Dobrze jest
Napiszę wywrotowy tekst, jako przeciwwagę do wszędobylskiego narzekania.
Ja rozumiem, że to nasza cecha narodowa i
sama lubię czasami utyskiwać na co popadnie, ale ile można.
Tymczasem w naszej codzienności jest mnóstwo
rzeczy, gdzie można powiedzieć- dobrze jest.
I mam zamiar napisać dlaczego u mnie jest
dobrze i ok. i spoko i w ogóle...
Dobrze jest, ponieważ mam kochających ludzi
wokół siebie, rodzinę, przyjaciół, kolegów i znajomych. Oni sprawiają, że będąc
samą nie jestem sama.
Dobrze jest, ponieważ mam dom, w którym jest
zimą ciepło. Że mam opał na zimę i to dobry. Że mam nie tylko pełną lodówkę,
ale i produkty nadprogramowe, które nie są niezbędne do życia. Mam szafy pełne
ubrań i butów. I że niczego mi nie brakuje.
Dobrze jest, ponieważ zasypiam w poczuciu
bezpieczeństwa i w pokoju się budzę. Dobrze jest, ponieważ mogę się zaszyć w
zaciszu mojego domu i odpoczywać od zgiełku dnia codziennego. Dobrze jest,
ponieważ mogę w moim domu gościć różnych ludzi, że mogę ich nakarmić, śmiać się
z nimi i płakać, a raz na jakiś czas tańczyć do białego rana.
Dobrze mi jest, ponieważ żyję w pięknym
kraju, gdzie są góry, morze, jeziora, lasy i pola tak piękne, że z przyjemnością
między tymi cudami przyrody podróżuję. Dobrze mi jest, ponieważ nasze miasta i
wsie są piękne, a zwłaszcza Warszawa. I piszę to nie dlatego, żeby podlizywać
się stolicy, ale dlatego, że kocham to miasto i z przyjemnością patrzę na jej
rozwój.
Dobrze jest, ponieważ mam pracę i na dodatek
ją lubię. I każdego dnia(roboczego) mogę do niej jechać przez pół miasta i
cieszyć się widokami. Dobrze mi jest z tą pracą, ponieważ ona wciąż mnie
motywuje do bycia elastyczną i kreatywną. A kiedy choruję nie muszę się martwić
o to, że mnie ktoś zwolni. Moja praca jest fajna.
Dobrze mi jest, ponieważ mogę wyjeżdżać na
wakacje do Jastarni i zimą do Jastrzębiej Góry, a w międzyczasie gdzieś na
krótko w Polskę. Dobrze mi jest, bo mogę też jechać za granicę, chociaż rzadko
to robię, ale mogę.
Dobrze jest, ponieważ mam samochód, rower i
hulajnogę, dzięki czemu jestem niezależna i mogę sobie jechać gdzie chcę.
Dobrze mi jest, bo mam wszystkiego w nadmiarze i czasami, aż mi się ulewa.
Dobrze mi jest, ponieważ mogę żyć pośród
wspaniałych ludzi i z niektórymi śpiewać od ponad 30 lat w kościele i być, taką
trochę piosenkarką. I cieszyć się w wyjątkowy sposób niedzielą i świętami. Albo
z innymi współpracować jako wolontariusz i cieszyć się, jak głupia tym, że daję
komuś coś z siebie.
Dobrze mi jest, bo mam wspaniałą rodzinę, z
którą dobrze wyglądam nie tylko na zdjęciach. Ale i przy stole i w kinie
i na wakacjach. Dobrze mi jest, bo wiem, że jeśli będę potrzebować
pomocy, to zawsze mogę się do nich zwrócić i przyjadą po mnie nawet na koniec
świata, tak samo przyjaciele.
A najlepiej mi jest z tym, że oni nie uciekli
kiedy miałam straszną depresje i jej nawroty, a wiem, że wtedy jestem okropna.
Kocham ich wszystkich i każdego z osobna.
Dobrze mi jest, ponieważ miałam możliwość
mieć pełną rodzinę, rodzeństwo, wspaniałe dzieciństwo, szaloną młodość i
stabilną dorosłość. Mogłam się uczyć bez przeszkód i skończyć studia, po czym
od razu dostać pracę, kiedy w Polsce szalało 20% bezrobocie (2002rok). Dobrze
mi jest, ponieważ nigdy mi nic nie brakowało.
I jestem za to wszystko wdzięczna Panu Bogu,
który obdarował mnie tyloma darami i że mogę mówić – kurcze, ale ja mam dobrze,
bez dodawania, szkoda, że nie lepiej.
I to nie jest tak, że żyję sobie na różowej
chmurze i nie dotykają mnie troski dnia codziennego, bo wiadomo: nigdy mi nie
starcza do pierwszego (no może ze dwa razy się udało), bo nie mam funduszy na
zmianę na sposobu ogrzewania domu. Członkowie mojej rodziny i przyjaciół
chorują, cierpią, umierają. Ze ścisłej czołówki nie mam już mamy i bratanka. Bo
bywam przemęczona, bo mam nerwicę, bo depresja nawraca. I w zasadzie mam
powody, żeby sobie ponarzekać. Ale nie chcę, bo kurcze, moje życie jest super.
A kluczem do tego, że u mnie jest dobrze, na
pewno jest wiara, rodzina i przyjaciele. I jestem bardzo wdzięczna Panu Bogu za
to, że mam tylu kochanych ludzi wokół siebie.
I jak to kiedyś rozmawiałam z jedną z
przyjaciółek – możesz nie mieć kasy, ale jak masz przyjaciół, to zawsze jest
się gdzie wbić na obiad. I to też jest w moim życiu dobre, bo korzystałam z
tego nie raz.
I na koniec dlaczego napisałam te
optymistyczne peany nad moim życiem?
Powód jest banalny.
Jak się przeczyta książkę o Aleppo, nie
naukową, a napisaną przez człowieka, który jest tam i na bieżąco komentuje
tragedię wojny i kruchego pokoju…
Jak się ma przyjaciół na Ukrainie, a do tego
świadomość tragedii, jaka się tam rozgrywa…
Kiedy widzi się trud rodziców osób bardzo
mocno niepełnosprawnych…
Kiedy na twoich oczach rozgrywają się różne
tragedie dnia codziennego, z których jedne dotyczą ciebie, a inne nie, to…
Wtedy docenia się wszystko, co się ma.
Ja doceniłam.
Moje życie jest dobre.
Dziękuję.
Komentarze
Prześlij komentarz