Szaro, buro, byle jak
Jak widać na Mazowszu pogoda nas nie rozpieszcza. Jest buro, sino, szaro i co chwilę pada deszcz. Słońce, które raz na jakiś czas pojawia się zza chmur nie wystarcza, żeby naładować nasze akumulatory. Nie wiem, jak wy, ale ja wysiadam. I to jest ten moment, że nic tylko chce mi się usiąść i płakać. Tracę cierpliwość częściej niż zwykle, snuję się po domu bez celu, nic mi się nie chce i najchętniej zakopałabym się pod kołdrą i nie wstawała do maja. Nie wiem, jak Wy, ale ja mam wrażenie, że śpię nawet będąc w pracy. Jestem rozkojarzona i nie chce mi się wymagać od innych, od siebie też nie. Jestem tak rozproszona, że co chwilę muszę sobie przypominać, czy wszystko mam, która jest godzina i co ja właściwie teraz powinnam robić. Macie podobnie? Dobrze, że jest coś takiego, jak rutyna, bo inaczej zupełnie bym się pogubiła. Musi być naprawdę ze mną kiepsko, bo ten wpis miał być z cyklu redakcji dobrego słowa, ale nie jestem w stanie wykrzesać z siebie żadnego pomysłu, żeby Was po...