Kazimierz Dolny
Z jednej strony rozumiem, a z drugiej nie rozumiem fenomenu tego miejsca.
Rozumiem,
ponieważ miasteczko położone jest w przepięknym miejscu Polski. Malownicza
Wisła, wzgórza i miejsca widokowe pozwalają zachwycić się krajobrazem
sięgającym aż po horyzont. Zieleń drzew i błękit wody uspokajają. A kiedy
wejdzie się na Górę Trzech Krzyży, jeszcze przed nalotem większej rzeszy
turystów, można tam siedzieć w ciszy i cieszyć oczy panoramą rozpościerającą
się przed naszymi oczami. Jest tam tak pięknie, że aż nie chce się stamtąd
ruszyć, żeby zwiedzać kolejne zakątki tego miejsca. Oczywiście warto jest
zobaczyć basztę i ruiny zamku. Można też popłynąć w rejs statkiem po Wiśle czy
iść do wąwozów, żeby pobyć na łonie przyrody. I to rozumiem.
Nie
rozumiem natomiast zachwytu turystów nad samym miasteczkiem. Z góry wygląda
bardzo ładnie, ale kiedy wejdzie się między budynki, czar pryska. Przynajmniej
dla mnie. Owszem, są cudowne renesansowe kamienice, ale zaraz obok, coś na kształt
góralskich chat. Ogólnie panuje chaos i brak organizacji. Jest ciasno, a
wszelkiego rodzaju imprezy powodują, że jest jeszcze ciaśniej. Na przykład
wczoraj pół rynku wypełnionych było mercedesami, a obok stawiano rusztowanie,
koło których stał rząd motorów. Może innych to zachwyca, ale dla mnie był to
groch z kapustą. Żeby ktoś mi nie zarzucił, że się nie znam, to byłam w Kazimierzu
po raz czwarty w życiu i niezmiennie nie zmieniam o nim zdania. Zieleń, widoki,
wąwozy, Wisła, zabytki cud miód malina, samo miasteczko chaos i jakieś
niedopracowanie. Oczywiście nie powiem,
że byłam niezadowolona, bo bym kłamała, ale samym miastem się nie zachwycam.
No
i był mały zgrzyt. Nie wiem, jak Wy, ale ja mam taką teorię, że nie jada się na
żadnych starych rynkach czy w centrach turystycznych, ponieważ zazwyczaj jest
tam coś nie takie, jak trzeba. No to podtrzymuję tę teorię. Obiad jadłyśmy w
Puławach, miejscowości pięknej i nie mniej malowniczej, ponieważ w Kazimierzu
na ryneczku straciłyśmy z koleżankami serce do gastronomi w tym mieście.
Nie
chcę robić antyreklamy Kazimierzowi, bo warto tam pojechać, pochodzić, zwiedzić,
kupić kogutka i inne krówki kazimierzowskie, do czego Was zachęcam. Jest tam
tyle atrakcji, że dla każdego, coś się znajdzie.
Na
koniec kilka informacji organizacyjnych.
Dobrze
jest tam być przed 10:00 rano, ponieważ są jeszcze puste parkingi (5 zł za godzinę
lub 25 za cały dzień (na takim ja byłam, nie znam innych stawek). Po drugie,
jest jeszcze mało turystów i na Górze Trzech Krzyży można sobie spokojnie
siedzieć i kontemplować widoki. Nie ma ścisku na wąskich przejściach i długich
kolejek do zwiedzania zabytków. Potem robi się tłoczno.
Cena
wejścia na Górę Trzech Krzyży 5 zł – bilet normalny, na zamek i basztę – 10 zł
bilet normalny, 7 ulgowy.
Jeśli
masz problemy z chodzeniem (a tam wiele rzeczy jest pod górkę lub z górki), to
masz możliwość skorzystania z meleksów, które zawiozą cię w różne ciekawe
miejsca. Niestety nie na górę Trzech Krzyży, tam trzeba wejść po karkołomnych
schodach.
Nie
zauważyłam nigdzie szaletów miejskich, a bankomaty są pochowane w różnych
miejscach, ale są. Przynajmniej dwa w okolicach rynku.
A
jeśli lubicie jeździć trasami widokowymi, to polecam z Warszawy udać się drogą
nr 801 i 824, jedzie się wolniej, ale stratę czasu rekompensują widoki i
urokliwe wsie i miasteczka.
Komentarze
Prześlij komentarz