Pierwsza podróż komunikacją



 No i stało się, po prawie trzech miesiącach przerwy wsiadłam do autobusu. Samochód w naprawie, więc nie miałam wyjścia. Owszem miałam, mogłam pożyczyć od kogoś auto, ale te które wchodziły w rachubę, lata świetności mają już za sobą, więc miałabym wątpliwości, czy dojadę. A więc ZTM. Jak nigdy wyszłam dużo wcześniej. W zasadzie nie wiem po co, chyba żeby sobie postać. A autobus i tak się spóźnił. Gdyby się nie spóźnił zdążyłabym na wcześniejszy tramwaj, a tak to siedzę sobie i czekam na odjazd, tylko 13 minut. Pierwsze, co się rzuca w oczy, to luzy wśród pasażerów. Chociaż i tak usiadłam dopiero w połowie drogi z Jabłonny na Żerań. Teraz też siedzę, ale byłam w tramwaju pierwsza i miałam nieograniczony wybór. Co do przestrzegania odległości, to se ne da, ponieważ albo jest za dużo ludzi albo mają gdzieś zasady. Moja siostra cioteczna, która zaczęła jeździć do pracy wcześniej niż ja, donosiła mi, że niektórzy ludzie nie noszą masek i kaszlą. Ja mam lepsze niusy. W moim autobusie, facet nie dość, że nie miał maski, to jeszcze jadł udko od kurczaka. Taki buntownik z wyboru. Nie tylko nie straszne mu są zalecenia kwarantannowe, ale nawet zakaz spożywania posiłków w komunikacji zbiorowej. Ja też nie jestem lepsza, bo stanęłam i oparłam się o przycisk stop i wciąż go włączałam. Dużym minusem jest nie tylko słaby rozkład jazdy, ale również to, że autobus zatrzymuje się na każdym przystanku. Także jadę już prawie godzinę, a jestem dopiero na Rondzie Starzyńskiego. Centrum jeszcze daleko. Fakt, że jeszcze się zatrzymuję w Centrum Obsługi Klienta, ponieważ chcę odwiesić kartę, więc będę w podróży o kilka chwil dłużej. Uff, Załatwienie odwieszenia trwało tylko 3 minuty;), teraz jadę praktycznie pustym metrem i za 10 minut będę w pracy. I wiecie ile będę tam siedzieć? 5 minut? 10 z pogaduchami. A cała wyprawa w tę i z powrotem zajmie mi 3 godziny. Masakra. Chwilę porozmawiałam, chwilę się pośmiałam i znowu jestem w tramwaju. I trafiłam bonus w postaci kontrolera.;) Ja to mam szczęście:) W tę stronę wszystko idzie gładko. 5 minut czekałam na tramwaj w Centrum, na kolejny czekałam 30 sekund, a na odjazd autobusu, w którym jestem minuta. Uważam to za cud, bo zazwyczaj coś mi po drodze zwiewa albo biegnę z wywieszonym jęzorem, żeby zdążyć. Na razie droga idzie gładko, korki nie za duże, koła się toczą. Tylko brakuje mi w tej masce powietrza. Prześcieradło, z którego jest zrobiona jest naprawdę grube.
Już w domu.J

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka