Surfowanie po sieci dla dinozaurów słowa pisanego nie jest łatwe
Kto czyta teksty w Internecie dłuższe niż strona? A kto czyta głównie nagłówki i na nich opiera swoje poglądy i spojrzenie na świat? A może jest ktoś, kto lubi czytać dłuższe teksty i czerpie z nich przyjemność ? Z tym to pewnie różnie bywa. Ale, jak by nie było, słowo pisane dzisiaj jest marginalizowane na rzecz kultury obrazkowej. Zdjęcia i filmiki zalewają Internet, a wszystko, co widz powinien wiedzieć jest opisane w dwóch zdaniach. I pytam się, czy jest jeszcze miejsce w Internecie dla blogerów? Dla osób, które przekazują swoje poglądy, przeżycia, myśli, opisy z podróży czy fajnych miejsc? Które kochają się w słowie pisanym? Czy jesteśmy skazani na powolne wymarcie, jak kiedyś dinozaury?
Pamiętam
czasy, kiedy blogerzy mieli osobne platformy, na których umieszczaliśmy swoje
wypociny i czytało je całkiem sporo osób. Nie między 5 a 100, a między sto i w
górę. Czasami, kiedy temat przypadł do gustu administratorom, mógł on wylądować
na tak zwanej głównej stronie platformy albo nawet na stronach wiodących mediów
Internetowych. Czasami patrzyłam na swoje statystyki, a tam było 20 000
odsłon. I to u mnie, osoby zwykłej, szarej i normalnej. Było pod wpisami więcej
komentarzy i to różnych, od pochlebnych, po świńskie. I skoro u mnie czasami wrzało
od zainteresowania tym co pisałam, to co dopiero musiało się dziać u ludzi
popularnych i znanych? Mieli setki tysiące wejść, jak dzisiaj w podcastach albo
na Tik Toku. Oczywiście mnie te dwadzieścia tysięcy nie zdarzały się codziennie,
ale i tak na co dzień miałam sporo czytelników. Niestety, kiedy media
społecznościowe – obrazkowo-filmikowe zaczęły przejmować czytelników, platformy
blogowe zaczęły się zamykać. Oczywiście siedzę na bloggerze, ale już nie ma on
swojej osobnej platformy, gdzie można było znaleźć teksty innych ludzi, sama
muszę sobie szukać czytelników. Oczywiście mam Was, wiernych od lat, za co
bardzo dziękuję i mam nadzieję, że nadal będziecie mnie czytać. Ale prawda jest
taka, że jak każdy piszący człowiek, chciałabym mieć więcej odsłon, czyli
więcej czytelników. A to dla takiego dinozaura jak ja, nie jest już łatwe.
Oczywiście korzystam z FB, mam nie tylko dwa konta, ale jeszcze zapisałam się do
grupy blogowej. I wiecie co? Jest tam 7,5 tysiąca członków, czyli dużo potencjalnych,
nowych odbiorców. Myślicie, że wzrosło
zainteresowanie moim blogiem? Niekoniecznie. Fakt, mam nowych kilku nowych
obserwujących i ja też zaglądam na trzy czy cztery blogi, ale czy robię to
regularnie? Czy oni robią to regularnie? No nie. Oczywiście cieszę się z każdej
osoby, która rzuci okiem na moje wypociny. Żeby jeszcze bardziej się wybić stwierdziłam,
że powinnam założyć sobie Instagram. No i mam konto, ale tam już zupełnie
króluje kultura obrazkowa i nawet nie mam możliwości dodać linku w rolce. W
opisie owszem, mogę, ale nie ma tam możliwości, żeby w niego kliknąć. Trzeba go
kopiować, ale powiedźcie szczerze? Komu chce się to robić? Nie widzę sensu w
zakładaniu konta na youtubie, mimo, że jestem dobrym mówcą, to jednak, raz
lepiej przekazuje mi się moje myśli na piśmie, a po drugie nie mam dobrego
głosu do puszczania go w Internecie. Konto na Tik Toku, też jest dla mnie bez
sensu, ponieważ ja nie nagrywam filmików i opisuję rzeczywistość dłuższą niż
minuta czy dwie.
Także
dinozaury w świecie Internetu nie mają łatwo, ponieważ większość z nas, nawet
ja, woli obejrzeć krótki filmik i niż czytać długie opisy. Chociaż osobiście zaglądam na kilka blogów, bo
tematyka mi odpowiada i lubię poczytać, co inni sądzą o otaczającym nas
świecie. Nie wśród celebrytów, ale właśnie wśród zwykłych ludzi. Czasami
przeczytam felieton tej czy innej osoby, ale tak jak większość, częściej
przesuwam paluchem po szybie smartfona i tracę czas na głupoty.
Dodatkowo
odkąd FB wprowadził opłatę dla tych, którzy nie chcą reklam, to osoby, które
nie chcą płacić za tę usługę (czyli większość z nas) musimy borykać się z tym,
że teraz żeby znaleźć wpisy znajomych czy przyjaciół trzeba przejść przez
gąszcz proponowanych profilów i reklam. I ja ostatnio się nad tym pochyliłam i
zaczęłam patrzeć, co ile obcych profilów pojawia się znajome nazwisko czy
pseudonim. No i czasami dokopać się do tych znajomych nie mogłam. Policzyłam to
i czasami jest reklama (obcy profil) i znajomi, a czasami mijałam jedenaście
obcych profili (reklam) zanim pojawił się ktoś kogo znam lub strona, którą
obserwuję. I powiem Wam, że aż zatęskniłam za czasami, kiedy niemalże każdy
wrzucał zdjęcia swoich posiłków, co irytowało wielu. Teraz posiłków brak, za to
mamy zalew propozycji nie do odrzucenia.
Wracając
do tematu, wiele osób woli oglądać obrazki i filmiki i w zasadzie mogłabym
powiedzieć, że powinnam się poddać i przestać pisać w przestrzeni Internetowej
i wrócić do pisania do szuflady. Ale nie zrobię tego. Raz, skoro z tej szuflady
wyszłam, to nie chcę tam wracać, a dwa mam Was, moich czytelników, którzy
jednak coś ciekawego w tych moich wypocinach widzicie. I nie martwcie się, nie
mam zamiaru przestawać.
Tylko
będę dodawać na końcu każdego postu, jak większość youtuberów czy tik tokerów:
Jeśli podoba wam się mój wpis, dajcie łapkę w górę i udostępniajcie swoim
znajomym.
Także
zapraszam Was do dalszego czytania i jeśli ten post Wam się podobał
udostępnijcie go swoim znajomym. J
Komentarze
Prześlij komentarz