Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2019

Film -Do wszystkich chłopców, których kochałam (2018)

Obraz
Dzisiaj oglądałam młodzieżową komedię romantyczną, o powyższym tytule i jestem mile zaskoczona. Dlaczego? Ponieważ w ostatnim czasie, kiedy trafiałam na tego typu filmy, zazwyczaj były płytkie, z kiepską grą oraz dialogami. Tymczasem ten, był po prostu piękny. Oczywiście przewidywalny. Główna bohaterka, szara mysz, on sportowiec, ale nie tylko o to chodziło… Dziewczyna pisała listy do chłopaków, którzy kiedyś jej się podobali. Nigdy tych listów nie wysłała, aż pewnego dnia „ktoś” zrobił, to za nią. No i jej życie nagle nabrało rumieńców. Film ciepły, mówiący o rzeczach ważnych i to, co mi się bardzo podobało i na co ostatnio bardzo zwracam uwagę, był normalny. Zakochanie, patrzenie sobie w oczy i takie tam… Nie jest jednak cukierkowy, raczej obyczajowy. Co mi się jeszcze podobało: - dialogi między młodymi ludźmi - mówił o uczuciach i bliskości, a nie o cyckach i tyłkach - zbliżenia kamery na twarz i granie mimiką - był spokojny -chłopaki byli zwyczajni, nie b...

Letnie czytanie

Obraz
Powinno być lekkie i przyjemne, dlatego sięgnęłam po literaturę młodzieżową. Ale po żadne wilkołaki i wampiry, ani po żadną fantastykę typu "Baśniobór", ale po naprawdę fajną obyczajówkę, która oprócz zwykłych problemów nastolatków typu, wygląd, miejsce w grupie, porusza temat trudnych relacji z rodzicami czy rodzeństwem. I wiecie, co mnie najbardziej urzeka w tych opowieściach? To, że są normalne. Zwyczajne i codzienne, a jednak na swój sposób wyjątkowe. Nie ma żadnych tajemniczych mocy, ani tajemnicy zabójstwa sąsiada. Tylko sama zwyczajność, przeciętnego nastolatka, który paradoksalnie jest wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Rynek książek przyzwyczaił nas do tego, że literatura młodzieżowa wiąże się z fantastyką albo jakąś niewyjaśnioną tajemnicą. Znowu seriale młodzieżowe są krzykliwe i przejaskrawione. Albo w drugą stronę, zbyt cukierkowe i wyidealizowane. Może Was dziwić mój wybór lektury. W końcu mam wakacje i pewnie powinnam odpoczywać od tematu szkoły i mło...

Jestem matką - film (2019)

Obraz
  To nowa produkcja Netflixa, koło której chodziłam przez kilka tygodni. Spowodowane było to tym, że nie mam dobrego zdania o produkcjach tej firmy.  Mają płytkie scenariusze, a dialogi są pełne wulgaryzmów. Podczas oglądania można wyłapać mnóstwo pomyłek zwłaszcza, co do nagle zmieniającej się pory dnia czy ubrań aktorów. Dodatkowo Netflix wypuszcza produkcje, które często kłócą się z moim światopoglądem, dlatego do tego filmu podchodziłam z dużą nieufnością. I zostałam mile zaskoczona. Chociaż "mile", przy dosyć trudnym scenariuszu nie jest właściwym słowem.  Oczywiście nie będę robić spoileru, ale co nieco o nim napiszę. Dla tych, którzy nie chcą się moim zdaniem sugerować, radzę zakończyć czytanie, bo do kilku rzeczy się odniosę. Ogólnie chodzi o to, że świat uległ zagładzie, ale zostały ludzkie embriony i robot - matka, który miał zorganizować ponowne zaludnienie ziemi. Co mnie zaciekawiło, to że nie nazywa się ich zarodkami czy embrionami, a braćmi i siostr...

Wakacyjne kino domowe

Obraz
Skoro w ciągu roku szkolnego oglądam głównie seriale, postanowiłam latem oglądać filmy. Potem będziecie czytać (mam nadzieję) moje recenzje i komentarze. Zazwyczaj, kiedy chcę obejrzeć film najpierw przez godzinę wyszukuję tego idealnego. Najczęściej kończy się to rezygnacją i włączeniem kolejnego odcinku serialu. Teraz będzie inaczej. Postanowiłam włączać pierwszy z brzegu, ale i to obwarowałam kilkoma zasadami. 1.      Wybieram kategorię 2.      Włączam pierwszy film z listy, o ile nie jest to: - horror - psychologiczny - psychodeliczny - dokument (lubię dokumenty, ale to ma być wakacyjne kino) - film, który kłóci się z moim światopoglądem (chcę mieć przyjemność, a nie drogę przez mękę) - na faktach (nie lubię takich, bo często mają smutne zakończenie)(chyba, że mnie zaciekawi, to złamię zasadę i obejrzę, tak, jak Wielkiego Mike z 2009r.) - film, który oglądałam.  3. Jeżeli w pierwszych pięciu minutach, film będzi...

Dzień Ojca

Obraz
Właśnie przeczytałam w Internetach, że Dzień Ojca w Polsce był już obchodzony w 1965r. To ciekawe, bo ja z dzieciństwa pamiętam jedynie Dzień Matki. Dopiero kilkanaście lat temu na dobre ten dzień zawitał pod nasze strzechy. Być może przyczyniły się do tego media i reklama, ponieważ każdy temat jest dobry, tak jak możliwość dodatkowego zarobku. Ja osobiście cieszę się, że mogę tego dnia w sposób szczególny widzieć się z tatą, spędzić z nim czas. Z wiekiem coraz bardziej go doceniam i widzę, jakim jest mądrym człowiekiem. A nie zawsze tak było. Mam jego charakter, więc w okresie dojrzewania nasze relacje były trudne. Szczerze mówiąc, kłóciłam się z nim o wszystko, o rzeczy ważne i błahe. Nie chciałam mu przyznać racji, musiałam wszystkiego nauczyć się na własnych błędach i po latach powiedzieć mu: - Miałeś 95%,   racji. Jaki jest mój tata. Wymagający. Cały czas oczekuje ode mnie logicznego myślenia (marzenia ściętej głowy, ale On się nie poddaje), szkoli i egzaminuje...

Czy tylko mnie to spotyka?

Znana już jestem z tego, że zatrzaskuje kluczyki (karty) w samochodzie. Znana jestem z tego, że zaliczam obcierki przedniego zderzaka o zbyt wysokie krawężniki. Stąd dół mojego samochodu wygląda, jak fale Dunaju. Co prawda, nie wiem, jak one wyglądają, ale tak się mówi, więc jako ignorant powielam stare powiedzonka. Znana jestem z tego, że telefon komórkowy topię w toalecie. Oraz z tego, że chyba jako jedyna osoba na świecie stłukłam szybkę od aparatu fotograficznego w komórce. Ale mam nowe trofeum do kolekcji mojego pecha. Mianowicie, uprałam kartę do samochodu. A było to tak. Tu przyznam się do intymnej rzeczy, chociaż pewnie wiele kobiet tak robi. A zwłaszcza te, które mają duży biust. Kiedy nie mam kieszeni, to wsadzam kartę w stanik i idę gdzie mam iść. Duży biust, duży stanik, dużo miejsca na schowanie drobniaków, kluczy lub właśnie karty samochodowej. Jeżeli jeszcze o tym nie słyszeliście, to napiszę Wam jeszcze lepszą historię. Znałam kiedyś kobietę, któ...

Cierpienia starej blogerki…, czyli mnie:)

Obraz
Bynajmniej nie są to cierpienia sercowe, a raczej wenowe. Otóż, mam wrażenie, że jeśli chodzi o opowiadania, to się wypaliłam. Mam wrażenie, że za co się nie wezmę, to wychodzi niewypał. W mojej głowie, wszystko wygląda sto razy lepiej. Nie mam czasu pisać, a jak mam czas, to nie mam na to siły. Widzę, że opuściłam się i nie czytam fragmentów ponownie, zanim je umieszczę na blogu. Wcześniej tak robiłam, a do rzadkości należały wpisy, których wcześniej nie przeredagowałam. Jestem na siebie zła, że wplątałam się w opowiadania ciąguty, a nie mam czasu na krótsze i bardziej mi bliskie opowiadania. Jestem zła, że nie przysiadłam do „Ciemnych wieków,” mimo, że przeczytałam je jeszcze raz i sama nie mogę doczekać się kolejnych przygód moich bohaterów. Co z tego, skoro autorka ma zaczopowaną szufladkę w mózgu z pomysłami. To samo z Nullą, przecież zaczęłam drugą część, ale nie umiem jej pociągnąć dalej. Mimo, że próbowałam, ale coś mi nie styka. Jestem z...

Nowa etykieta – recenzje i komentarze

Obraz
Sporo czytam i oglądam dużo filmów i seriali, więc stwierdziłam, że mogę się z Wami podzielić moimi przemyśleniami w tym temacie. Nie jestem zawodowym recenzentem i moje zdanie na pewno będzie subiektywne, ale kto wie, może komuś to pomoże w wyborze pozycji do czytania czy też do odrzucenia jakiegoś gniota kinowego, na którego nie warto marnować oczu. Od razu piszę, żeby nie było wątpliwości. Są pewne gatunki książek, po które na pewno nie sięgnę, jest to romans (ta faza skończyła mi się ok. trzydziestki), horror (nie lubię się bać), psychologiczne (za bardzo mnie dołują) oraz nie będzie tu żadnych tzw. bestsellerów, które są nimi z powodu dobrej reklamy, a nie wartości - na przykład „50 twarzy Greya”, nikt mi nie powie, że to klasyka. No chyba, że znalazłabym się w świecie „Idiokracji” (taki film), wtedy na pewno była by lekturą obowiązkową i to w szkołach. Dlaczego? Ponieważ pokazuje świat za 500 lat, który nie poszedł cywilizacyjnie do przodu, wręcz przeciwnie, zamienił lu...

Jupiter :Intronizacja, nie mam ostatnio szczęścia do filmów

Film równie kiepski, jak Wonder Woman. Jest w nim wszystko i nic. Jakby ktoś zlepił kilka scenariuszów. Jest Superman,  są Kroniki Riddica oraz, uwaga - Autostopem przez galaktykę.  Fabuła drętwa, a sceny, które miały być pełne uczuć i romantyzmu były tak kiepskie, że szkoda gadać. W filmie panuje chaos i nic się nie klei. Za to ilości postaci fantasy mógłby pozazdrościć Władca pierścieni. Tylko po co ich tyle?  Kolejna wtopa, to niedopracowane postaci. Koleś mieszka wśród pszczół, ale po co? Nie ma wyjaśnienia. Główny bohater jest tak jakby wilkiem i człowiekiem, ale też nie wiem po co, ponieważ do niczego mu to w filmie nie było potrzebne. Równie dobrze mógłby być po prostu człowiekiem. Albo, po co historia ojca dziewczyny, skoro nic nie wnosi do filmu, no może oprócz tego, że ona chce teleskop.  I ostatnie techniczne niedoróbki. Nienaturalne zmniejszanie postaci, za dużo wybuchów, za mało rzetelnej walki. Nie ukrywam, że większość mordobicia przewijałam. Inną tech...

Co tam u mnie słychać

Mój blog nazywa się „Doniesienia z pola walki – Noyer” i powiem Wam, że rzeczywiście czuję się tak, jakbym była na jakiejś wyprawie wojennej. Walczę z alergią, walczę z upałem, walczę o dobre myśli, a nawet walczę z mrówkami, które wlazły mi do mieszkania. Powiem Wam coś, jak prawdziwa Polka – będę narzekać. Wczorajszy dzień żegnałam ze łzami w oczach, bo skończyły mi się siły. I nie wiem, co jest gorsze, alergia, mrówki czy upały. Chyba, na tę chwilę najgorsze są mrówki, ponieważ prowadzą ze mną batalię opartą na taktyce i doświadczeniu. Ja je octem, a te w inny kąt. Dostały proszkiem do pieczenia w progu, włażą przez inne szpary w drzwiach. W końcu wytoczyłam ciężkie działa i zasoliłam sobie mieszkanie, progi, dół szafek ect. Mieszkanie wygląda tak, jakbym odprawiała w nim jakieś gusła. Na razie cisza przed burzą, nie ma ich. Ale jest upał i słońce przypieka klatkę schodową i wejście do bloku, więc mogą siedzieć pod ziemią i czekać, aż nadejdzie cień. A potem…, ma...

Książki i ja

Obraz
https://polki.pl/po-godzinach/ksiazki,ranking-100-ksiazek-ktore-trzeba-przeczytac-przed-smiercia,10044248,artykul.html Bardzo lubię czytać książki i jest to jedno z moich głównych hobby. Chociaż nie najważniejsze. Bo najważniejszy jest śpiew i taniec. Dla tych, którzy dziwią się tańcowi. Nie chodzę na żadne kursy, ja po prostu lubię sobie włączyć muzykę i zaszaleć. Jako dziecko zaczytywałam się w baśniach Braci Grimm i do tej pory nie wiem, czemu moi rodzice na to pozwolili. Bo w nich była śmierć, kanibalizm i co chwilę komuś ucinało ręce. Baśnie skandynawskie były poważne, ale najpiękniejsze, to te od bratniego narodu czyli ZSRR, np. „Rajski ptak.” I czy wiecie, że w Europie Zachodniej to czarownice na miotłach latają, a we Wschodniej w moździerzu? Nigdy nie przypadł mi do gustu Andersen, może dlatego, że często jego baśnie były smutne, tak, jak „Dziewczynka z zapałkami.” Czy wiecie, że takie dziewczynki z zapałkami istniały naprawdę? U biedoty, kied...