mnie? Tak, chciałbym żeby mnie kochała.
kolejny odcinek 16 sierpnia
Komentarze
Prześlij komentarz