Więzienna planeta - odc.30
Tomasz
-
Kim jest ta nowa dziewczyna, ta która uczy w szkole muzyki? – zapytał
terapeuty.
-
Dziwię się, że jeszcze nie wiesz – zaśmiał się mężczyzna.
-
O co panu chodzi? – nachmurzył się Tomasz.
-
Skoro już wiesz, że uczy i jest nowa, to mogłeś się jeszcze dopytać o to, co tu
robi.
-
No właśnie pytam.
-
No tak – zgodził się z nim terapeuta i odpowiedział – siedzi za drobnostkę. W
ogóle nie powinno jej tu być, ale sama chciała.
-
Trudno mi uwierzyć, że ma wyrok – zdziwił się Tomasz – nie wygląda na taką,
która coś w życiu przeskrobała. Jest taka delikatna.
-
A skąd ty już wiesz, jaka jest?
-
Proszę pana, zapomniał pan, że ma do czynienia z profesjonalistą – powiedział
Tomasz z nutką dumy w głosie – widzę to w jej ruchach, gestach, wzroku. We
wszystkim. Bardzo niepewna siebie istota, ukrywająca się pod maską
profesjonalizmu i surowości.
Terapeuta
był szczerze zaskoczony.
-
Na pewno z nią nie rozmawiałeś?
-
Ledwo dwa razy ją widziałem.
-
Wiesz, że strzeliłeś w dziesiątkę.
Tomasz
wzruszył ramionami.
-
Wiem, tylko dziwię się, że ją tu widzę. Nie pasuje tu.
-
Masz rację. Bo w ogóle nie powinna odsiadywać tutaj wyroku. Jej czyn nie jest
adekwatny do kary, ale ona uparła się na wyrok i na to, żeby go u nas odbyć.
Tomasz
westchnął.
-
Szkoda, że nie mogę do niej podejść.
-
Przecież nie masz już zakazu – dziwił się terapeuta – droga wolna.
Tomek
pokręcił głową.
-
To nie tak. Ona nie powinna poznawać takich ludzi, jak ja. Nic dobrego z mojej
strony by jej nie spotkało.
-
Co za samokrytyka.
-
Sam sobie się dziwię – zaśmiał się więzień – robicie ze mnie mięczaka.
-
Albo uczciwego faceta.
-
Moja reputacja legła w gruzach.
-
Cieszę się, że mimo wszystko humor ci dopisuje.
Olga
Zamknęła laptop, opadła na oparcie fotela i
westchnęła.
- Jak tak dalej pójdzie, to nie sprawdzę tych
raportów. Muszę się szybko ogarnąć, bo rozliczenia tuż, tuż. – strofowała samą
siebie.
A to wszystko przez Karola, przez jego
zachowanie, szarmanckość i szczerość.
- Nie zapominaj, że to płatny zabójca –
powiedziała do siebie na głos – nie daj się zwieść pozorom. Ten człowiek
potrafi grać, kręcić i robić wszystko, żeby wyszło na jego.
- Ale czy na pewno? – pytała samą siebie –
przecież przez dłuższy czas prowadziłam go i rokowania miał dobre, cały czas ma
je na wysokim poziomie. Nie sprawia kłopotów, nie stawia się, jest spokojny,
zna się na technice, no i…, no i odmówił powrotu na Ziemię...
Zaczerwieniła się zawstydzona.
- Zrobił to dla mnie…
Od wielu lat, żaden mężczyzna nie zawitał w jej
sercu, żaden nie próbował jej nawet podrywać. Dla wszystkich była dyrektorem
więzienia. Owszem, kilkunastu więźniów próbował ją w sobie rozkochać, ale byli
interesowni…
A Karol? Czego tak naprawdę chciał Karol?
Nina
W
kamienicy, w której zamieszkała na parterze znajdował się wielki salon, w
którym spotykały się mieszkanki. Były w nim dwie kanapy i trzy fotele. Mały
stolik między nimi, a pod ścianą duży stół i krzesła, które w razie potrzeby
można było rozstawić. Pod ścianami stały dwa regały, na których stało kilka
książek, a całą resztę wypełniały tzw. „przydasie”, które gdyby nie regularne
inspekcje strażników dawno by utonęły w kurzu. A tak to raz na jakiś czas były
wyrzucane, żeby zrobić miejsce nowym.
Tego
dnia siedziały tam trzy dziewczyny i rozprawiały nad zaręczynami jednej z nich.
Zachwytom nie było końca. Dziewczyna spodobała się jednemu z więźniów, którego
było już stać na zakup działki i postawienie domu, dlatego ta nie zwlekała
tylko szybko powiedziała mu, tak. Za miesiąc miał się odbyć ślub.
-
I czym tu się zachwycać – usłyszały niemiły głos Niny.
Dziewczyna
weszła do salonu i padła na pierwszy fotel z brzegu.
-
A o czym mówisz? – zapytała zimno przyszła mężatka.
-
O tym, że sama się wbijasz w niewolnictwo – burknęła Nina.
-
Mówisz o wyjściu z mąż za mojego Przemka.
-
To raczej ty jesteś jego.
-
A może oboje jesteśmy swoi?
Nina
prychnęła.
-
Jesteś zaślepiona uczuciem, ale zobaczysz, że jeszcze będziesz żałować.
-
Jak masz tak mówić, to lepiej stąd idź i nas nie denerwuj – burknęła inna
dziewczyna – tak się składa, że ja też mam chłopaka i jestem szczęśliwa i wiem,
że za jakieś pół roku kupi działkę, postawi dom i też się ze mną ożeni.
-
Brawo – sarknęła Nina – następna niewolnica.
-
Nie zwracajcie na nią uwagi, jest stuknięta – dodała trzecia.
-
Nie jestem stuknięta – Nina zerwała się z fotela.
-
Uważaj – ostrzegła ją przyszła panna młoda – nie jesteś na swoim wiecu.
-
Poza tym, chyba kobiet nie bijesz, co? – dodała zimno druga przyszła
narzeczona.
-
Jesteście ślepe i głupie, a mężczyźni, to samo zło – Nina wyszła z salonu i
znikła w głębi kamienicy.
-
Wariatka – orzekły dziewczyny i wróciły do zachwytów nad pierścionkiem
zaręczynowym.
Karol, Bartek i Tomasz
Panowie,
jak zwykle spotkali się przy fontannie. Usiedli na ławce i milczeli.
Żaden
z nich nie miał ochoty się uzewnętrzniać. Karol był tak szczęśliwy, że głupio
mu było się do tego przyznawać. W końcu płatny zabójca nie powinien mieć
słabych punktów. Bartek nic nie mówił, bo bał się, że zacznie wrzeszczeć.
Humoru nie poprawiał mu fakt, że Agata akurat stała po drugiej stronie placu i
rozmawiała z jakąś babą. Tomasz był sfrustrowany i nie miał zamiaru o tym
opowiadać. Po półgodzinie, jak na komendę wstali i tylko Tomek na koniec
mruknął.
-
No tośmy sobie pogadali.
I
rozeszli się do swoich spraw.
Ania
Nastroiła
gitarę, wyjęła zeszyt do nut i długopis, po czym zaczęła grać. Co chwilę
przestawała, żeby napisać nuty.
-
To będzie hit sezonu – nuciła pod nosem – tylko nie wymyśliłam jeszcze
wszystkich słów.
Sięgnęła
ręką po drugi zeszyt i otworzyła go.
„Życie”
Tak
zatytułowała utwór.
„Głęboki
wdech i wydech,
A
wszystko w rytm.
Spokojnie,
spokojnie
Jak
przez ocean
Płynę
przez życie
W
rytm oddechu.
I
raz i dwa i trzy.
Na
horyzoncie widać chmury…”
Przerwała
pisanie i przeczytała, to co napisała. Była niemalże zadowolona.
-
Wygładzi się tu i ówdzie i pójdzie. Tylko z tą melodią jest coś nie tak.
Z
powrotem sięgnęła po gitarę i zaczęła grać.
Pod
jej drzwiami stanęły dwie sąsiadki z piętra. Mimo, że były to nieudolne próby
stworzenia piosenki, te stały, jak zaczarowane.
-
Tego mi brakowało – szepnęła jedna.
-
Romantycznej muzyki? – dodała druga.
-
Muzyki. Po prostu muzyki.
Agata i Olga
Spotkały
się z nią wieczorem w karczmie. Zamówiły sobie po lampce wina i przystawki i
rozpoczęły rozmowę.
-
Za kilka dni lecę na Ziemię – powiedziała Olga – nie będzie mnie przez kilka
tygodni.
-
A mówi mi to pani, ponieważ? – zainteresowała się Agata.
-
Ponieważ mogę coś od ciebie zawieźć twoim rodzicom albo coś od nich przywieźć.
-
Super – ucieszyła się Agata, a potem zrzedła jej mina – tęsknie za nimi.
-
Dlaczego nie poprosisz o rozmowę video?
-
A mogę? –zdziwiła się Agata.
-
Nie jesteś więźniem, nie musisz prosić o pozwolenie.
-
Ale sama pani powiedziała, że moje listy będą cenzurowane?
-
Listy, a rozmowy i tak są cenzurowane i tak.
-
Jakiś człowiek siedzi przy mnie i wciska stop, jeśli zacznę gadać głupoty?
-
Mniej więcej, ale nie siedzi przy tobie tylko w kabinie.
Agata
skrzywiła się, a Olga roześmiała.
-
Żeby cię pocieszyć, wszyscy przez to przechodzimy, nawet ja. Taka rola tego
człowieka. Na Ziemi też jest taki.
-
A co nie powinno dochodzić na Więzienną Planetę z Ziemi? – dopytywała Agata.
-
Jeśli chodzi o ciebie, to nie ma znaczenia, ale rozmowy więźniów są mocno
monitorowane, zwłaszcza jeśli rozmówca próbuje powiedzieć coś grypsem, co
mogłoby zaszkodzić procesowi resocjalizacji.
-
Czyli mogę pytać rodziców o politykę i sytuację na giełdzie w Nowym Jorku?
Olga
wzruszyła ramionami.
-
Jeśli cię to interesuje. Tylko ty nie możesz mówić o więźniach, ani o tym, co
tu robimy.
-
Tak. Wiem. Ale i tak pójdę jutro i zamówię rozmowę. Skoro pani leci na Ziemię,
to wykorzystam to i poproszę o kilka rzeczy. Rodzina będzie miała czas, żeby to
zdobyć.
-
Pamiętaj, że sprzęty techniczne z Ziemi tu nie działają.
Agacie
zrzedła mina.
-
A chciałam drukarkę.
-
A po co ci drukarka? – zapytała Olga.
-
Bo oprócz radia, brakuje tutaj gazet. Pomyślałam sobie, że mogłabym robić coś
na kształt gazety, a raczej broszury informacyjnej, ogłoszeń czy ciekawostek –
zamilkła, ponieważ Olga wpatrywała się w nią poważnym wzrokiem. Cisza trwała
minutę, ale Agacie wydawało się to wiecznością.
-
Dobry pomysł – powiedziała Olga – ale muszę ci dać cenzora. Tu nie ma wolności
słowa. Tu jest więzienie.
Agata
uśmiechnęła się szeroko.
-
Tak się cieszę. I proszę się nie martwić, nie napiszę żadnych głupot. Tylko, co
z tą drukarką.
-
Poproś techników, może ci jedną sklecą. W Karnym Mieście mamy ich aż trzy, może
czas na czwartą – uśmiechnęła się Olga.
-
Myśli pani, że im się uda taką uruchomić.
-
Nie wiem, ale na pewno będą próbować. A póki co, rób broszury i drukuj u
burmistrza.
-
Zgodzi się?
-
Oczywiście. Zwłaszcza, że to on będzie
najprawdopodobniej to cenzurował i dopuszczał do wydania.
-
Oj. – zmartwiła się Agata.
-
Nie masz co się martwić, nasz burmistrz jest milszy ode mnie, poza tym sama
powiedziałaś, że nie będziesz pisać głupot.
-
Dziękuję.
- Nie ma za co.
Nina i Robert
Nina
szła do przychodni i już z daleka zobaczyła wysoką postać kapitana.
Przyspieszyła, żeby się tylko na niego nie natknąć. Nie wiedziała jednak, że on
szedł właśnie do niej, ponieważ musiał raz na jakiś czas pokazać, że trzyma
rękę na pulsie i że o niej nie zapomina. Nina prawie biegła, kiedy usłyszała
jego ostry głos.
-
Stój – zatrzymała się i odwróciła w jego stronę.
Mężczyzna
podszedł i spojrzał na nią chmurnym wzrokiem.
-
Nic nie zrobiłam – wykrzyknęła i zamilkła widząc, że mu się to nie podoba.
-
Nie wrzeszcz – burknął – wiem, że nic nie zrobiłaś.
Odetchnęła
nieznacznie, ale wciąż była napięta, jak struna.
-
Jak ci się pracuje? – zapytał zmieniając temat.
-
Dobrze.
-
Nikogo jeszcze nie wyprowadziłaś z równowagi?
-
Nikogo.
-
Współpracujesz z Kasią?
-
Tak.
-
A z panem doktorem?
-
Omija mnie szerokim łukiem – powiedziała Nina.
-
Naprawdę? – zdziwił się Robert.
-
Dla mnie to i lepiej, nie lubię z wami gadać.
Robert
spojrzał na nią ostro. Nina przełknęła głośno ślinę.
-
Z panami nie lubię rozmawiać – poprawiła się.
-
Chciałem ci powiedzieć, że twoja główna terapeutka nie widzi u ciebie chęci
poprawy. Uważa, że wszystko robisz po łebkach i wcale ci nie zależy na lepszym
traktowaniu...
-
Przecież nic nie robię, nikomu – zdenerwowała się Nina – nie chce wracać do
celi.
Usłyszał
nutki histerii w jej głosie, co uznał za dobry znak, że jednak ceni sobie życie
bez krat.
-
Uspokój się. Nie dałaś mi dokończyć.
-
Przepraszam – bąknęła i wbiła wzrok w ziemię.
-
Chodzi o to, że w czasie odsiadki możesz dostać przywileje, takie bonusy, jak
pozwolenie na obejrzenie filmu, wyjście do kogoś na urodziny. I każdy więzień w
Karnym Mieście stara się zdobyć tych przywilejów, jak najwięcej, a ty po prostu
jedziesz na minimum.
Nina
wzruszyła ramionami.
-
Mnie nie zależy na kontaktach z innymi ludźmi.
-
A na czym ci zależy?
Nina
wzruszyła ramionami.
-
Na niczym. Chcę tylko przetrwać.
Robert
nie skomentował, ale zapamiętał sobie, że Nina nie widzi sensu swojego życia. A
to mogło w przyszłości przynieść kłopoty, nie tylko jej, ale i całej
społeczności.
-
Praca domowa – powiedział, a ona poderwała głowę i spojrzała mu w oczy. Już
chciała zaprotestować, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Jeśli będzie
się spierać, dostanie jej więcej, a tego nie chciała.
-
Tak, proszę pana?
-
Zastanów się, jakbyś chciała spędzić weekend gdybyś dostała go w bonusie za
dobre zachowanie.
-
Tutaj?
-
Tutaj.
-
Poszłabym spać – odparła.
-
Nie chcę takiej odpowiedzi. Masz się zastanowić. Jutro złapię cię po pracy i mi
odpowiesz. Zrozumiano.
-
Tak, proszę pana.
-
Dobrze. A teraz możesz iść do pracy. Dobrego dnia ci życzę.
Nina
odeszła bez pożegnania. Po pięciu krokach zreflektowała się i odwróciła do
kapitana. Stał z założonymi rękoma i czekał.
-
Dziękuję i nawzajem – burknęła i poczłapała do pracy.
Kapitan
wiedział, jak jej zepsuć dzień. Co za złośliwiec.
„Gdybym
miała wolny weekend to bym zrobiła manifestację i żądała wyrzucenia go poza
mury miasta” – pomyślała, ale widziała, że nie takiej odpowiedzi oczekuje
kapitan. A co jeśli naprawdę by chciała tylko spać?
„Co
za beznadziejny poranek” – pomyślała i weszła do przychodni.
Tam
nie było lepiej. W ciągu dnia zaatakowały drapieżniki. Nikt nie zginął, ale
kilkanaście osób poturbowało się przy ucieczce.
Kolejny odcinek 21 sierpnia
Komentarze
Prześlij komentarz