O historii słów kilka - cz.1 pdp. A

 


UWAGA! Wpis subiektywny, nie musicie się ze mną zgadzać. J

Zanim przejdę do średniowiecza, muszę Wam napisać o jeszcze jednym moim przemyśleniu, tym razem dotyczącym ludzi i historii.

A raczej komentarzach ludzi o treściach i o innych ludziach piszących czy mówiących o historii.

Zrozumieliście zdanie?:)

No to dobrze.

Chodzi o to, że słucham sobie naukowych wypowiedzi profesorów i doktorów ze znanych polskich uczelni. Oglądam na youtube różne dokumenty robione przez fachowców, ale i przez pasjonatów historii również. Czytam artykuły w Internecie na sprawdzonych i mądrych stronach. Czytam również komentarze ludzi, bo jestem ciekawa, jak oni odbierają dany temat. I o ile większość z nich jest optymistyczna, to raz na jakiś czas trafi się „kwiatek” w postaci osoby, która albo wszystko wie i wszystko widziała, albo słucha tylko jednej strony dyskusji i absolutnie nie wierzy tej drugiej stronie i oczywiście „miesza” autora postu, vlogu z błotem - Bo to nie tak było, bo jest pan/pani ignorantem i tyle. itd.



Nie powiem, mnie też nie zawsze jest łatwo czytać czy słuchać wypowiedzi na temat danego wydarzenia historycznego, jeśli nie mieści się ona w moim odbiorze danego faktu. Na przykład: żeby przygotować dobry wykład i wpis o „Miłości staropolskiej”, przekopałam się przez kilka książek dotyczących bezpośrednio tego tematu, przez sprośne piosenki, fraszki i wiedzę, którą mam w głowie, ponieważ gdzieś coś dawniej przeczytałam. I kiedy tak studiowałam dwa naukowe opracowania o tym samym tytule - „Miłość staropolska”, doznałam rozdarcia, gdyż jedna książka była pisana w sposób pozytywny, pokazująca jak młodzi ludzie zalecali się do siebie, jak brzmiały wiersze na cześć kobiet, jak ważna była przyjaźń między małżonkami itd. Natomiast druga książka pokazywała zupełnie inny obraz miłości, kojarzenia par i pożycia małżeńskiego. Generalnie kobiety miały przekichane, ojcowie oddawali swoje córki Casanovie, który bawił jakiś czas w Polsce, kobiety cierpiały przemoc i były nieszczęśliwe. Obie książki były fachowymi opracowaniami, obie opierały się na źródłach, obie miały wiele podobnych faktów, ale sposób przekazania niektórych wydarzeń był skrajnie różny. Ja osobiście wolę ten romantyczny odbiór i że młodzi żyli długo i szczęśliwie. Ale wiem również, że i drugie dzieło miało w sobie prawdę historyczną, bo przemoc też była, bo porwania, bo śluby z niechcianymi mężczyznami, ale i kobietami (Zygmunt August nie akceptował swoich dwóch habsburskich żon. Kochał tylko Barbarę Radziwiłłównę) też były. I co można w tym przypadku zrobić? Umieć zauważyć blaski i cienie życia codziennego ludzi w XVI i XVII wieku.

Mogłabym przytoczyć jeszcze wiele takich przykładów. Mogę się nawet przyznać, że w głowie pokłóciłam się z autorką pesymistycznej wersji miłości staropolskiej (do dzisiaj się z nią nie zgadzamJ), ale w życiu bym do niej nie napisała listu czy komentarza, że – Pani to jednak głupoty pisze, bo ja wiem lepiej, bo przeczytałam dwie książki a nie jedną.:)



I wracając do komentarzy, czy wypowiedzi zwykłych ludzi na temat historii.

Chłop mówi na jednym z kanałów ciekawostkowych, że jest fanem historii, że chce się swoją wiedzą dzielić, ale nie uważa się za jakiegoś super speca i nie wie wszystkiego. – przekaz myślę, że czytelny.

Komentarze – a bo pan nie ma racji, bo pan nie powiedział jeszcze o tym, a to też było, pan powinien więcej czytać, niech się pan douczy.

Ja też nie wiem wszystkiego, serio.

A jednak staram się podzielić z Wami moją wiedzą czy pasją.

Inny rodzaj komentarzy.

- Tak powinny wyglądać lekcje historii w szkole!

Przypominam, że youtuberzy historyczni najczęściej dotykają wąskiej dziedziny historii albo sięgają po ciekawostki. Tak jak ja na blogu. Chcemy też, żeby było atrakcyjnie, ponieważ wiecie, lajki są miłe. Ja nie zarabiam na blogu, bo to dinozaur na wymarciu, ale youtuberzy owszem. To raz.

Dwa. Tak szczerze? Co pamiętacie z lekcji historii?

Bo ja pamiętam tylko jedną lekcję ze średniej szkoły, kiedy odpowiadałam z marszu (zapomniałam, że miałam być pytana) z I wojny światowej i dostałam 4, a moja koleżanka, która się wykuła na blachę też dostała 4. Taka to była sprawiedliwość.

Ale jedno jest pewne, że ta nudna podstawa, którą wlewamy/wlewaliśmy Wam do głowy, ona gdzieś jest i jest dobrą bazą do późniejszego poszerzenia swojej wiedzy.

Na studiach wcale nie było lepiej? Wiecie, co pamiętam z wykładów? Że pan dr od nauk pomocniczych historii miał rozpięty rozporek, innemu profesorowi liczyłam z koleżanką ile razy powtórzy zwrot „po prostu” oraz jak profesor palił papierosy w oknie podczas wykładów. Na studiach przeczytałam mnóstwo lektur do egzaminów, np. biografię księcia Józefa Poniatowskiego, wiecie, co z niej pamiętam? Nic. Bo czytałam ją w noc przed egzaminem.

 Ale to, co wkułam na blachę, gdzieś się w głowie odłożyło i dało kolejną bazę do dalszego rozwoju.

Ja nie pamiętam czego mnie uczyli w szkole, ja po prostu wiem, że dwa dodać dwa jest cztery i że kura znosi jajka, a H2O, to woda. I większość z nas ma w sobie tę podstawową, nudną wiedzę, wlewaną w szkole. Ale to jest dobre. Od nadmiaru emocji też można zwariować.



I na koniec.

Ta wypowiedź była skierowana bezpośrednio do mnie po wykładzie o tradycjach bożonarodzeniowych. Jedna ze słuchaczek powiedziała do mnie:

- Niech mi Pani powie, jak to jest z tymi narodzinami Jezusa i tym, że się mówi że coś jest przed Chrystusem, a coś po Chrystusie. Bo mi księża w szkole tak mówili, a przecież wiadomo, że Pan Jezus urodził się w innym czasie. Jak to jest?

Wytłumaczyłam Pani, że kiedy ona chodziła do szkoły (czyli dawno, bo to jest starsza pani), to jeszcze używało się tego zwrotu, a dzisiaj mówi się, że coś jest naszej ery lub przed naszą erą.

- To dlaczego się mówi przed Chrystusem lub po Chrystusie, przecież nikt nie wie, kiedy się On urodził?

- Dlatego, że tak się kiedyś utarło, ale dzisiaj używamy zwrotu przed lub po naszej erze (tłumaczę cierpliwie)

- To znaczy, że ci księża mi kłamali?

- Nie. Po prostu te kilkadziesiąt lat temu nie wiedziano tego, co dzisiaj. Historia się zmienia, nie jest stała. Dzisiaj wiemy, że Jezus nie urodził się w pierwszym roku naszej ery.

Dlaczego Wam to napisałam? Bynajmniej nie po to, żeby śmiać się ze staruszki. To jest moja stała słuchaczka, która zawsze zadaje pytania, jest ciekawa i chce wiedzieć, jak to było naprawdę. Dostałam od niej nawet piękną książkę o „Mezopotamii.” Przytoczyłam ten dialog dlatego, że wielu ludzi zatrzymuje się na tym, czego się kiedyś nauczyli w szkole, nie mają naukowego podejścia do historii i uważają, że to nauka stała i niezmienna. I czasami trudno jest im wytłumaczyć, że historycy mają różne zdania, że się ze sobą spierają, że obowiązują różne teorie, które nie są potwierdzone faktami, albo że jest jedno źródło do wydarzenia i nie wiadomo, czy to bajka wyssana z palca, czy rzeczywiście tak było. Moja pani słuchaczka chce poznać, jak to naprawdę było, ale wielu komentatorów w Internecie, nie chce tego wiedzieć. Nie uznają tego, że historia popłynęła z wiedzą do przodu i że na przykład dzisiaj jako miejsce chrztu Polski wskazuje się Ostrów Lednicki, chociaż za moich czasów uczyliśmy się, że w Gnieźnie. Że ktoś krytykuje dzisiaj powstanie listopadowe i że może to robić. Ja sama Wam powiem (jako zwolenniczka powstań), że więcej jest argumentów przeciw temu powstaniu niż za. I tak dalej i tak dalej.

Nie napisałam tego wpisu, żeby kogokolwiek mieszać z błotem, tylko żebyście pamiętali, że historia się zmienia i że jest fakt, ale już jego interpretacja zależy od naszej wiedzy, poglądów i odbierania rzeczywistości. Każdy może mieć swoje zdanie, dzięki czemu dyskusja może stać się jeszcze bardziej pasjonująca

Mój wpis to też komentarz krytyczny, więc wiecie, wcale nie jestem od nikogo lepsza. Ale kto nie lubi mówić innym, że nie mają racji i że tylko my ją mamy. Bo wiecie – moja racja jest najmojsza, że tak zakończę cytatem z „Dnia świra.”

 


 

Tymczasem zapraszam do udziału w ankiecie na moim profilu na fb  - https://www.facebook.com/profile.php?id=100056898832940

Ankieta jest mi potrzebna do postu o średniowieczu.:)

Już pojawiły się ciekawe odpowiedzi. :)

 

 

 powiązane linki:

https://zprzymruzeniemoczu.blogspot.com/2024/01/o-historii-sow-kilka-cz1.html


zdjęcia moje: ratusz w Poznaniu, Kościół w Poznaniu, wnętrze kościoła w Gdańsku, drewniany kościół na Mazowszu, Sukiennice w Krakowie. Zdjęcia wybrane losowo z moich wycieczek po Polsce:)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka