Moment zachwytu
Czy macie tak, że patrzycie na coś i zastygacie w zachwycie?
Ja tak mam często, kiedy patrzę na chmury. A najbardziej w godzinach późno popołudniowych. Wtedy Słońce daje takie ciepłe światło, natura szykuje się do snu, po niebie przesuwają się obłoki, a mnie chwyta wzruszenie albo zachwyt i nieuzasadniona radość. Dzisiaj do tego w radio leciała piosenka country, jedna z tych sentymentalnych, nie wiem o czym była, ale pasowała do tej chwili, jak ulał. Do tego stopnia się rozpłynęłam. I kiedy stałam samochodem na światłach, to wzięłam ręce za głowę, wpatrzyłam się w obłoki, a na mojej twarzy pojawił się błogi uśmiech. I może dobrze, że obok mnie stanął samochód, bo tak się rozmarzyłam, że mogłam ominąć zmianę sygnalizacji świetlnej. A tak to w porę się ocknęłam. A wczoraj dla odmiany, kiedy krążyłam po podwórku rozmawiając przez telefon, widziałam ułożonego z chmur tyranozaura. Ma się tę wyobraźnie, co? Ale to nie jedyne momenty mojego zachwytu nad światem. W tym roku bardzo interesowałam się życiem ślimaka winniczka, który pomieszkiwał w gęstych krzewach u cioci na podwórku. Był taki samotny wśród innych gatunkowych pobratymców, ale kilka dni temu zauważyłam jego mniejszą wersję i tym też się zachwyciłam.
A krzak dzikiej róży? Ten, to dopiero jest piękny. Wyrósł samopas
i nikt się nim nie zajmował, jest przepiękny i w tym roku ma mnóstwo kwiatów. W
zeszłym roku ich nie zauważyłam. I dzika róża może cieszyć oko. Tak, jak i
samotny kwiatek na drodze, który tylko cudem uniknął kosiarki. Zauważam takie
rzeczy, a wy?
Oj tak :) uwielbiam takie drobne momenty. To taki zawsze niespodziewany prezent
OdpowiedzUsuńTo prawda:)
OdpowiedzUsuńŚwiat wokół nas jest przepiękny, szczęśliwi ci, którzy potrafią to dostrzegać :)
OdpowiedzUsuńczytelniczka85
Oby było nas, jak najwięcej:)
OdpowiedzUsuń