Teatr improwizowany


W piątek byłam w teatrze Capitol na sztuce improwizowanej. Generalnie myślałam, że to takie przedstawienie, w którym aktorzy wyciągają na scenę ludzi z widowni i włączają w fabułę. Okazało się, że się myliłam. 

Od razu mówię, że spektakl jest niepowtarzalny, więc mogę go Wam opowiedzieć ze szczegółami.

Na początku wszyscy aktorzy wyszli na scenę i jeden z nich zaczął rozmowę z nami na temat sztuki. Mieliśmy wymyślić miejsce, w którym ma odbyć się cała historia. Padło na Swarnegacie, miejscowość, która istnieje naprawdę i jest położona w województwie pomorskim w powiecie chojnickim, nad Jeziorem Karsińskim. W tej wsi miała być być gorzelnia, sklep GS oraz stacja kosmiczna. Co oczywiście było wymyślone. Potem mieliśmy nadać postaciom imiona i funkcje.

Oto lista bohaterów:

Józefa - sołtysowa

Fransuła - na utrzymaniu rodziców

Fiona - gorzelniczka

Eustachy- facet z GS

Zdzichu- grabarz

I ksiądz - psi behawiorysta.

Na koniec prowadzący powiedział, że jedyne, co będzie pewne w tym przedstawieniu, to morderstwo.

I zaczęła się sztuka improwizowana. Aktorzy w krótkich scenkach wymyślanych na biegu zaczęli tworzyć fabułę. 

No i...

Zbliżało się święto Ducha Lasu  (pędzona w lesie wódka), mieszkańcy przygotowywali się do tego, każdy na swój sposób. W gorzelni Fiona  próbowała swoich trunków. Józefa sołtyska pisała listy do prezydenta USA. Grabarz z gorzelniczką mieli umowę na pędzenie Ducha Lasu na bagnach. Eustachy z GS niepijący alkoholik, szykował się do zamknięcia w domu, żeby go Duch Lasu nie sprowadził na złą drogę. A ksiądz wysłuchiwał mieszkańców i radził w troskach. (Oczywiście wszystko było przedstawiane z przymrużeniem oka) Okazało się, że Fransuła ma 45 lat i jest na utrzymaniu mamy Józefy sołtysowej. No i wszystko na początku układało się bez zarzutu, gdy okazało się, że Józefa i grabarz Zdzichu byli po rozwodzie i nie gadali ze sobą. Zdzichu kochał się w gorzelniczce, ale i jego syn Fransuła się w niej podkochiwał. Eustachy zakochał się w Józefie i robił nieśmiałe podchody. Ksiądz usiłował naprowadzić wiernych na dobrą drogę. Ostatecznie grabarz zszedł się z Józefą, ale Eustachy nie zrezygnował z podrywu. Fransuła zszedł się z gorzelniczką. 

Po przerwie widownia ustaliła, że ksiądz zostanie zamordowany smyczą. Potem aktor, który go grał wcielił się w  prokuratora i przeprowadził dochodzenie. Księdza zabiła sołtysowa z synem.

A wszystko to działo się w Swarnegaciach i okolicy ze stacją kosmiczną włącznie.

Wiem, że aktorzy byli doświadczeni w robieniu improwizacji, ale tworzenie fabuły, nie pogubienie wątków i jeszcze wplatanie w historię tego, co mówi poprzednicy, to było niesamowite.

Jeśli jeszcze nie byliście na tego typu przedstawieniu, polecam je serdecznie. Zabawa przednia. Mam nadzieję,  że to jeszcze kiedyś powtórzę.

 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka