Młodzież, jest taka…

 


Każdy niech sobie dokończy zdanie, jak chce. Chociaż jestem pewna, że nie to mam właśnie na myśli. Wpis ten jest przeciwwagą do uwag typu – Młodzi nie znajo, nie pamiętajo, młodzi są niewychowani, młodzi nie wiedzą, co jest w życiu ważne, dla młodzieży liczy się tylko firmowy ciuch i kasa…

NO NIE!

Pracuję 19 lat z młodzieżą i mogłabym wiele rzeczy o nich powiedzieć, zwłaszcza, przed końcem roku szkolnego, ale nie znoszę, kiedy ktoś ich wrzuca do jednego wora i bierze za jednolitą masę. Owszem nie znajo i nie pamiętajo, bo ich wtedy na świecie nie było. Czy są niewychowani? Niektórzy na pewno, czasami na takich trafiam, ale czy to większość? NIE! Powiem więcej, ćwierć mniejszość. Czy, to że młodzi idą całą szerokością chodnika, to już jest niewychowanie? NIE. Jak się idzie grupą, to tak to wygląda, ale wiadomo, dorośli, to co innego… Ale nie to mnie najbardziej wzburzyło, tylko to - młodzi nie wiedzą, co jest w życiu ważne. Liczy się dla nich konsumpcja. Owszem, dla części młodzież na pewno. Ale czy z nami jest inaczej? Ktoś pracuje tylko po to, żeby zarabiać dużo kasy, mieć super auto i wakacje w tropikach. Albo po to, żeby szpanować przed kolegami albo po to, żeby leczyć kompleksy. Ale są też ludzie, którzy pieniądze uznają, za rzecz ważną, ale nie najważniejszą. I to samo jest z młodzieżą. Że niby są niewrażliwi na drugiego człowieka? NIEPRAWDA. Od 2006 roku zajmuję się młodymi wolontariuszami i widzę ile serca dają innym ludziom czy zwierzętom. A nawet jeśli nie są w wolontariacie, to są koleżeńscy, pomagają słabszym w nauce, stoją murem w obronie przyjaciół. Potrafią się zrzucić i to porządnie dla kolegi, który nie ma kasy. Przeżywają sytuacje rodzinne czy zdrowotne swoich przyjaciół, śmieją się z nimi i płaczą.  Nie są niewrażliwi.

Kiedyś brałam udział z młodymi w Kercelaku (festyn w Warszawie na Woli), śpiewali na chodniku podwórkowe piosenki i kilkoro ludzi wrzuciło im kasę do futerału.

- Co mamy z tym zrobić? – zapytali.

- Idźcie na pizzę – powiedziałam.

A oni dali całą kasę bezdomnemu.

A jeszcze innym razem rozczuliła mnie uczennica, która z szacunkiem powiedziała o napotkanym człowieku w nałogach: Pan żul. Nie było kpiny w jej głosie, ona nazwała go panem. A czy my tak robimy? Czy myślimy – ale żul i pijak.

Zgodzę się, potrafią być też niemili, potrafią drzeć ze sobą koty, a nawet dać sobie po buzi. Ale czy wszyscy? NIE. Młodzież ma gorący temperament i reaguje gwałtowniej niż dorośli, ale taka ich uroda. Jak się wkurzają to maksymalnie, jak się śmieją to do łez. Jak się zagadają, to świata wokół nie widzą i owszem, myślą, że są panami świata, ale taka ich uroda. Oczywiście kłócą się ze staruszkami w tramwajach i autobusach o miejsce, ale znowu zapytam. Czy wszyscy?

Dlatego nie uogólniajmy młodzieży, bo nie każdy i nie wszyscy.

Tak, jak i dorośli, nie każdy i nie wszyscy. Jesteśmy różni…

  

Komentarze

  1. Dokładnie! Jesteśmy różni, czasem wspaniali, czasem potworni. Czasem dobry człowiek ma zły dzień i warczy. Czasem okropny typ zrobi coś ekstremalnie miłego. Dzieci, młodzież, dorośli, staruszkowie - to ciągle ludzie. Dzieli nas wiek, a łączy wszystko inne.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka