Twórczość Terrego Pratchetta i ja


Niebywałe, że jeszcze nic w tym temacie nie napisałam, a przecież książki Terrego Pratchetta towarzyszą mi od wielu lat. Nie tylko historie ze Świata Dysku, ale i cykl o Johnnym, Księgi Nomów, a nawet książka o prawdziwych kotach. Może dlatego nic o tym nie mówiłam, ponieważ te powieści są moją codziennością. Przeczytane wzdłuż i wszerz, po kilka razy. Kiedy mój mózg musi odpocząć, sięgam po nie, kiedy nie mam co czytać, sięgam po nie, kiedy świat w realu mnie przerośnie, sięgam po nie, bo to nie tylko dobra literatura fantasy, ale i miejsce, gdzie można się porządnie pośmiać i zrelaksować. Oczywiście daleko mi do prawdziwych fanów, którzy otaczają się gadżetami, jeżdżą na zloty oraz pilnują poprawności przekazu w mediach, ale książki znam niemalże na pamięć. Bo ja jestem fanką treści, nie otoczki czy autora. Oczywiście nie krytykuję tamtych ludzi, każdy przeżywa swój związek ze Światem Dysku, jak chce. Mnie interesują postaci i wszystkie je kocham. Możecie nie mieć o nich pojęcia, ale i tak Wam kilka z nich przedstawię.



Śmierć - antropomorficzna personifikacja z dylematami i skłonnością do wtrącania się w świat ludzi, ma córkę i zięcia oraz wnuczkę. Jeździ na koniu Pimpusiu.

Komendant Vimes- to moja ulubiona postać. Przeszedł metamorfozę od alkoholika w rynsztoku po diuka dokonującego niemożliwych rzeczy. Sto procent faceta w facecie.

Mag Rincewind- ma jedną wadę, nie umie czarować i jest strasznym pechowcem, poza tym wciąż ratuje świat lub innych od zagłady.

Babcia Weatherwax - moja kolejna ulubiona postać. Czarownica, która używa głowologii, najpotężniejsza ze wszystkich czarownic i nieformalna przywódczyni, do czego w swej skromności się nie przyznaje. Towarzyszy jej zwariowana przyjaciółka Niania Ogg, która też jest czarownicą, ale zupełnie innego formatu. Dodatkowo mają wokół siebie młode czarownice takie, jak Agnes oraz Magrat, które usiłują uniezależnić się od starszych pań, ale nie do końca im to wychodzi.

Mustrum Ridcully- nadrektor Niewidocznego Uniwersytetu, mag, który zarządza bandą niesfornych starych mistrzów magii. 

 Patrycjusz - tyran największego i najbardziej śmierdzącego miasta na Dysku Ankh- Morpork. Umysł jak żyleta, stoicki spokój nawet w obliczu katastrofy. Może się podobać kobietom, chociaż w całym cyklu nie uległ wdziękom żadnej z nich.

Wypisałam Wam moich ulubieńców, ale bohaterów jest o wiele, wiele więcej, a każdy lepszy od drugiego. A to wszystko opakowane w świat fantasy, gdzie obok siebie żyją trolle, krasnoludy i gdzie możliwe jest, że wilkołak, wampir i krasnoludka żeńskiej proweniencji idą na drinka. 



I co ważne, każdą książkę, prócz dwóch pierwszych (bo to zwarta historia) można czytać osobno i w różnej kolejności. Ja zaczęłam swoją przygodę od „Trzech wiedźm” i mnie wciągnęło na amen.

Książki Terrego Pratchetta, to nie tylko dobra fantastyka, to powieści z przesłaniem i morałem. Wysoki poziom języka, inteligentny dowcip z drugim dnem oraz ciekawe wyjaśnianie spraw oczywistych, a także tych skomplikowanych. Na przykład: Czym się różni picie od żłopania? Przy żłopaniu więcej się wylewa.

Myślę, że największą magią tego fantastycznego świata jest to, że żadna z postaci nie jest idealna, jest ludzka, jest taka, jak my.

I co najważniejsze, elfy nie są u Pratchetta wyniosłymi, eterycznymi sztywniakami z kijem w…, a okrutnymi osobnikami, których bawi pastwienie się nad ofiarami. *



Ale tak serio, a raczej pół żartem, pół serio, Świat Dysku wciągnął mnie, bo opisuje w bajkowy sposób naszą codzienność. W bohaterach możemy zobaczyć nie tylko siebie, ale i wujka Kazika, który jest irytujący oraz Ciotkę Klotkę, która wszystko wie i zawsze przychodzi, kiedy nie trzeba. Mamy naszych sąsiadów, którzy głośno chrapią za ścianą z dykty oraz przyjaciół, z którymi polecimy na koniec świata i będziemy trwać przy nich, nawet jeśli na nas burczą.

Co do mojego dopasowania się do postaci, od lat widzę siebie, jako Nianię Ogg, mimo, że nie pochowałam trzech mężów, nie ma tuzina dzieci i wnuków oraz nie terroryzuję swoich synowych, to moja mentalność, doskonale pasuje do tej czarownicy. Oczywiście, ja się w żadne czary nie bawię, ale jej poczucie humoru, „muzykalność” i spojrzenie na codzienność, są mi bardzo bliskie.  

Terry Pratchett w niesamowity sposób wsadził w powieści nasz świat, nasze bolączki, przywary wielonarodowe, dylematy moralne i różnice religijne, czy światopoglądowe. A niesamowitość polega na tym, że każdy może się w tym  odnaleźć bez problemu.  

I boli mnie strasznie to, że po śmierci Pratchetta niektórzy usiłują wsadzić do jego powieści jakieś ideologie, politykę i dopasowywać światopogląd do konkretnych bohaterów i ich historii. I to mnie wkurza. Dla mnie Terry Pratchett mógł sobie mieć poglądy, jakie chciał, ale to co napisał jest dla każdego, jest ponadczasowe. Czy z lewa czy z prawa, czy ktoś jest konserwatywny czy liberalny, nie ma znaczenia. To jest fantastyka, to jest baśń, to jest opowieść o dobru i o złu, o sprawiedliwości, przyjaźni, poświęceniu, odwadze, wierności i miłości. O tym, że wszystko w końcu, jakoś dobrze się kończy.

Ja go chcę odbierać przez pryzmat wyobraźni, a nie poglądów. Bo jak pisałam już wyżej, każdy może znaleźć tu coś z siebie i dla siebie.

 

I ostatnie zdania. Jeślibym miała wskazać książki, które miały wpływ na moje życie, to byłby to jego książki.

 

Polecam każdemu dzieła Terrego Pratchetta, to dobry sposób na odstresowanie oraz na to, żeby choć raz popatrzeć na nasz świat z przymrużeniem oka.

 

 

 

 

*Ja po prostu nie lubię elfów. 

 


Wpisy pokrewne:

Komentarze

  1. Przyznam, że nie znam książek tego autora.... no ale przecież nie można znać wszystkiego i wszystkich.
    Ale zaciekawiłaś mnie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam z całego serca. To dobra fantastyka. Również pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. O Świecie Dysku słyszałam, bo naprawdę ciężko nie słyszeć, jeśli lubi się fantastykę :) A tak się składa, że lubię :D Jeszcze nie czytałam, bo mam wrażenie, że to jak z Pilipiukiem - stężenie absurdu czasem powala :P Ale skuszę się, zdecydowanie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Też czytam Pilipiuka i od razu Cię uspokajam, Świat Dysku jest zupełnie inny. Hmmm, ładniejszy i nie ma Jakuba Wędrowycza.:)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka