Czuję brzemię wieku mego...


Wydawałoby się, że mogę tak w nieskończoność nie dosypiać, latać, jak kot z pęcherzem po świecie i okolicach i że nigdy się nie zmęczę. 
No nie.
W mojej głowie nadal mam dwadzieścia kilka lat i ochotę na wszystko, ale moje ciało jednak jest po czterdziestce i wymaga czasami przystopowania. 
Jak zwykle zagalopowałam się i zapomniałam o zrównoważonym odpoczynku dla ciała i psychiki.
Ile tygodni mogę ciągnąć maraton wyjść, wyjazdów i powrotów po nocy?
No kiedyś mogłam zawsze i non stop, ale nie dziś.
Dzisiaj mam wrażenie, że nie odespałam jeszcze zielonej szkoły, a było to tydzień temu.
Trochę przesadzam, ale rzeczywiście od kilku tygodni prowadzę bardzo aktywne życie, związane z przemieszczaniem się z miejsca na miejsce i bez żadnego weekendu w 80% w domu. Piszę w 80%, ponieważ zazwyczaj gdzieś mnie niesie, ale czasami zdarza mi się większość dnia nie ruszać się z podwórka. No i to, co najbardziej mnie zmęczyło, to brak porządnego snu i pobudki bez budzika.. A ja z moim depresyjnymi skłonnościami bardzo dbam o sen, bo kiedy mi go zaczyna brakować, to staję się przewrażliwiona i nie odbieram świata we właściwy sposób.  
Zmęczyłam się, a wiem, że jeszcze trochę czasu minie nim będę mogła sobie pozwolić na nic nierobienie. A raczej na robienie rzeczy, które nie wymagają ruszania się z domu i Jabłonny.
Wczoraj wróciłam sztywna około 12 00 w nocy, nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam, a dzisiaj nie powinnam jeździć samochodem. Koncentracja na minimum i spóźnione reakcje, dobrze że jeździłam prawie pustymi drogami. 

A najciekawsze jest to, że większość moich maratonów bez odpoczynku nie dotyczy spraw zawodowych, a prywatnych. Zawodowe życie, to ja mam w normie i tylko czasami trafi mi się zielona szkoła, czy sobotni wyjazd na Turniej Debat Historycznych. To w życiu osobistym wymyślam sobie, co i raz to nowe aktywności. Reasumując sama jestem sobie winna.:)))

No dobra, nie wymyślam ich sobie i winna jestem tylko tego, że ja po prostu jestem towarzyska. A, że mam dużą rodzinę i wielu znajomych i krewnych królika, to wciąż mnie nosi na czyjeś urodziny, święcenia, uroczystości świeckie i kościelne, grille i inne takie. Dodatkowo w bonusie zaliczam wyjazdy turystyczne i zawodowe tam i z powrotem.

A może to jest brak rozsądku????

Nie....

..........................................................

Dodatek, a skoro jestem przemęczona, to i mam różnego rodzaju przygody, na przykład: poparzyłam sobie wnętrze ust pod językiem. Można? Można.

Oprócz tego wczoraj telefon wyleciał mi z ręki i pięknie spadał ze schodów, a ja nawet nie próbowałam go ratować (a propos spóźnionych reakcji), dzięki temu mam pięknie zbity ekran.

No to tyle. Idę spać, bo muszę się wyspać do pracy.

Dobranoc


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka