Twórczość Terrego Pratchetta i ja
Śmierć - antropomorficzna personifikacja z dylematami i
skłonnością do wtrącania się w świat ludzi, ma córkę i zięcia oraz wnuczkę.
Jeździ na koniu Pimpusiu.
Komendant Vimes- to moja ulubiona postać. Przeszedł
metamorfozę od alkoholika w rynsztoku po diuka dokonującego niemożliwych
rzeczy. Sto procent faceta w facecie.
Mag Rincewind- ma jedną wadę, nie umie czarować i jest
strasznym pechowcem, poza tym wciąż ratuje świat lub innych od zagłady.
Babcia Weatherwax - moja kolejna ulubiona postać.
Czarownica, która używa głowologii, najpotężniejsza ze wszystkich czarownic i
nieformalna przywódczyni, do czego w swej skromności się nie przyznaje.
Towarzyszy jej zwariowana przyjaciółka Niania
Ogg, która też jest czarownicą, ale zupełnie innego formatu. Dodatkowo mają
wokół siebie młode czarownice takie, jak Agnes
oraz Magrat, które usiłują
uniezależnić się od starszych pań, ale nie do końca im to wychodzi.
Mustrum Ridcully- nadrektor Niewidocznego Uniwersytetu,
mag, który zarządza bandą niesfornych starych mistrzów magii.
Patrycjusz
- tyran największego i najbardziej śmierdzącego miasta na Dysku Ankh- Morpork.
Umysł jak żyleta, stoicki spokój nawet w obliczu katastrofy. Może się podobać
kobietom, chociaż w całym cyklu nie uległ wdziękom żadnej z nich.
Wypisałam Wam moich ulubieńców, ale bohaterów jest o wiele, wiele więcej, a każdy lepszy od drugiego. A to wszystko opakowane w świat fantasy, gdzie obok siebie żyją trolle, krasnoludy i gdzie możliwe jest, że wilkołak, wampir i krasnoludka żeńskiej proweniencji idą na drinka.
I co ważne, każdą książkę, prócz dwóch
pierwszych (bo to zwarta historia) można czytać osobno i w różnej kolejności.
Ja zaczęłam swoją przygodę od „Trzech wiedźm” i mnie wciągnęło na amen.
Książki Terrego
Pratchetta, to nie tylko dobra fantastyka, to powieści z przesłaniem i morałem.
Wysoki poziom języka, inteligentny dowcip z drugim dnem oraz ciekawe
wyjaśnianie spraw oczywistych, a także tych skomplikowanych. Na przykład: Czym
się różni picie od żłopania? Przy żłopaniu więcej się wylewa.
Myślę, że największą magią tego
fantastycznego świata jest to, że żadna z postaci nie jest idealna, jest
ludzka, jest taka, jak my.
I co najważniejsze, elfy nie są u
Pratchetta wyniosłymi, eterycznymi sztywniakami z kijem w…, a okrutnymi
osobnikami, których bawi pastwienie się nad ofiarami. *
Ale tak serio, a raczej pół żartem, pół
serio, Świat Dysku wciągnął mnie, bo opisuje w bajkowy sposób naszą codzienność.
W bohaterach możemy zobaczyć nie tylko siebie, ale i wujka Kazika, który jest
irytujący oraz Ciotkę Klotkę, która wszystko wie i zawsze przychodzi, kiedy nie
trzeba. Mamy naszych sąsiadów, którzy głośno chrapią za ścianą z dykty oraz
przyjaciół, z którymi polecimy na koniec świata i będziemy trwać przy nich,
nawet jeśli na nas burczą.
Co do mojego dopasowania się do postaci, od
lat widzę siebie, jako Nianię Ogg, mimo, że nie pochowałam trzech mężów, nie ma
tuzina dzieci i wnuków oraz nie terroryzuję swoich synowych, to moja
mentalność, doskonale pasuje do tej czarownicy. Oczywiście, ja się w żadne
czary nie bawię, ale jej poczucie humoru, „muzykalność” i spojrzenie na
codzienność, są mi bardzo bliskie.
Terry Pratchett w niesamowity sposób
wsadził w powieści nasz świat, nasze bolączki, przywary wielonarodowe, dylematy
moralne i różnice religijne, czy światopoglądowe. A niesamowitość polega na tym,
że każdy może się w tym odnaleźć bez
problemu.
I boli mnie strasznie to, że po śmierci
Pratchetta niektórzy usiłują wsadzić do jego powieści jakieś ideologie,
politykę i dopasowywać światopogląd do konkretnych bohaterów i ich historii. I
to mnie wkurza. Dla mnie Terry Pratchett mógł sobie mieć poglądy, jakie chciał,
ale to co napisał jest dla każdego, jest ponadczasowe. Czy z lewa czy z prawa,
czy ktoś jest konserwatywny czy liberalny, nie ma znaczenia. To jest
fantastyka, to jest baśń, to jest opowieść o dobru i o złu, o sprawiedliwości,
przyjaźni, poświęceniu, odwadze, wierności i miłości. O tym, że wszystko w
końcu, jakoś dobrze się kończy.
Ja go chcę odbierać przez pryzmat wyobraźni,
a nie poglądów. Bo jak pisałam już wyżej, każdy może znaleźć tu coś z siebie i
dla siebie.
I ostatnie zdania. Jeślibym miała wskazać
książki, które miały wpływ na moje życie, to byłby to jego książki.
Polecam każdemu dzieła Terrego Pratchetta,
to dobry sposób na odstresowanie oraz na to, żeby choć raz popatrzeć na nasz
świat z przymrużeniem oka.
*Ja po prostu nie lubię elfów.
https://zprzymruzeniemoczu.blogspot.com/2022/01/straz-lub-jak-kto-woli-watch.html
https://zprzymruzeniemoczu.blogspot.com/2019/07/wakacyjne-czytanie.html
https://zprzymruzeniemoczu.blogspot.com/2019/06/ksiazki-i-ja.html
https://zprzymruzeniemoczu.blogspot.com/2022/01/straz-lub-jak-kto-woli-watch.html
Przyznam, że nie znam książek tego autora.... no ale przecież nie można znać wszystkiego i wszystkich.
OdpowiedzUsuńAle zaciekawiłaś mnie.
Pozdrawiam
Polecam z całego serca. To dobra fantastyka. Również pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO Świecie Dysku słyszałam, bo naprawdę ciężko nie słyszeć, jeśli lubi się fantastykę :) A tak się składa, że lubię :D Jeszcze nie czytałam, bo mam wrażenie, że to jak z Pilipiukiem - stężenie absurdu czasem powala :P Ale skuszę się, zdecydowanie!
OdpowiedzUsuńTeż czytam Pilipiuka i od razu Cię uspokajam, Świat Dysku jest zupełnie inny. Hmmm, ładniejszy i nie ma Jakuba Wędrowycza.:)))
OdpowiedzUsuń